Data: 2001-09-25 19:36:50
Temat: Re: PRL i jedzenie
Od: dawnakuchnia <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wladyslaw Los wrote:
> Dobre wedliny w PRL utrtzmaly sie co najwyzej do wczesnego Gierka.
> Niemneij i wtedy nielatwo je bylo kupic. Potem z roku na rok
> wedliniarstwo u nas upadalo, by do dzisiaj sie nie podmiesc.
A ja zaryzykowałam ostatnio na Szembeka
i u Kobiety, która wyglądała jak żywcem wzięta z bazaru sprzed 20 lat (
absolutny brak zachowania higieny - wytłuszczone, wymamolone papierki, palce jak
i cała reszta ) kupiłam wędzony i gotowany schab oraz kiełbasę.
Całe szczęście, że podjęłam to ryzyko, bo okazało się, że jednak mam węch i
smak, w co ostatnio mocno powątpiewałam. Jadłam po skraweczku bez opamiętania,
aż w końcu moja rodzina, która niczego nie jest w stanie wyjąć sobie z lodówki o
własnych siłach - wiedziona jakimś tajemniczym instynktem odkryła mój skarb. I w
ten oto sposób szybko zniknął.
Kiełbasa była za tłusta i niesłychanie wyczosnkowana - ale to mi przypomniało
wiejskie stoły...
A więc na szczęście zdarzają się jeszcze pyszności...choć raczej na pewno nie u
"profesjonalnych" wytwórców...I najchętniej - tak jak ktoś tutaj pisał - piekę
najprzeróżniejsze kawałki mięsa, do tego chrzanik....
...no ale to jednak zupełnie inny smak
ewa
|