Data: 2016-07-11 17:23:07
Temat: Re: Nauka, Religia i Świadomość.
Od: LeoTar <L...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
rs pisze:
> On 7/9/2016 1:50 AM, LeoTar wrote:
>> rs pisze:
>>> On 7/8/2016 1:08 PM, LeoTar wrote:
>>> nie interesuje mnie twoja opinia, ani dywagacje na temat
>>> mozliwego/niemozliwego poczecia przez pare. interesowala mnie
>>> odpowiedz na pytanie dotyczace rozpoznania rodzica. nie
>>> rozumiesz takiej rzeczywistosci jak podalem na wstepie, to
>>> podalem ci inny przyklad realny.
>> Zrozumiałem wreszcie o co Ci chodzi. Przepraszam, że wykazałem
>> takie niezrozumienie ale wynikło ono stąd, że już dawno określiłem
>> kim/czym są dla dziecka rodzice i nie pomyślałem, że ktoś może
>> jeszcze mieć takie wątpliwości.
>>
>> Otóż dla dziecka nie ma znaczenia, nie istnieje problem
>> rodzicielstwa. Problem rodzicielstwa powstaje w umyśle rodzica,
>> który traktuje dziecko jak swoją własność, jako kogoś, kto jest od
>> niego uzależniony i ma się stać jego spadkobiercą by spełnić coś,
>> czego rodzicowi nie udało się osiągnąć. Spadkobierca ma pozwolić
>> rodzicowi trwać wiecznie. I takie postrzeganie dziecka utrwalają w
>> dziecku jego rodzice.
>>
>> Gdyby nie ten rodzicielski przekaz utrwalany w procesie
>> wychowawczym dla dziecka nie istniałby problem rodzicielstwa gdyż
>> potraktowałoby ono identycznie ludzi opiekujących się nim
>> niezależnie czy są oni jego rodzicami biologicznymi czy też
>> zastępczymi. Dla dziecka istotne jest to czy jego opiekunowie
>> zabezpieczą mu bezpieczeństwo fizyczne, emocjonalne i czy
>> dostarczą mu wiedzy potrzebnej do życia. Da dziecka rodzicami są
>> ci, którzy się nim opiekują a nie ci, którzy je spłodzili. I gdyby
>> nie przyzwyczajenia i wyobrażenia rodziców co do tego kim/czym ma
>> być dla nich dziecko to problem rozpoznania rodziców dla dziecka
>> nie istniałby. Jeszcze raz powtórzę: jest to problem rodziców a
>> nie dziecka.
> znowu wygladasz opinie z punktu patrzenia zamknietego w hermetycznym
> sloiku jednolitego kulturowo spoleczenstwa.
Mylisz się. wygłaszam opinie z punktu widzenia kogoś, dla kogo nie są
istotne kolor skóry, religia, płeć, status materialny, etc. Dla mnie
istnieje jedno jedyne kryterium: czy jesteś człowiekiem i czy traktujesz
drugiego jak siebie samego niezależnie od tego ki jesteś i co
zrobiłeś/robiłeś do tej pory. Czy jesteś człowiekiem, który nie poniża
drugiego człowieka to jedyne moje kryterium. I zgadzam się z Tobą
całkowicie, że jest to kryterium bardzo hermetyczne ale równocześnie nie
ograniczające nikomu wstępu do tego "elitarnego" klubu - wystarczy
przestać być ksenofobem i rasistą.
> a teraz wyobraz sobie sytuacje, w ktorej zaadoptowane dziecko jest
> innego koloru skory niz rodzice. jak juz to zrobiles, to postaw sie
> w sytuacji dziecka, ktore widzi roznice miedzy soba a rodzicami,
> stara sie zrozumiec.
Problem stwarzają rodzice/opiekunowie, którzy tylko powierzchownie
wyzbyli się szufladkowania ludzi, a nie samo dziecko. Dziecko uczy się
od swoich autorytetów i może zacząć siebie dyskryminować gdyż dostrzega
konflikt występujący u jego rodziców/opiekunów.
> niektore dzieci odpuszczaja i podazaja takim tokiem myslenia jaki
> proponujesz, ale spora czesc, szczegolnie w czasie nastoletniej
> rebelii, stara sie kwestionowac rodzicielstwo (czasami nawet te
> autentyczne) i szukac biologicznych. <rs>
j.w. Problem jest efektem konfliktu wśród rodziców/opiekunów i ich
relacji z dzieckiem. Jeżeli nauczyciele w jakikolwiek sposób nie
zaakceptowali swojego podopiecznego to dziecko dostrzeże ten fałsz
bardzo szybko i od tego zaczyna się konflikt, najpierw ukryty, a pózniej
otwarty bunt. To samo zjawisko występuje w relacjach między rodzicami
biologicznymi i ich dzieckiem. Bunt okresu dorastania to nie jest jakiś
wyjątek lecz reguła a więc we wszystkich dzietnych rodzinach mamy do
czynienia z problemem do rozwiązania na skalę globalną.
--
LeoTar
Świat według LeoTar'a @ http://leotar.net/
Odważ się wiedzieć - Zygmunt Freud
Anarchia matką ładu - Piotr Kropotkin
|