Data: 2005-09-09 07:09:02
Temat: Re: Nienawidzęwłasnychrodziców.
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 9.09, o godzinie 9:09 ..... pozwolę sobie wysłać serię słów.
W odstępach jednosekundowych (listy dotrą jednak z opóźnieniem ~12 godzin).
Poniższy tekst - jest drugim z kolei (sekunda 2) i jest obrazem strony medalu -
oczekiwanej przez część czytelników. Jednak istnieje również kolejna strona
medalu, opisywana w tekście trzecim (sekunda 3). Oba, I TYLKO OBA,
teksty razem wzięte, dają obraz RELACJI pomiędzy skrajnościami. Potrzebą
części "opinii publicznej" jest jednak zdecydowany wybór wersji werdyktu -
albo/albo, a wszelka ambiwalencja jest postrzegana jako brak charakteru
bądź zasad moralnych. Nie wątpię jednak, że w tym miejscu zgromadziło się
wielu myślących ludzi, dla których wszystko to, będzie stanowić przyczynek
do własnych rozważań i szukania odpowiedzi na wyższym poziomie poznania.
"tycztom" w news:dfknm1$2nb$1@julia.coi.pw.edu.pl...
/.../
Ręce opadły i brak słów, w dosłownym tego słowa znaczeniu...
Nigdy nie zetknąłem się z takim zjawiskiem, a więc wzbudza to we mnie
przede wszystkim ciekawość - jako zjawisko społeczne bardzo zbliżone
do TERRORYZMU / fanatyzmu. Mam nadzieję, że środowiskowa opinia
publiczna zachowa trzeźwość osądów, ... [cenzura NIS], [NIS].
Słowa mogą być śmiertelne tylko dla tych, którzy czegoś nie rozumieją -
a to niezmiennie powinno być sygnałem dla pobudzenia głodu informacyjnego.
Oczywiście w miarę własnych możliwości. Coraz chyba trudniej jednak
pozbyć się plotki, jako źródła informacji. Plotki, którą stosunkowo łatwo
rozpoznać po jej zdecydowanym, negatywno - sensacyjnym charakterze,
a którą karmią się dewotki płci obojga.
Skoro tak się palisz jednak, skoro tak ci gorąco w tym "gnojnym dołku"
który sobie wykopałeś, że wytrzymać już nie możesz ty - bezimienny
(jak się okazuje jedyną twoją "zasługą będzie pięć minut przy T. K.
czyli Allu ... z Gormenghast, będę się odzywał tak, jak uznam za
stosowne, bo nie pozwolę by [*]... - (i od razu wyjaśnienie gwiazdki):
[*] - cenzura własna autora, w miejscach tych proszę wstawić dowolne
epitety z najgłębszych rowów publicznych, które mnie samemu przez
klawiaturę nie przechodzą, a które jednak być tu powinny - gdyż zazwyczaj
tego typu "rozmowy" bez tego typu "wypełniaczy emocjonalnych" obejść
się nie mogą, o ile dotyczą autentycznych (czytaj: nie w pełni świadomych)
przeżyć. Mnie to nie jest do niczego potrzebne, bo jedyne, co po pierwszym
szoku mnie dotyka, to fakt - iż moje pierwsze, absolutnie pierwsze wyobrażenia
na temat ciastkarza "tycztomka", upublicznione zresztą przez kogoś, ostrzegały
dokładnie o tym - o terroryście z zacięciem do propagowania faszyzmu (ktoś
biegły w googlach może to znaleźć - jako moje martwe słowa - prorocze
przy okazji). "Pogratulować" więc można mi świętej naiwności i wiary, iż
kiedykolwiek "tycztomek" cokolwiek zrozumiał i zrozumie z własnych
upośledzeń. Po prostu jest to niemożliwe - ale - jest to też swego rodzaju
mechanizm, który z radością będę badał, tak, jak to czynię już teraz
w przekonaniu, o celowości tego działania.
----
... tak więc nie będę się przyglądał obojętnie, jak kałasznikow w rękach szaleńca
rani jakiekolwiek postronne osoby, a za takie uważam moja rodzinę bliższą
i dalszą, moich przyjaciół i znajomych.
[Piotr]
> > Wysoka Komisjo, jakby kto pytał to ja również
> > gościłem pod dachem 'oskarżonego' i nie
> > potwierdzam zeznań (~urojeń?) przedmówcy.
["tycztomek"]
> A to się dziadek przestraszył :) Popleczników zbiera.
Powiedz tylko Piotrze temu człowekowi, czym kierowałeś sie zabierając głos,
lub tylko, czy było to inspirowane (żądane? oczekiwane?) przeze mnie.
Oczywiście tylko wtedy, gdy widzisz taką potrzebę.
Nawiązując do skojarzeń z określeniami typu "dziadek", "przestraszył" itp.
Od początku występuje tu kuriozalne zjawisko obrzydliwego szantażu
emocjonalnego, gdzie agresor cistkarz (chyba mogę go tak nazywać - nie
obrazi się), mając do dyspozycji zdobyte w ZŁYCH INTENCJACH moje
dane osobowe oraz idąc dalej, szczegóły życia prywatnego, epatuje
środowisko swoimi sensacjami - jak już mówiłem opartymi w kilku procentach
o dane faktyczne, czyli wszystko to WYKRADŁ na skutek mojej niepoprawnej
naiwności i wiary w ludzi!! - wykradł podstępnie z lokum hotelowego, do
którego został zaproszony jak do mojego domu. Manifestując przy tym jawnie
wolę zaprzyjaźnienia się.
Nie znam nikogo, kto by to potrafił zrobić twarzą w twarz.
A tak właśnie się stało i jedynym wzorcem tego [*] zachowania jest właśnie
"tycztomek". Jest to niemal idealna ilustracja tezy, iż "cel uświęca środki" -
dokładnie taka sama jak obozy koncentracyjne w oczach ich twórców.
A więc gwoli woli upowszechniania informacji prywatnych - nie jestem
dziadkiem, choć dzieci mam dorosłe i wspaniale uporządkowane.
W dalszej jednak części nie będę się odnosił do rzeczy urojonych
(tego typu działanie z PREMEDYTACJĄ, gdzie pod pokrywką ukarania
"winnego" chętnie zobaczy się "krew" na publicznym pręgierzu, są moim zdaniem
spełnianiem WŁASNYCH OCZEKIWAŃ, i to takich, na które zbyt długo
i niepewnie trzeba było czekać GRAJĄC swą dwulicową, publiczną rolę.
Wykorzystam je natomiast w celu dokumentowania tego, co mnie w tym
miejscu świata, na pspolanie, interesuje.
> Mojego materiału starczy, by zawiadomić prokuraturę... a Ty Piotr
> twierdzisz... żeś niczego nie widział, tak? :) Urojenia powiadasz... (to
> mało się przed Tobą bracie otworzył...).
W związku z umawianiem się części osób na spotkanie warszawskie
operowałem pojęciem małego prawdopodobieństwa w odniesieniu do
własnej tam bytności. Widząc jednak nieporozumienia i niechęć (nie
dbam o kontakty oparte wyłącznie na "lubię/ nie lubię", uważając je za
dobre dla dzieci, dalekie tło niezbadanej rzeczywistości), oraz przeniesienie
terminu spotkania na wtorek - to, co nazywałem prawdopodobieństwem
uczestnictwa z mojej strony stopniowo urosło do 0,7 - 0,8.
Tuż przed własnym wyjazdem miałem więc prawdziwą - choć w charakterze
żartu pokusę, zgłosić się tu publicznie do organizatorów (PD i Flyera)
z pozytywnym odzewem. Nie zrobiłem tego jednak, gdyż manifestowana
radość niektórych zadeklarowanych uczestników spotkania bezallowego,
oraz moja wcześniejsza rezygnacja i wycofanie się - były dla mnie wiążące.
Poza tym, w gronie najbliższych przyjaciół zastanawiałem się, jaka
_byłaby_ pożądana moja reakcja na przypadkowe spotkanie z "tt".
Odpowiedź jaką znalazłem po drodze - fotografując w Żyrardowie
na dachu biurowca napis o treści "tt - latex group", w zupełności mnie
uspokoiła. Zdjęcie mogę udostępnić zainteresowanym.
Odnosząc się do wymuszeń drogą publicznego szantażu, powiem jeszcze raz:
Nie mam żadnych powodów do wstydu, strachu, czy też obaw dotyczących
mojej osoby. Jak każdy człowiek mam jednak własne życie, własną
prywatność, do której każdy ma prawo. Szantażowanie mnie upublicznieniem
informacji, które w zamierzeniu mają być "karą" za urojone przez Tomasza
Tyczyńskiego - "tycztomka" - fanatyka, i mówiąc wprost ślepca i głuszca -
grzechy, jest moim zdaniem najgorszym z możliwych świadectw jakie można
sobie samemu wystawić - a to właśnie ten czlowik czyni.
Oświadczam więc jeszcze raz - moje życie i moje problemy są znane
moim przyjaciołom, a moi wrogowie mnie nie interesują inaczej, jak
elementy społeczności w której żyjemy wszyscy. Czasem mogące zabić.
Wbrew pozorom bądź oczekiwaniom, całe zdarzenie odbieram jako
korzystne uwalniając się wreszcie od dwuznacznego ciężaru - dowodząc
poprawności poglądów, które sam głosiłem i nad którymi się pochylam,
jak też i będę to robił nadal w miarę potrzeb i możliwości w imię _poznania_,
a nie jak niektórzy wg własnych standardów sądzą - w imię złotówki.
Gdy ktoś zasugerował możliwość _podwójnej_gry_ wykonywanej przez
ciskarza wilkołka, zmuszony byłem zastanowić się nad nią - gdyż rzeczywiście
- na skutek obrzydliwej i głęboko idącej pod prąd moralności, wciagającej
kolejno poszczególne osoby w role, które ujawniały również moje tezy,
rzecz była możliwa.
Oświadczam więc jeszcze raz, że urojeniowe posądzanie mnie o działania
w złej wierze i przeciwko komukolwiek, oparte są wyłącznie o standardy
_dostępne_ tym, którzy mnie o to oskarżają. Jeśli ktoś wychował się i zyje
w miejscu przepełnionym takimi działaniami (bądź tylko nieszczęściem
i zbiorową głupotą), nie może myśleć inaczej, jak tylko tym, jaka to "krzywda"
stała mu się w przeszłości.
Nie mam nic do zarzucenia własnym protoplastom i a jeśli ktokolwiek coś
takiego swym słowem sugeruje - wyślę go do wszystkich diabłów - czyli do
wątku o demonach.
Jeśli zaś to komuś odpowiada mogę spokojnie przyjąc rolę chłopca
wychowanego wśród tygrysów, które w niczym nie uchybiają Naturze.
> All vel T.K.!!!!
> Daję Ci 24 godziny. No niestety... czas zapłacić za łzy i "krew" innych.
Na kretyńskie wezwania mogę odpowiadać rzeczowymi argumentami,
bądź je przemilczać. Kolejne odsłony flimu jaki autor cistarz "tycztomek"
sobie uroił, interesują mnie nadal jako zjawisko kuriozalne - np. dotyczące
źródeł ludzkiej nienawiści, a zatem zbrodni, wojen i sporej części obiektywnego
zła (zwracam uwagę, że Hitler i Stalin z pewnością byli przekonani o swoich
racjach - tak jak dzisiaj cistkarz o swoich).
Chciałbym jednak zwrócić też uwagę na rolę "koleiny" w jaką wpadają
często kolejno różne osoby (nie wszystkie całe szczęście) idąc za - dajmy na to,
dowolną, wystarczająco acz subiektywnie wiarygodną oceną. Praktycznie,
subiektywizm płaczącej, jak się okazało po pewnym czasie kobiety, przestaje
być chyba wówczas dostrzegany, a potrzeba znalezienia kozła ofiarnego jest
w czowieku niezwykle silna. Szczególnie, że przynosi określone społecznie
profity w postaci kolejnych etykiet "pogromcy zła" - przydatne np. w kampaniach
politycznych, do których prędzej czy później czowiek lgnie..
> > Dziękuję.
> > PiotrB.:>
>
> Ja tyż.
> T
> TT
> TTT
> TTTT
>
> --
> mansarda netopierza
> http://tycztom.7net.pl
Symbol piramidki jaki się tu ukształtował jest bardzo trafny, pod warunkiem
że służy _poznawaniu_ jako takiemu, a nie prywatnym rozliczeniom z subiektywnie
widzianych prawd. Jako więc znak kolejnych naprzemiennie półprawd jest
całkiem dobry. Jednak jako znak prawdy ostatecznej jest do wyrzucenia.
Nie wiem też, jak w świetle powyższym wygląda reklamowana tutaj strona
sieciowa, co do której byłem przez autora przed laty pytany (sądząc, że mam
do czynienia z odpowiedzialnym dzieckiem, a nie człowiekiem szukającym zemsty),
i gdzie zdaje się sam z własnej woli umieścił podziękowania pod moim adresem -
jak rozumiałem - za inspirację i wsparcie.
Ochoczo też, jak widziałem, wykorzystał autor "tyczkom" wykonane przeze mnie
mikro animacje - o symbolice, jak się zdawało bliskiej równie mnie, jak i jemu.
Na tym jednak kończyło się moje zainteresowanie tym tworem uczącego się
kopisty.
Jeśli więc taka wola zasłynąć jako sztykmistrz wszech czasów - preparator
czy też podglądacz cudzych wąsów i kloców, radosny prestidigitator od
spraw łóżkowych (cudzych) w celach tak czy inaczej złudnych - zapraszam
na zapowiadane pokazy k.u.l.t.u.r.y.s.t.y.c.z.n.e
Zapraszam bezterminowo - w czasie nieskończenie długim, gdyż wszelkie
ograniczanie czasu, kosztem zdobywania informacji przetwarzanych na wiedzę,
odbywa się kosztem tej ostatniej. Tym bardziej, gdy spreparowane selektywnie
i tendencyjnie (klasyka dewotów?) "informacje" służą wyłącznie "dowodzeniu"
wcześniej postawionych tez, gubiąc skutecznie sensowną relację
z jakimkolwiek obiektywizmem.
Czy potrzeba igrzysk musi być realizowana kosztem innych? Kto tutaj szuka
sławy? Jaki wpływ na powstawanie takich wzorców, mają ekshibicjonistyczne
programy TV, jakie wraz z wolnością słowa zagościły na niektórych ekranach?
All
[bez odbioru]
|