Data: 2002-07-24 12:50:46
Temat: Re: Pies, klimakterium tesciowej i Wielkanoc - dlugie
Od: Maria Miller <m...@b...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sandra wrote:
> Nie sądze ,że i pani matka chciala dosłownie umieścić kogoś w garażu ,może
> zachowanie było wynikiem jakies sytuacji. Gdyby obie panie nie wsiadły na
> siebie być moze to skończyłoby sie bardziej normalnie.
>
Czy uwaznie przeczytalas list HArmonny? Przeciez tam nie bylo zadnego
'obie panie wsiadly na siebie' - na nieprzyjemne
powitanie matki (zadnego goscia zaproszonego na swieta tak sie nie
traktuje) odpowiadal TZ - a H. jeszcze go potem uspokajala podczas
podrozy powrotnej.
Dlaczego od razu przedstawiasz sytuacje w postaci 'klotnia synowej z
tesciowa'?
Czy wyobrazasz sobie, ze tesciowa potraktowala by w ten sam sposob np.
zaproszona przyjaciolke? Czy to znaczy, ze syna z synowa moze
potraktowac w dowolnie prostacki i obrazliwy sposob, jesli tylko cos sie
jej nie spodoba?
>
> Samo określenie klimakterium teściowej to już daje mi do myslenia o
> osobie,która pewnie często chce przekonać teściową o swoich mądrościach i o
> tym ,że taka to już nikogo nie może zrozumieć bo przechodzi "klimakterium"
> Samo tyt. postu daje do myslenia.
> >
O zadnych probach przekonywania tesciowej do 'swoich madrosci' H. nie
napisala, opisala tylko sytuacje pt. 'przemile swiateczne przywitanie'.
Nie ma co sie doszukiwac innych podtekstow i koniecznie probowac
sugerowac zle intencje synowej.
Klimakterium to jest jakas proba tlumaczenia obrazliwego zachowania
tesciowej, a nie zarzut, przynajmniej ja to tak odebralam.
M.M.
|