Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Nawet intymnie człowiek nie jest sobą.
Date: Sun, 29 Mar 2009 23:48:42 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 80
Message-ID: <1...@4...net>
References: <0...@e...googlegroups.com>
<gql6bn$gat$1@news.onet.pl> <10exceoalky4k$.j0d6oiu6vrnh$.dlg@40tude.net>
<4...@v...googlegroups.com>
<f...@r...googlegroups.com>
<gqlblh$doo$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<1...@4...net>
<f...@v...googlegroups.com>
<9g50uayyjh2t$.sfjpyj64lu7y$.dlg@40tude.net>
<5...@g...googlegroups.com>
<14sgiynrchwe1$.b0027baido2$.dlg@40tude.net>
<gqlsfj$6k1$2@atlantis.news.neostrada.pl>
<1ptq5sql34cb5$.7nem40bvzsgt$.dlg@40tude.net>
<gqlv7g$apl$2@nemesis.news.neostrada.pl>
<1...@4...net>
<gqnd38$6es$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<1smphwtpfv5ki$.1sxlka0b5boad.dlg@40tude.net>
<gqo224$6ab$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<p7pv89ou5f1p.1ap5qasnppexf$.dlg@40tude.net>
<gqofme$7ju$1@atlantis.news.neostrada.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: blz66.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1238363329 12175 83.28.219.66 (29 Mar 2009 21:48:49 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 29 Mar 2009 21:48:49 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:448304
Ukryj nagłówki
Dnia Sun, 29 Mar 2009 20:45:03 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> Wiesz co, jestem bardzo zażenowana tym, że nie jesteś w stanie
>
> No widzisz, a ja, jak już wcześniej wspomniałam, nie kupuję drogiej
> biżuterii, bo ta, którą mam (zaręczynowy pierścionek) - a za którą
> zapłacił mój mąż _własną kartą_, bo jeszcze wtedy nie mieliśmy wspólnego
> konta - i tak nie noszę. No niestety, nie jestem damą, której trzeba
> diamentów, i nikogo takiego udawać nie zamierzam. To po pierwsze.
> Po drugie - kiedy już nawet kupuję jakieś drobiazgi "zdobnicze", to
> robię to sama. Jeśli mąż chce mi sprawić prezent, to też robi to sam.
> Nie widzę w tym nic złego, ani sprzecznego z savoir vivrem.
> W restauracji pewnie i tak najczęściej płaci mąż, bo ja akurat zajmuję
> się np. ubieraniem dziecka, ale to utylitaryzm. Nie widzę problemu,
> kiedy to ja mam akurat wyciągnąć kartę.
>
>> powodu, że mój mąż jest gentlemanem w każdym calu. No jest - nie da się
>
> Nie dogryzam Ci, to raczej Ty się rzucasz na inne modele małżeństw z
> uporem nie akceptując sensowności ich istnienia.
Ja się rzucam? - przecież muszę bronić sensu istnienia mojego modelu tutaj,
od kiedy tylko wspomniałam o (symbolicznym już) płaceniu w restauracji
przez męża.
Rzuciły się na mnie wszystkie zwolenniczki samodzielnosci płatniczej
kobiet, jakby niczego innego poza kartą w tym wszystkim nie zauwazyły.
Najgorsze, że chyba faktycznie nie zauważyły... czyli nigdy się z tym nie
spotkały, bo z kartą i owszem, każda.
> Twój mąż jest ideałem w
> każdym calu i centymetrze, dżentelmenem w arystokratycznym stylu
Dokładnie.
>- nic
> dziwnego, że udało Ci się w tym małżeństwie wytrwać. Pewnie gdyby
> małżeństwo wymagałoby od Ciebie kompromisów, to rozwiodłabyś się z
> fochem od razu, niczym obrażona gwiazda (o czym zresztą pisałaś przy
> innej okazji). A więc widzisz - nie ma co się szczycić czymś, w co nie
> musiałaś włożyć wysiłku, bo wszystko dane Ci było razem z cudownym mężem
> na ślubnym kobiercu.
Nikogo i niczego nie dostałam. Po prostu miałam takie a nie inne zasady
życiowe przekładające się płynnie i w naturalny, nawert nieuświadamiany
sobie sposób na zasady wyboru. Gdyby każda kobieta miała takie, siłą rzeczy
znalazłaby właściwy obiekt do zamążpójścia, nie zaowalając się byle
kandydatem. Należy wiedzieć po prostu, za kogo się wychodzi za mąż - ja
poznałam mojego męża w liceum, nie miałam pojęcia o niczym, ale miałam 7
lat tzw "chodzenia" na to, aby się przekonać, że jesteśmy siebie warci.
Kiedy ktoś zawiera zwiazek małżeński po miesiącu znajomości lub stricte z
powodu "wpadki" - nie może mieć zbyt wielkich oczekiwań. Ja zbyt ceniłam
sobie zasady i uczciwość w związku i to mi teraz procentuje - nic się samo
nie dzieje, człowiek ma duży wpływ na własne życie i jesli mówisz, ze inni
mają gorzej, bo im SIĘ tak ułożyło, to znaczy, że odmawiasz większości
ludzi minimalnej zdolności racjonalnego myślenia i oceny faktów i
symptomów.
>
> Inni być może muszą decydować się na jakieś kompromisy, z czegoś
> rezygnować w imię miłości, a nie czekać, aż wszystko będzie im dane.
Jak wyżej. Inni mieli/mają dokladnie tyle samo "na wejściu", ile miałam ja.
Wystarczyło tylko być w porządku i szanowac własne i czyjeś życie i los -
wtedy ktoś zawsze odpłaci tym samym i trafia się na podobnych do siebie.
> I
> nie piszę tu konkretnie o sobie, bo ja jestem szczęśliwa bez męża
> arystokratycznego dżentelmena, ponieważ nie odczuwam takich potrzeb.
> Wywodzę się z porządnej mieszczańskiej rodziny, mój mąż jest porządnym,
> mądrym i uczciwym człowiekiem i to mi do szczęścia wystarczy. Nie
> wmawiaj mi, że powinnam się czuć gorzej, bo mi mąż drzwi od samochodu
> nie pędzi otwierać. Zwłaszcza, że jeżdżę głównie sama. To pewnie też źle. ;/
>
Też jeżdżę sama. Nie chodzi o te symboliczne drzwi. Niczego nie rozumiesz,
ale może to i lepiej w Twojej sytuacji - bo gdybyś zrozumiała, nic już nie
byłoby tak samo.
|