Data: 2002-10-13 22:45:51
Temat: Re: Ostatni raz...
Od: "Duch" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mi sie Twoj post podoba, tzn. dobrze opisuje pewien problem,
niby nie konkretny, ale jednak... wiem chyba o czym piszesz.
To zachacza to o pytanie o sens zycia i pytanie jak zyc dalej...
wyjsc z pewnego zagubienia, .... pytanie o dalszy,
lepszy "kierunek", zgoda?
> Czuję, że nie zdaję sobie sprawy
> z własnej śmiertelności, ponieważ świadomość taka dawałaby mi motywację
> do robienia rzeczy, których nie robię, a powinienem. Do zwalczenia
> lenistwa i marnowania czasu. Czuję, że czas przepływa koło mnie.
Chyba wiem na czym mniej wiecej caly ten problem polega....
majac "go", naturalne jest to, ze czlowiek chcialby miec
kontakt z wlasna smiertelnoscia, a poniewaz jej nie ma
(zyje jakby nierealnie, za szyba, jakby w pewnej nudzie, pustce, zgoda?)
wiec chcialby ja znalesc. Tak jest?
Musze pytac, bo najpier musimy uzgodnic w jakich sie klimatach poruszamy :-)
> Upływ czasu mnie przeraża - czuję, że życie dzieje się koło
> mnie, a ja go nie doświadczam.
Tez mnie troche martwi uplyw czasu, ale tylko troche,
tzn. martwi mie troche ze cos sie moze zmarnowac (...tylko co?)
Ale nie moge powiedziec ze nie doswiadczam....
chociaz fakt, kiedys tez na to narzekalem...
Problem chyba w tym, ze to swiat stal sie wygodny,
dawnej ludzie doswiaczali smierci na co dzien,
to daje glebszy wglad,
teraz martwimy sie lakierem samochodu,
wszystko jest jakby plytsze, uczucia przycmione,
wyrachowane.
> Ale to wszystko jest takie płaskie, szare, nieciekawe.
Sam to pewnie blokujesz (tak jak ja), znajdz tylko
moment kiedy to blokujesz (a blokujesz bo zyjesz
tak jak ten nasz caly swiat, "przycmiony", patrz wyzej),
a jak znajdziesz to czasami mozna sobie "popuscic",
oj, dzieje sie wtedy... :-)
> Chcę codzienności, ale prawdziwej, pełnej,
> wykorzystanej.
Patrz wyzej.
> Chcę poczucia pewności, uniknięcia koniecznych zmian.
Stop! Tu jest sprzecznosc, ale ok, byc moze na tym polega problem....
Z jednej strony "wszystko przeplywa obok", z drugiej jakby nie chcesz zmian.
Tzn. nie mowie, ze teraz masz polubic zmiany :-), nie lubisz to nie,
ale chcesz "robic szybe" czy nie??
> Czuję jednak niepokój związany z niewykorzystaniem mojego życia i czasu,
> o którego ulotności wiem.
Wiem, ciezko z tym, moze trzeba zaczac zyc na serio, tak jakby sie
jutro mialo umrzec?
> Jednak nie mogę tego pojąć, ogarnąć.
Spoko, nikt tego nie umie. Czegos sie czlowiek uczepi,
jutro okazuje sie to falszywa teoria...
> Świat
> widzę z zewnątrz, przez mgłę. Nic mnie rzeczywiście nie cieszy. Są
> oczywiście wesołe chwile, ale też jakby poszarzałe. I krótkie.
Jestes "za szklana szyba", patrz wyzej....
> Często
> sobie coś obiecuję - będzie inaczej, zmienie moje życie.
Nie obiecuj sobie, tego czego niekoniecznie jestes (na razie)
w stanie zrobic, popadniesz tylko we frustracje.
> Niby wiem jak,
> ale nie potrafię.
To jak? Czyli jednak nie wiesz? Moze trzeba sprobowac inaczej?
Albo zupelnie to zostawic i zajac sie czy innym?
> Wiem, że mogę wpłynąć na swój los, ale nie robię
> tego.
Czemu? Cos Cie blokuje? Co?
A moze ta chec zminy to tylko czubek gory lodowej jakiegos
innego problemu?
> Nie wiem dlaczego - nie umiem, coś mnie odciąga.
Odkryj co!!!
> Dziwne to uczucie. Pustki i przerażenia. Smutku i chęci zmian.
Chcesz zmiany czy nie?
> Piszę nie dlatego, że oczekuję porady - i tak będę musiał poradzić sobie
> sam. Przestałem mieć złudzenia, że istnieją jakieś cudowne metody na
> zmiany.
Widze ze dlugo waliles glowa w mur.... wystarczy ze mna pogadasz,
i cos sie wyjasni, zobaczysz...
> Zastanawiam się jednak, czy są tacy, którzy czują to samo?
> Albo tacy, którzy kiedykolwiek tak myśleli?
Sa, wszyscy o tym mysla tylko o tym nie wiedza :-)
> Albo tacy, którzy nie tylko wiedzą o
> swojej śmiertelności, ale są jej świadomi?
Ta "smiertlenosc" to troche problem poboczny, tak mi sie wydaje...
> John Dreamer
> ...riding through the dark...
.... into the next hell ;-)
Zdrufka, Duch
|