Data: 2011-02-14 21:03:13
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> W dniu 2011-02-14 17:08, vonBraun pisze:
>
>> Skąd wiesz? Ludzie się zmieniają. Parę lat "walki" pomiędzy rodzicami,
>> spirali awantur, moze w końcu wyzwisk i bicia - przecież zabierał się
>> juz na powaznie za picie i mielibyśmy równie "złego" ojca, co więcej
>> znalazłby "sprytniejszą" panienką, która widząc jak jest w stanie
>> zabezpieczyć rodzinę, NA PEWNO by go dobrze zrozumiała... broniła
>> przed "Złą zoną"...
>>
>> Żona zaczęłaby pisać na pl.sci.psychologia o mężu alko..tym... coś
>> tam, co pił i bił, nie znał swojego dziecka.
>>
>> A jego nowa panienka zachęcałaby do olania sprawy rodząc masowo dzieci
>> do których nie broniłaby mu dostępu, wabiła czym tam może?
>>
>> Nie sądzę, że bardzo przegiąłem w "kwalifikacji czynu". Tylko trochę.
>
>
> No ok, niech będzie.
> Tylko powiedz mi, dlaczego niektórym facetom trzeba czasami uświadamiać
> te najprostsze rzeczy (jak te, które uświadomiłeś swojemu
> przyjacielowi). A co, jeśli kobieta sobie nie poradzi z uświadomieniem
> takiemu tych spraw, a nie znajdzie się w pobliżu przyjaciel z
> autorytetem, który by za nią to zrobił? Wtedy moralna odpowiedzialność
> spada w całości na kobietę? To troszkę niesprawiedliwe, nie sądzisz?
>
> Ewa
Odruchową reakcją na sytuację w której zona nie sprawdza się wtedy gdy
potrzebne jest jej wsparcie jest pójście w konflikt. Uzyskał przez to
blokade "normalnego" zycia z żoną i odpychanie go od dziecka.
Rady są proste ale wymagały wyjścia "ponad" tymczasowe emocje i poczucie
REALNEJ IMHO krzywdy. Nie każdy potrafiłby w TEJ SYTUACJI wznieść się
ponad to.
Gdybym miał to oceniać w kategoriiach sprawiedliwości "wymienił" bym mu
żonę.
pozdrawiam
vonBraun
|