Data: 2008-01-04 23:52:40
Temat: Re: Numery identyfikacyjne ferm i partii drukowane na jajkach
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 4 Jan 2008 23:51:45 +0100, Aicha napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" napisał:
>
>> Moim dzieciom zawsze wystarczało MOJE osobiste zapewnienie,
>> że coś jest bezpieczne...
>
> Ja niestety rentgenem w oku ani mózgowym czytnikiem jajkowych czipów
> przez wytłoczkę nie dysponuję i nie mogłam dać gwarancji, ze to co się
> znajduje w lodówce nie pochodzi z podejrzanej mazowieckiej fermy,
> zanim do tej wytłoczki nie zajrzałam. Aż tak zadufana we własną
> nieomylność nie jestem.
Z reguły na wytłoczce jest oznaczenie producenta...
Poza tym zapewniam Cię, że już przed zajrzeniem do niej, a w momencie jej
przyniesienia do domu, miałabyś wszędzie te zarazki grypy, gdyby one tam
były: na bułkach, na serze, na wszystkim, co leżało w bliższej okolicy jaj
w sklepie. Nie mówiąc już o Twoich własnych dłoniach. Nawet HACCP nie
zabezpiecza przed niczym, gdyż jego wykonawcami (np. w sklepie) na bieżąco
sa zwykli ludzie, nie mający nawet pojęcia o zasadach antyseptyki. Więc
jesliby te jajka były zarażone, to zajrzenie do wytłoczki i tak byłoby
tylko stwierdzeniem faktu dokonanego. Zwłaszcza, jeśli wytłoczka przebywała
jakiś czas w Twojej lodówce przed wyjęciem z niej pierwszego jajka... a
akurat wcześniej zjadłabyś ten ulubiony ser z majonezem, leżący jakiś czas
w tej samej lodówce...
Zatem ja, nawet nie mając pojęcia o stanie epidemiologicznym jaj, nie
bałabym sie powiedzieć dziecku, że są bezpieczne, skoro w ogóle(!)
zdecydowałam się je kupić, zwłaszcza jeśli do tej pory i tak były w
lodówce, wszyscy w domu żyją, a własnie miałabym zamiar jajo ugotować, byle
porządnie... Jak to się mówi: "albo w te, albo wewte".
PS. Do pewnego czasu miałam fobię "wołową". Pół roku nie kupowałam
wołowiny. Jak nas "głód rosołowy" dobrze przycisnał, to stwierdziliśmy, że
wołowina jest bezpieczna bo tak, a jeśli nawet nie, to jedząc ją tyle lat
albo mamy TO już w sobie, a jeśli nawet nie, to mieć mamy szansę. Ale skoro
dotychczas nie mamy a mieć możemy, to mamy czas kilkudziesięciu lat, aby
sie to ujawniło "po nabyciu", więc najprawdopodobniej nastąpiłoby to już po
naszej śmierci - a wtedy proszembardzo. Taka moja zdroworozsądkowa logika
matematyka ;-PPP
:-)
|