Data: 2005-12-08 11:28:51
Temat: Re: O 14-latkach jeszcze
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
złośliwa napisał(a):
>
> Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał
> | Koszmarnie mieszasz kupę niepowiązanych ze sobą rzeczy.
> | Co mają czyjeś obowiązki do możliwości poprawienia swojego wyglądu?
> |
> Tu akurat było o terrorze w jakim przyszło żyć mojemu dziecku.
> Obowiązki są tak samo kwestią wychowania jak i zasady panujące w domu.
Czuję się w obowiązku sprostować.
Po pierwsze primo, tam był emotikon. Po drugie primo - moje dzieci też
żyją w terrorze, muszą np. nosić czapki;-)
Ale jak tak sobie Ciebie czytałam, to przypomniała mi sie taka stara
reklama, kiedy to córka przyprowadza na obiad do Bardzo Porządnych I
Statecznych Rodziców "narzeczonego", który wyglada jak uosobienie ich
koszmarów sennych - jakieś włosy w kolorach tęczy, podarte portki,
koraliki etc. I tak mi sie skojarzyło, że czasem te nasze,
rodzicielskie zasady sobie, a życie sobie - dzieciak i tak wybierze
własny sposób na życie, problem w tym, jak to zrobić, żeby w okresie
buntów nie musieć u"iść na kły i pazury", tylko jakoś się z dzieckiem
dogadać. - IMHO trzeba zacząć z 10 lat wcześniej, właśnie od
tłumaczenia, dlaczego uważam, że włosy należy związać( bo poplątane
musze rozczesać), dlaczego nie podoba mi się farbowanie ( bo uważam, ze
naturalny kolor jest OK, a chemią sobie zniszczyć zawsze zdąży), a nie
zakończyć "nie, bo ja tak uważam i takie mam zasady".
Dodam, ze póki co ja na tłumaczeniu swoich decyzji dzieciom lepiej
wychodzę, niż wychodziła moja matka na "nie, bo nie".
Pozdrawiam
Justyna
Iza (12) i Marcin (8)
|