Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O przyjaźni...

Grupy

Szukaj w grupach

 

O przyjaźni...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 46


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2007-08-30 20:16:59

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

KAria; <fb76mg$3ik$1@news2.task.gda.pl> :

>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:fb6prm$lpk$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > KAria; <fb64gi$hu1$1@news2.task.gda.pl> :
> >
> >> Nie jest łatwo tylko się przyjaźnić z mężczyzną jeśli oboje czujecie do
> >> siebie pociąg seksualny.
> >> Moje relacje z penym mężczyzną takie właśnie były. Spotkania, rozmowy,
> >> całus
> >> w policzek na powitanie...i skończyło się w łóżku.
> >> Potem mieliśmy do siebie żal...
> >
> > Wróć - a dlaczego żal, skoro obojgu wam było dobrze i skoro nikt nie
> > doznał krzywdy, ani nie działał wbrew woli - nie byliście naturalnie,
> > czy może później nie byliście?
>
> Zarówno On jak i ja liczyliśmy potem już na coś więcej, że ta nasza przyjaźń
> przerodzi sie w miłość skoro pociagamy się fizycznie i rozumiemy. Nie stało
> się tak. Nie było miłości i przyjaźń też skończona.

NieNieNie - zrozumiałem, że "żal" pojawił się zaraz po łóżku, więc
wciąganie do usprawiedliwienia tego co było dalej jest bezsensowne.
Kiedy pojawia się żal? Wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że coś zostało
bezpowrotnie utracone, a może tylko "utracone".

> Mieliśmy do siebie żal, że się wykorzystujemy. On nie miał partnerki ani ja,
> więc napiecie wynikające z potrzeb seksualnych rosło i trzeba było dać upust
> rządzy popędu. Bylismy dla siebie atrakcyjni i pociagajacy, to prowadziło do
> zbliżenia.

Mieliście do siebie żal, że przyjaźń skończyła się na łóżku - ale czy
żal wynikał z faktycznego końca, czy z Waszych postaw względem
przyjaźni, łóżka, oczekiwań? Czy te wasze wewnętrzne uczucia, zbytnie
odkrycie się przed przyjacielem (przekroczenie granicy
intymności/doświadczenia/siły wpływu drugiej osoby na was) nie
spowodowały przyjęcia postawy "wycofanej" - badającej, obserwującej, ale
*nie_uczestniczącej* ?

Jak z waszego zbliżenia mogła wyniknąć miłość, skoro spowodowało ono
wzrost waszej nieufności względem siebie, patrzenie na drugą osobę przez
pryzmat zagrożenia niezależności własnego ego i przez pryzmat zerwania z
wizją przyjaźni i wejścia w obszar, który wiązał się zapewne dla Was
obojga z silnymi negatywnymi emocjami, związanymi z rozpadami
poprzednich związków?

Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2007-08-31 13:59:37

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: "KAria" <k...@N...CHCE.SPAMU.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fb78kf$pe0$1@atlantis.news.tpi.pl...
> KAria; <fb76mg$3ik$1@news2.task.gda.pl> :
>
>>
>> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> news:fb6prm$lpk$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> > KAria; <fb64gi$hu1$1@news2.task.gda.pl> :
>> >
>> >> Nie jest łatwo tylko się przyjaźnić z mężczyzną jeśli oboje czujecie
>> >> do
>> >> siebie pociąg seksualny.
>> >> Moje relacje z penym mężczyzną takie właśnie były. Spotkania, rozmowy,
>> >> całus
>> >> w policzek na powitanie...i skończyło się w łóżku.
>> >> Potem mieliśmy do siebie żal...
>> >
>> > Wróć - a dlaczego żal, skoro obojgu wam było dobrze i skoro nikt nie
>> > doznał krzywdy, ani nie działał wbrew woli - nie byliście naturalnie,
>> > czy może później nie byliście?
>>
>> Zarówno On jak i ja liczyliśmy potem już na coś więcej, że ta nasza
>> przyjaźń
>> przerodzi sie w miłość skoro pociagamy się fizycznie i rozumiemy. Nie
>> stało
>> się tak. Nie było miłości i przyjaźń też skończona.
>
> NieNieNie - zrozumiałem, że "żal" pojawił się zaraz po łóżku, więc
> wciąganie do usprawiedliwienia tego co było dalej jest bezsensowne.
> Kiedy pojawia się żal? Wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że coś zostało
> bezpowrotnie utracone, a może tylko "utracone".
>
>> Mieliśmy do siebie żal, że się wykorzystujemy. On nie miał partnerki ani
>> ja,
>> więc napiecie wynikające z potrzeb seksualnych rosło i trzeba było dać
>> upust
>> rządzy popędu. Bylismy dla siebie atrakcyjni i pociagajacy, to prowadziło
>> do
>> zbliżenia.
>
> Mieliście do siebie żal, że przyjaźń skończyła się na łóżku - ale czy
> żal wynikał z faktycznego końca, czy z Waszych postaw względem
> przyjaźni, łóżka, oczekiwań? Czy te wasze wewnętrzne uczucia, zbytnie
> odkrycie się przed przyjacielem (przekroczenie granicy
> intymności/doświadczenia/siły wpływu drugiej osoby na was) nie
> spowodowały przyjęcia postawy "wycofanej" - badającej, obserwującej, ale
> *nie_uczestniczącej* ?
>
> Jak z waszego zbliżenia mogła wyniknąć miłość, skoro spowodowało ono
> wzrost waszej nieufności względem siebie, patrzenie na drugą osobę przez
> pryzmat zagrożenia niezależności własnego ego i przez pryzmat zerwania z
> wizją przyjaźni i wejścia w obszar, który wiązał się zapewne dla Was
> obojga z silnymi negatywnymi emocjami, związanymi z rozpadami
> poprzednich związków?
>
> Flyer

Zgadzam się.
Trwało to wszystko jakieś 4 miesiące i dość intensywnie (spotkania prawie
codziennie)
Założeniem naszych spotkań nie była przyjaźń lecz potencjalna miłość. Jednak
mój dystans sprawiał, że to co nas łączyło, to można było nazwać tylko
przyjaźnią. Obserwując coraz większe jego zainteresowanie moją osobą (On
zawsze inicjował spotkania, nie wiem, czy dlatego że był bardzo samotny, czy
coś go do mnie przyciągało, ciężko mi odpowiedzieć) otwierałam się coraz
bardziej i dochodziło do zbliżeń cielesnych. Byłam pasywna ale chciałam się
z nim spotykać - było mi dobrze, może nawet się zakochwałam. Coraz bardziej
mi na nim zależało ale starałam się nie okazywać wszystkich swoich uczuć do
niego, bo bałam się, że znowu zostanę skrzywdzona. Troche mnie przerażał.
Kończył naszą znajomość wcześniej dwa razy i znowu wracał. Teraz to już po
raz trzeci i mam nadzieje, że ostatni, bo już mnie to irytuje. Jednak dziwi
mnie to i zastanawia, czego On tak naprawdę chciał. Może chciał mnie tylko
wykorzystać? Jednak pewne rzeczy się czuje i wiem, że bardzo mnie lubił,
ufał mi i było mu dobrze (były takie sytuacje, że dzielił się ze mną swoimi
bolesnymi przeżyciami i płakał jak dziecko). Jest taki dychotomiczny. Jeśli
było mu dobrze, to nie skupiał się na tym tylko szukał czegoś co mu
przeszkadza i tak w kółko. Może też spotykał się ze mną z litosci? Nie
chciał bym była sama.
Ciężko było cokolwiek z niego wydusić, bo raz twierdził, że mnie bardzo lubi
a kolejnego dnia, że musi się zastanowić nad tym czy mnie lubi. Nie wiem.
Jakoś z dnia na dzień nie analizowałam wszystkiego, ale teraz jak o tym
myślę, to widzę, że strasznie się miotał i nie wiedział co ze sobą zrobić.
Może i chciał mnie kochać, ale chyba nie potrafił. Więc wciąż pozostawała
przyjaź aż pojawiły się moje problemy ze zdrowiem i koniec z seksem a co za
tym idzie koniec ze spotkaniami. Nie chce ponownie wpakować się w coś
takiego i chciałabym wiedzieć ile winy leży po mojej stronie i gdzie.
> --
> gg: 9708346; skype:flyer36
> http://www.flyer36.republika.pl/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2007-08-31 17:41:09

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

KAria; <fb96s3$apk$1@news2.task.gda.pl> :

>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:fb78kf$pe0$1@atlantis.news.tpi.pl...

> > NieNieNie - zrozumiałem, że "żal" pojawił się zaraz po łóżku, więc
> > wciąganie do usprawiedliwienia tego co było dalej jest bezsensowne.
> > Kiedy pojawia się żal? Wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że coś zostało
> > bezpowrotnie utracone, a może tylko "utracone".

[...]

> > Mieliście do siebie żal, że przyjaźń skończyła się na łóżku - ale czy
> > żal wynikał z faktycznego końca, czy z Waszych postaw względem
> > przyjaźni, łóżka, oczekiwań? Czy te wasze wewnętrzne uczucia, zbytnie
> > odkrycie się przed przyjacielem (przekroczenie granicy
> > intymności/doświadczenia/siły wpływu drugiej osoby na was) nie
> > spowodowały przyjęcia postawy "wycofanej" - badającej, obserwującej, ale
> > *nie_uczestniczącej* ?
> >
> > Jak z waszego zbliżenia mogła wyniknąć miłość, skoro spowodowało ono
> > wzrost waszej nieufności względem siebie, patrzenie na drugą osobę przez
> > pryzmat zagrożenia niezależności własnego ego i przez pryzmat zerwania z
> > wizją przyjaźni i wejścia w obszar, który wiązał się zapewne dla Was
> > obojga z silnymi negatywnymi emocjami, związanymi z rozpadami
> > poprzednich związków?

> Zgadzam się.
> Trwało to wszystko jakieś 4 miesiące i dość intensywnie (spotkania prawie
> codziennie)

heh - Wisłocak "Sztuka Miłości" się kłania - tam nienawiść pojawiła się
po pół roku, inna sprawa, że autorka nie wyjaśniła chyba dlaczego.

> Założeniem naszych spotkań nie była przyjaźń lecz potencjalna miłość. Jednak
> mój dystans sprawiał, że to co nas łączyło, to można było nazwać tylko
> przyjaźnią.

Jego też [dystans]. Co prawda kiedyś zakładałem, że tylko kobiety po x
nieudanych związków nadają się "na przemiał" ze względu na podejście do
związków, ale teraz jestem w stanie uznać, że i u facetów rzecz się
dzieje w podobny sposób. ;)

> Obserwując coraz większe jego zainteresowanie moją osobą (On
> zawsze inicjował spotkania, nie wiem, czy dlatego że był bardzo samotny, czy
> coś go do mnie przyciągało, ciężko mi odpowiedzieć)

;) Bo chciał - to trochę siły woli - jeżeli obie strony są obrażone na
siebie, niepewne, to ktoś musi wyciągnąć pierwszy dłoń, nawet wbrew
swoim emocjom - dzisiaj czytałem, że co prawda "wyuczona bezradność"
daje się wbić w zachowanie po kilkunastu próbach, ale wybić dopiero po
kilkuset (200 chyba). Ile on by musiał mieć z Tobą pozytywnych
kontaktów, żeby mu urazy emocjonalne zniknęły? 200? ;)

> otwierałam się coraz
> bardziej i dochodziło do zbliżeń cielesnych. Byłam pasywna ale chciałam się
> z nim spotykać - było mi dobrze, może nawet się zakochwałam. Coraz bardziej
> mi na nim zależało ale starałam się nie okazywać wszystkich swoich uczuć do
> niego, bo bałam się, że znowu zostanę skrzywdzona. Troche mnie przerażał.
> Kończył naszą znajomość wcześniej dwa razy i znowu wracał. Teraz to już po
> raz trzeci i mam nadzieje, że ostatni, bo już mnie to irytuje. Jednak dziwi
> mnie to i zastanawia, czego On tak naprawdę chciał. Może chciał mnie tylko
> wykorzystać?

Heh, czytaj więcej kolorowych pism i słuchaj znajomych. ;)

Co prawda psychologia twierdzi, że nie da się zapamietać emocji (o ile
pamiętam ;) ), ale to nie jest dokładnie tak - emocji owszem nie
zapamiętujesz, ale możesz je odtworzyć w jakiejś obecnej postaci,
przypominając sobie sytuację - rada jest prosta - zapomnij o
przeszłości, wtedy może zobaczysz swoje własne obecne emocje.

> Jednak pewne rzeczy się czuje i wiem, że bardzo mnie lubił,
> ufał mi i było mu dobrze (były takie sytuacje, że dzielił się ze mną swoimi
> bolesnymi przeżyciami i płakał jak dziecko). Jest taki dychotomiczny. Jeśli
> było mu dobrze, to nie skupiał się na tym tylko szukał czegoś co mu
> przeszkadza i tak w kółko. Może też spotykał się ze mną z litosci? Nie
> chciał bym była sama.

Dlaczego "litości", a nie "empatii"? ;)

Facet empatyczny jest trudny, ale z drugiej strony ... empatia pozwala
na zagrzebanie granic urody, choroby. To jest tak naprawdę Kapitał.

> Ciężko było cokolwiek z niego wydusić, bo raz twierdził, że mnie bardzo lubi
> a kolejnego dnia, że musi się zastanowić nad tym czy mnie lubi. Nie wiem.

Bo wyduszasz. Przytul się do niego i zobacz jak zareaguje. Werbalizacje,
w świecie słowa pisanego, urosły do rangi wyroczni, podczas kiedy
wszystkim kieruje podświadomość/emocje.

> Jakoś z dnia na dzień nie analizowałam wszystkiego, ale teraz jak o tym
> myślę, to widzę, że strasznie się miotał i nie wiedział co ze sobą zrobić.
> Może i chciał mnie kochać, ale chyba nie potrafił. Więc wciąż pozostawała
> przyjaź aż pojawiły się moje problemy ze zdrowiem i koniec z seksem a co za
> tym idzie koniec ze spotkaniami. Nie chce ponownie wpakować się w coś
> takiego i chciałabym wiedzieć ile winy leży po mojej stronie i gdzie.

Dobra, zostaw winy - zaproponuj spotkania na rozmowę, na wspólne leżenie
i przytulanie - co będzie dalej sama zobaczysz. ;) Zresztą powiem jak
cham - jeżeli kobieta/facet potrzebuje orgazmu, to długo nie wytrzyma,
ale ... są różne sposoby na jego osiągnięcie, facet/kobieta może zejśc
ze swoich potrzeb, partner/partnerka może zrezygnować z części swoich
oporów.

Zresztą - w ripe.net Ciebie nie sprawdzałem, więc nie wiem skąd Jesteś,
ale daj mi faceta na priva - nic nie tracisz. ;)

Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2007-09-01 11:15:54

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: "KAria" <k...@N...CHCE.SPAMU.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fb9k05$eoo$1@nemesis.news.tpi.pl...
> KAria; <fb96s3$apk$1@news2.task.gda.pl> :
>
>>
>> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> news:fb78kf$pe0$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>> > NieNieNie - zrozumiałem, że "żal" pojawił się zaraz po łóżku, więc
>> > wciąganie do usprawiedliwienia tego co było dalej jest bezsensowne.
>> > Kiedy pojawia się żal? Wtedy, kiedy zdajesz sobie sprawę, że coś
>> > zostało
>> > bezpowrotnie utracone, a może tylko "utracone".
>
> [...]
>
>> > Mieliście do siebie żal, że przyjaźń skończyła się na łóżku - ale czy
>> > żal wynikał z faktycznego końca, czy z Waszych postaw względem
>> > przyjaźni, łóżka, oczekiwań? Czy te wasze wewnętrzne uczucia, zbytnie
>> > odkrycie się przed przyjacielem (przekroczenie granicy
>> > intymności/doświadczenia/siły wpływu drugiej osoby na was) nie
>> > spowodowały przyjęcia postawy "wycofanej" - badającej, obserwującej,
>> > ale
>> > *nie_uczestniczącej* ?
>> >
>> > Jak z waszego zbliżenia mogła wyniknąć miłość, skoro spowodowało ono
>> > wzrost waszej nieufności względem siebie, patrzenie na drugą osobę
>> > przez
>> > pryzmat zagrożenia niezależności własnego ego i przez pryzmat zerwania
>> > z
>> > wizją przyjaźni i wejścia w obszar, który wiązał się zapewne dla Was
>> > obojga z silnymi negatywnymi emocjami, związanymi z rozpadami
>> > poprzednich związków?
>
>> Zgadzam się.
>> Trwało to wszystko jakieś 4 miesiące i dość intensywnie (spotkania prawie
>> codziennie)
>
> heh - Wisłocak "Sztuka Miłości" się kłania - tam nienawiść pojawiła się
> po pół roku, inna sprawa, że autorka nie wyjaśniła chyba dlaczego.

Hmm...nie ma w nas nienawiści, ale może przyjść...
>
>> Założeniem naszych spotkań nie była przyjaźń lecz potencjalna miłość.
>> Jednak
>> mój dystans sprawiał, że to co nas łączyło, to można było nazwać tylko
>> przyjaźnią.
>
> Jego też [dystans]. Co prawda kiedyś zakładałem, że tylko kobiety po x
> nieudanych związków nadają się "na przemiał" ze względu na podejście do
> związków, ale teraz jestem w stanie uznać, że i u facetów rzecz się
> dzieje w podobny sposób. ;)
>
>> Obserwując coraz większe jego zainteresowanie moją osobą (On
>> zawsze inicjował spotkania, nie wiem, czy dlatego że był bardzo samotny,
>> czy
>> coś go do mnie przyciągało, ciężko mi odpowiedzieć)
>
> ;) Bo chciał - to trochę siły woli - jeżeli obie strony są obrażone na
> siebie, niepewne, to ktoś musi wyciągnąć pierwszy dłoń, nawet wbrew
> swoim emocjom - dzisiaj czytałem, że co prawda "wyuczona bezradność"
> daje się wbić w zachowanie po kilkunastu próbach, ale wybić dopiero po
> kilkuset (200 chyba). Ile on by musiał mieć z Tobą pozytywnych
> kontaktów, żeby mu urazy emocjonalne zniknęły? 200? ;)

Sugerujesz bym teraz ja się pierwsza odezwała?
Wiesz, już po dwoch rozstaniach, to choć powinnam unieść się dumą. Ileż
można wysłuchać, że On mnie nie kocha.
Nie szanował by takiej kobiety. To taki 100% samiec. Jednak może nie znam go
na tyle i może On chce bym o niego walczyła, pokazała na co mnie stać i
wykazała inicjatywe?.
Kiedyś pytał, czy walczyłam o mężczyznę, może tego właśnie chce. Poza tym
gdy rozstawał się ze mną trzeci raz był w szoku, że nic nie mówie, że
powinam choć powiedzieć spier...A ja nic. Dopadła mnie znieczulica, skoro
gardzi moimi uczuciami, to nie bede przed nim dramatyzować, bo i po co. Nic
bym nie zyskała tylko się jeszcze przed nim upokorzyła. Może byłam w
błędzie...

>> otwierałam się coraz
>> bardziej i dochodziło do zbliżeń cielesnych. Byłam pasywna ale chciałam
>> się
>> z nim spotykać - było mi dobrze, może nawet się zakochwałam. Coraz
>> bardziej
>> mi na nim zależało ale starałam się nie okazywać wszystkich swoich uczuć
>> do
>> niego, bo bałam się, że znowu zostanę skrzywdzona. Troche mnie przerażał.
>> Kończył naszą znajomość wcześniej dwa razy i znowu wracał. Teraz to już
>> po
>> raz trzeci i mam nadzieje, że ostatni, bo już mnie to irytuje. Jednak
>> dziwi
>> mnie to i zastanawia, czego On tak naprawdę chciał. Może chciał mnie
>> tylko
>> wykorzystać?
>
> Heh, czytaj więcej kolorowych pism i słuchaj znajomych. ;)
>
> Co prawda psychologia twierdzi, że nie da się zapamietać emocji (o ile
> pamiętam ;) ), ale to nie jest dokładnie tak - emocji owszem nie
> zapamiętujesz, ale możesz je odtworzyć w jakiejś obecnej postaci,
> przypominając sobie sytuację - rada jest prosta - zapomnij o
> przeszłości, wtedy może zobaczysz swoje własne obecne emocje.
>
>> Jednak pewne rzeczy się czuje i wiem, że bardzo mnie lubił,
>> ufał mi i było mu dobrze (były takie sytuacje, że dzielił się ze mną
>> swoimi
>> bolesnymi przeżyciami i płakał jak dziecko). Jest taki dychotomiczny.
>> Jeśli
>> było mu dobrze, to nie skupiał się na tym tylko szukał czegoś co mu
>> przeszkadza i tak w kółko. Może też spotykał się ze mną z litosci? Nie
>> chciał bym była sama.
>
> Dlaczego "litości", a nie "empatii"? ;)

Sam tak powiedział, że z litości. Tylko jego zachowanie, to jak ja je
odbierałam zupełnie zaprzeczało temu co mówi.
Robił jedno a drugie mówił.
Nawiasem mówiąć te prawie 4 miesiące były dla mnie bardziej wyjątkowe niż
3,5 roku z byłym facetem, który twierdził, że mnie kocha.
Robił dla mnie reczy, o których nie musiałam mówić, po prostu. Czułam się
czasem wyjątkowo.

> Facet empatyczny jest trudny, ale z drugiej strony ... empatia pozwala
> na zagrzebanie granic urody, choroby. To jest tak naprawdę Kapitał.
>
>> Ciężko było cokolwiek z niego wydusić, bo raz twierdził, że mnie bardzo
>> lubi
>> a kolejnego dnia, że musi się zastanowić nad tym czy mnie lubi. Nie wiem.
>
> Bo wyduszasz. Przytul się do niego i zobacz jak zareaguje. Werbalizacje,
> w świecie słowa pisanego, urosły do rangi wyroczni, podczas kiedy
> wszystkim kieruje podświadomość/emocje.

Takich momentów było mnóstwo...i mówił, że mu bardzo dobrze ze mną.

>
>> Jakoś z dnia na dzień nie analizowałam wszystkiego, ale teraz jak o tym
>> myślę, to widzę, że strasznie się miotał i nie wiedział co ze sobą
>> zrobić.
>> Może i chciał mnie kochać, ale chyba nie potrafił. Więc wciąż pozostawała
>> przyjaź aż pojawiły się moje problemy ze zdrowiem i koniec z seksem a co
>> za
>> tym idzie koniec ze spotkaniami. Nie chce ponownie wpakować się w coś
>> takiego i chciałabym wiedzieć ile winy leży po mojej stronie i gdzie.
>
> Dobra, zostaw winy - zaproponuj spotkania na rozmowę, na wspólne leżenie
> i przytulanie - co będzie dalej sama zobaczysz. ;) Zresztą powiem jak
> cham - jeżeli kobieta/facet potrzebuje orgazmu, to długo nie wytrzyma,
> ale ... są różne sposoby na jego osiągnięcie, facet/kobieta może zejśc
> ze swoich potrzeb, partner/partnerka może zrezygnować z części swoich
> oporów.
>
> Zresztą - w ripe.net Ciebie nie sprawdzałem, więc nie wiem skąd Jesteś,
> ale daj mi faceta na priva - nic nie tracisz. ;)

No tak, ale już sie nie kontaktujemy ze sobą od 4 dni. Powiedział wyraźnie,
że mnie nie kocha i nie chce się spotykać, że traktuje mnie tylko jak
przyjaciółkę.Czy mogę planować spotkanie? Odezwe sie na gg, jeśli mogę :).

> Flyer
> --
> gg: 9708346; skype:flyer36
> http://www.flyer36.republika.pl/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2007-09-03 18:36:09

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: f...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

On 1 Wrz, 13:15, "KAria" <k...@N...CHCE.SPAMU.gazeta.pl> wrote:
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w
wiadomościnews:fb9k05$eoo$1@nemesis.news.tpi.pl...

> > heh - Wisłocak "Sztuka Miłości" się kłania - tam nienawiść pojawiła się
> > po pół roku, inna sprawa, że autorka nie wyjaśniła chyba dlaczego.
>
> Hmm...nie ma w nas nienawiści, ale może przyjść...

A może jest, tylko ją powstrzymujecie? Nim ją dłużej powstrzymujecie,
tym bardziej rośnie w siłę - Wisłocka zapodała na to jeden sposób
podpatrzony w Japonii - walkę na poduszki, w naszych realiach możecie
zagrać w co innego, ważne, żeby ujawnić walkę na neutralnym gruncie,
który można zrelatywizować i z niego wyjść, wchodząc do reala.

> > ;) Bo chciał - to trochę siły woli - jeżeli obie strony są obrażone na
> > siebie, niepewne, to ktoś musi wyciągnąć pierwszy dłoń, nawet wbrew
> > swoim emocjom - dzisiaj czytałem, że co prawda "wyuczona bezradność"
> > daje się wbić w zachowanie po kilkunastu próbach, ale wybić dopiero po
> > kilkuset (200 chyba). Ile on by musiał mieć z Tobą pozytywnych
> > kontaktów, żeby mu urazy emocjonalne zniknęły? 200? ;)
>
> Sugerujesz bym teraz ja się pierwsza odezwała?

;) Sugeruję, że ze względu na ludzką fizjologię większośc związków
czeka klapa - wystarczy parę porażek, żeby człowiek wiedziony tylko
biologicznym instynktem, przestał w ogóle próbować określonych
zachowań i z tym samym partnerem [przy założeniu czysto biologicznych
zachowań] już ich nie podejmie, bo musiałby dostać 200 wzmocnień
pozytywnych przy podejmowaniu tych prób.

Przykład oparty wyłącznie na behawioryźmie, nb. zaprzeczający filmowym
stereotypom, którymi jesteśmy karmieni - "ktoś" próbuje się do Ciebie
odezwać kilka razy, a Ty go zbywasz - nawet jeżeli w końcu Ty się
pierwsza odezwiesz, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że "ktoś" nie
pociągnie dalej rozmowy.

> Wiesz, już po dwoch rozstaniach, to choć powinnam unieść się dumą. Ileż
> można wysłuchać, że On mnie nie kocha.

Pytanie zasadnicze - a jak Ty się zachowywałaś/co mówiłaś w trakcie
tych rozmów/przed tymi rozmowami? Ostatnio bawię się homeostazą (z
wikipedii) - jeżeli wcześniej go "uderzyłaś", to mówiąc że "on Ciebie
nie kocha" on broni własnej psychiki przed nierównowagą - to, że ktoś
kogoś kocha lub nie nie poznaje się po swłowach, ale zachowaniach,
nawet jeżeli slowa są istotnym elementem tych zachowań.

> Nie szanował by takiej kobiety. To taki 100% samiec. Jednak może nie znam go
> na tyle i może On chce bym o niego walczyła, pokazała na co mnie stać i
> wykazała inicjatywe?.

A może jest tylko zmęczony walką o Ciebie? Co robisz, kiedy Jesteś
zmęczona? Chcesz, żeby ktoś o Ciebie walczył czy chcesz mieć pewność i
ukojenie? ;)

> Kiedyś pytał, czy walczyłam o mężczyznę, może tego właśnie chce. Poza tym
> gdy rozstawał się ze mną trzeci raz był w szoku, że nic nie mówie, że
> powinam choć powiedzieć spier...A ja nic. Dopadła mnie znieczulica, skoro
> gardzi moimi uczuciami, to nie bede przed nim dramatyzować, bo i po co. Nic
> bym nie zyskała tylko się jeszcze przed nim upokorzyła. Może byłam w
> błędzie...

Hmmmm, on się rozstawał? To zmienia postać rzeczy - co jak co, ale
robienie kuku drugiej osobie jakoś mnie pokojowo nie nastraja,
chociaż ..... odpowiedz mi na pytanie - co on robi po rozstaniu?

> > Zresztą - w ripe.net Ciebie nie sprawdzałem, więc nie wiem skąd Jesteś,
> > ale daj mi faceta na priva - nic nie tracisz. ;)
>
> No tak, ale już sie nie kontaktujemy ze sobą od 4 dni. Powiedział wyraźnie,
> że mnie nie kocha i nie chce się spotykać, że traktuje mnie tylko jak
> przyjaciółkę.Czy mogę planować spotkanie? Odezwe sie na gg, jeśli mogę :).

W sumie mogłabyś stracić, gdybyś mi go dała na priva, to nie był
najlepszy pomysł z mojej strony. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2007-10-11 12:24:32

Temat: Re: O przyjaźni...
Od: "JaKasia" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <a...@g...com> napisał w wiadomości

> > Uważasz, że łóżko przeszkadza się przyjaźnić?
>
> Jak dla mnie, to łóżko nie przeszkadza się przyjaźnić.
> Ani przyjaźnienie się nie przeszkadza pójściu do łóżka :-)

Zaobserwowałaś to w swoim życiu, czy tylko tak deklarujesz? ;)

- JaKasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Do malkontentów
Znalazłem wciągający temat :)
Mam pomysła! ;)
Polecam
psychosynteza - cz. 3

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »