Data: 2012-06-09 09:46:16
Temat: Re: Orzechy włoskie.
Od: "Stefan" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:lmsr9d3lxp0p.1fpnbh45crf7t$.dlg@40tude.net...
> Przypominam wątek; około 20 czerwca owoce nadają się na konfiturę:
> http://www.grupy.senior.pl/Gruzinska-konfitura-z-orz
echow-wloskich,t,378641,p,1,2.html
A przede wszystkim na najważniejsze lekarstwo dla zmęczonych degustowaniem
krewetek i golonek wnętrzności:
20 orzechów (nie będę opisywał stanu mlecznej dojrzałości) kroimy na
ćwiartki i zalewamy 1000 ml spirytusu (proponuję propinację lubelską lub
jeżeli ktoś ma dojście "ducha puszczy z Białowieskich okolic"). Czekamy
minimum 4 tygodnie i odlewamy 3/4 zawartości a w to miejsce wlewamy taką
samą ilość tęgiego syropu cukrowego - można okrasić już wtedy miodem, ale ja
to robię później. Czekamy 4-6 tygodni, regularnie potrząsając przez miesiąc
codziennie, odstawiamu do ustania, potem delikatnie zlewamy górną warstwę i
łączymy z pierwszym nalewem (powinno go być 3/4 litra, o ile nie było
epidemii grypy żołądkowej w tym czasie). Degustujemy samotnie i zastanawiamy
się. Degustujemy powtórnie ze szwagrem, teściem, przyjacielem domu i po owym
zastanowieniu dosmaczamy, może być dobry miodzik, może nutka skórki
pomarańczowej, anyżu, imbiru. Tutaj Pan Domu ma pole do popisu. U mnie na
szafie stoi kilkanaście róznych nastaw do dosmaczania. Ostatnio nastawa z
kwiatu mniszka lekarskiego.
Pozostałość z gąsiorka mozolnie przecedzamy i używamy jako lekarstwo dla
osób słabych czyli dziecka, żony, teściowe (ale po rozcieńczeniu - po co ma
szybko wyzdrowieć).
Posdrawiam degustacyjnie
Stefan
|