Data: 2009-09-29 19:19:28
Temat: Re: Odgrzewane parówki, czyli o wstręcie do ciepłego ...
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h9tl02$lb$1@inews.gazeta.pl...
Redart wrote:
>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:h9qpj2$g8n$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Mam ogromny problem z tolerowaniem zastępowania prawdy ideologią.
>
>
> Zerknąłem na hasło 'ribertering'.
Cóż, przynajmniej oddycha się tam... świadomie.
Nawiasem, w ramach poszukiwań własnej tożsamości w czasach studenckich
vonBraunowa, zaciągnięta przez koleżankę trafiła na zebranie jakiegoś
towarzystwa radiestetów(?) czy innych bioenergoterapeutów - chyba tak
się nazwywało, na pewno było tam coś z "radio..." w nazwie. Twoja
wypowiedź nieco mnie zaskoczyła, bo vB-nowa przekazała mi m.in. w
relacji, że obecni z ulubieństwem tytułowali się tam np. Panie
Magistrze, Panie Doktorze - wyczuwało się więc raczej potrzebę
wzajemnego dowartościowywania się tytułami akademickimi, niż niechęć do
oficjalnej nauki. Hitem wieczoru był niewielki referat wyjaśniający
problem "zataczania się" u pijaków. Zdaniem referenta tytułowanego
doktorem, po wypiciu C2H5OH, nasze "ciało astralne" rozmija się nieco z
"ciałem rzeczywistym". W efekcie, poszukując swego ciała astralnego,
pijak idzie po ulicy wężykiem, coraz to łapiąc z nim kontakt lub tracąc go.
Podczas zebrania można było m.in. nabyć "odpromieniacze do kwiatów" i
wahadełka. Odpromieniacze do kwiatów wyglądały bardzo niechlujnie - były
to powykręcane miedziane blachy, które wbijało się w ziemię doniczki.
Sprzedający nie potrafił niestety powiedzieć precyzyjnie przed jakimi
rodzajami promieniowania chronią, więc vonBraunowa nie kupiła
odpromieniacza. Kupiła jednak wahadełko (cholera, czy piszę to przez
właściwe "ha"? - nigdy nie wiem...), wraz z niewielką odkserowaną na
powielaczu (było to dawno) instrukcją użytkowania i diagnozowania
różnych chorób. Dla jaj zaczęła "wahadłkować" koleżanki ze studiów.
Początkowo wyglądało to na dobrą zabawę, jednak w krótkim czasie okazało
się, że niektóre jej diagnozy są "zadziwiająco trafne" (bo ktoś się tam
na coś leczył np.). W tym momencie vB-nowa zaczęła dyskretnie wycofywać
się z tego interesu, zwłaszcza, że znajome znajomych zaczęły do niej
dzwonić, z propozycjami seansów diagnostyczno-terapeutycznych... Już po
dwu tygodniach - kiedy zapomnieliśmy o sprawie - zadzwoniła jakaś pani,
która chciała, aby zdiagnozowała co jest jej poważnie choremu dziecku
"któremu nikt nie umie pomóc" i zaproponowała w rozmowie przyzwoite jak
na tamte czasy pieniądze... To już było przegięcie.
Niedawno na strychu znalazłem to mosiężne wahadełko - łza się w oku
zakręciła. ;-)
Jedno jest pewne. Straciliśmy sporą kasę.
----------------------------------------------------
------------------------------------------------
Problem w tym, żeby nie wciskać wszystkiego do jednej szufladki. Idiotów,
zwykłych naciągaczy, a także ludzi naiwnych- dostatek. Z drugiej strony
istnieją jednak profesjonalne kursy- np pracy z wahadełkiem.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|