Data: 2003-12-11 19:27:28
Temat: Re: Pierniczki po raz "enty" - zdążę jeszcze?
Od: "Zofia Gebert" <b...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> zagapiłam się nieco i do Wigili już tylko 14 dni zostało - zdążę jeszcze
> upiec pierniczki tak żeby na Wigilie były mięciutkie?
> Wiem, że przepisów duzo było na grupie, ale z którego wychodzą pierniczki
z
> okresem dojrzewania ok 10-14 dni?
> Chciałabym upiec je jutro lub po jutrze (10,11 Xii).
> Jest jeszcze sens?
Ja! Ja! Ja wlasnie upieklam! I wyszly! I nawet (poki cieple) byly
miekkie wiec sprobowalam i sa pyszne! Teraz zamknelam je z jablkiem, niech
odsiedza swoje ;)
Ale to byloby za proste. Musze wam to opowiedziec, bo dzialo sie, dzialo!
Na wstepie musze zaznaczyc, ze o ile z gotowaniem radze sobie calkiem
niezle, to w kwestiach cukierniczych dopiero zaczynam, a najlepiej wychodza
mi ciasta na zimno, bez pieczenia. Niezrazona tym faktem i pelna checi,
znalazlszy (uh, straszne slowo) odpowiedni przepis (pierniczki wkn) zabralam
sie radosnie wczoraj wieczorem do roboty. I tak poodmierzalam sobie
wszystko, zeby bylo akurat, przygotowalam i zabralam do roboty. Zeby nie
bylo zem len, to nawet miod z przyprawami itd sobie podgrzalam, wymieszalam
i dopiero potem zaczelam robic ciasto.
Wszystko szlo dobrze do pewnego momentu. A mianowicie ciasto
niemilosiernie sie lepilo! I to jak jak. Mysle sobie - z miodem to sie lepi,
ale przeciez tego sie nie rozwalkuje. Pozniej sobie pomyslalam, ze chyba
mialam jakas make z bonusem, bo byl kilogram, odsywalam pol, a tam jeszcze
ze dwie trzecie w srodku. Zwarzylam i oczywiscie okazalo sie, ze dalam za
malo. ;)
Z radoscia i bez kamienia na sercu zabralam sie do wyrabiania i co?
Teraz to sie zrobilo kompletnie suche i kruche. W ogole nie chcialo sie
wyrobic. Pomyslalam - jajko. Potem stwierdzilam, ze to nie byl najlepszy
pomysl. Ale pal szesc. Teraz zrobilo sie znow kleiste. Malo braklo, a bym
wywalila do kosza. Ale siedzialam nad nim juz poltorej godziny, szkoda mi
bylo. Poszlam wiec do pokoju, spokojnie usiadlam do kompa zeby sie
odstresowa, a tam patrze - przepis. W ktorym jak byk stoi, ze nalezy dodac
masla! A ja o nim zapomnialam!! Nawet w ktoryms momencie pomyslalam, ze jest
malo tluste ale jakos nie skojarzylam. Ech. Dodalam maslo i wrzucilam do
lodowki, byleby dalej. Dzis dodalam jeszcze troche pozostalych ingrediencji,
by w miare zgadzaly sie proporcje i zabralam sie do pieczenia. Wyszlam
bowiem z zalozenie, ze przyda mi sie choc troche zabawy przy wycinaniu. No i
wyszly. Wyszly Drodzy Panstwo piekne, rumiane i w ogole!
Musialam to komus opowiedziec, bo na moim S nie zrobilo to wrazenia. No poza
tym, ze odetchnal z ulga, ze juz sie tym nei denerwuje ;)
Z cala pewnoscia bylo to najdluzej wyrabiane ciasto na pierniczki ;)
Druga porcja, na pierniczki imbirowe lezakuje w lodowce. Zabiore sie za nie
jutro ;)
pozdrawiam goraco (od kuchenki)
Zofia Gebert
|