Data: 2002-11-21 11:57:20
Temat: Re: Niezależnoś
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Ja bym to nazwała poczuciem "odrębności finansowej" partnerów -
swoją drogą
> też tak mam, ale wydaje mi się, że jest to możliwe do zrealizowania
tylko w
> związkach o podobnych dochodach u obu stron.
OK - zapewne źle to ujęłam.
W skrócie - kiedy sytuacja była taka że pracował tylko mój mąż, a ja
byłam na urlopie wychowawczym - to głupio mi było całkiem bez
uzgodnień wydawać te wspólne pieniądze. Wiadomo było że ileś tam
wydaje się codziennie na jedzenie, ileś tam - na stałe wydatki. Ale
kiedy miałm sobie kupić coś ekstra - nawet niedrogiego, zawsze pytałam
o zdanie męża i on mi wydzielał. No chyba ze była taka sytuacja ze on
mi dawał określoną sume pieniedzy i z małym wtedy Michałem jechałam na
2 tygodnie gdzieś, wtedy dysponowałam dowolnie całą tą sumą.
Przyznam ze dla mnie przyzwyczajonej wcześniej do samodzielnego
dysponowania swoimi pieniędzmi, było to niewygodne i uciążliwe.
Teraz sytuacja jest odwrotna, pracuję ja, maż jest bezrobotny, ale ma
dochody z różnych umów-zleceń, tyle ze te dochody nie są stałe.
Ja też często miewam różne dodatkowe zlecenia.
W praktyce jest tak ze moje stałe dochody idą w całosci na sprawy
bieżące - jedzenie, opłaty itd ...
Zaś swoimi dodatkowymi dochodami każdy dysponuje sam. Z tych
dodatkowych dochodów też często obydwoje dokładamy do domu,
utrzymania, bo jedna pensja nie wystarcza, kupuje się tez np. buty dla
dzieci. Ale kiedy zdarzy się większa "fucha" żadne z nas nie ma
specjalnych skrupółów zeby sobie kupić coś dodatkowego - np. ksiażkę,
ciuch, ja farbę do włosów i żadne z nas nie uzgadnia tego z drugim.
Taki układ jakoś w miarę nam odpowiada, aczkolwiek wolałabym zeby
oprócz tych "fuch" mój mąż miał jeszcze stałą pracę.
Pozdrowienia.
Basia
|