Data: 2005-11-25 23:45:29
Temat: Re: Odp: Dlaczego lekarze nie informuja pacjentow???
Od: porshe <a...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
nasze zdrowie wrote:
> To stara maniera - nie szanowanie pacjenta !
> Tam gdzie pacjent placi ( lub daje w łape ) -jest inaczej.Tu- dr nie wie ze
> z nas żyje i to dobrze.Najl. zmienić lekarza na takiego co rozmawia, weżmie
> za rękę, uśmiechnie sie, zapyta o rodzine itd..Inną przyczyna milczenia jest
> n i e w i e d z a.On sie boi coś powiedzieć bo nie wie co.Jak zrobi grożna
> mine to pacjent sobie pójdzie i da mu spokój.Inna sprawa, że zawodu ucza
> niedojdy pedagogogiczne, beztalencia zawodowe lub ludzie bez zasad ! Zadko
> trafia sie nauczyciel, za ktorym studenci chodzą krok w krok i podpatruja
> jak pracuje.
> NLD
Po pierwsze patrz uwagi przedpiścy.
Po drugie: łapówki są wywołane tym, że pacjenci dają, a nie lekarze
wymuszają ich dawanie
Po trzecie: niewiedza to śmieszny argument. Widziałeś dane? Jesteśmy
jedną z najlepiej wykształconych nacji medycznych na świecie. Skoro my
nic nie wiemy, to co wiedzą inni lekarze?
Po czwarte: nie waż się podważać autorytetów ludzi, którzy uczą. Po
pierwsze nie masz takich osiągnięć jak oni. To ty się uczysz materiału,
a oni tylko sprawdzają twoją wiedzę (więc twoja kwestia pedagogiczna
upada niczym kartonowa ściana przed bykiem), jeżeli chodzi o wykłady nie
mam im nic do zarzucenia - może i nudne, ale za to treściwe i pełne
wiedzy. Beztalencia zawodowe - ludzie którzy zrobili doktorat?
ludzie bez zasad - nie mówią nam co zrobić w przypadku koperty?
niedojdy pedagogiczne - znaczy osoby, którym nauka raczej wyciekła niż
pozostała w głowie?
Ekhem, jakby tu zacząć cię prostować. Może i istnieją uczelnie, gdzie
tak jest, ale na mojej tak NIE JEST. Co prawda zdarzają się
wykładowcy/ćwiczeniowcy lepsi lub gorsi, ale ty czerpiersz wiedzę z
książek (angielskich, polskich, dowolnych uznanych), więc taki
ćwiczeniowiec na pewno nie ma nic do twojej edukacji. Tak jakoś u nas
jest że sami się mamy uczyć. Na ćwiczenia z takiej biochemii robimy
zadania, jesteśmy odpytywani, ktoś wygłosi referat, jak mu facetka
pozwoli, żeby się zorientować w jakim stopniu rozumiemy materiał. Ona
nic nie tłumaczy. Ona tylko zadaje pytania i odnosi kolokwia do
sprawdzenia. Gdzie tu funkcja pedagogiczna? Dydaktyczna i owszem - mamy
motywację by się uczyć, bo pani ćwiczeniowiec może nas oblać i nici z
dobrej oceny na egzaminie. Ale pedagogicznej jak już mówiem raczej nie
znajdziesz.
Z tego wnoszę, że jakoś nigdy nie zetknąłeś się z naszym systemem
nauczania i przerwę dyskusję w tym momencie. Chyba, że się mylę....
pozdrawiam serdecznie
porshe
|