Data: 2002-07-12 13:50:21
Temat: Re: Planowanie wydatkow
Od: "asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Dzis rano w prcy rozgorzala dyskusja na powyzszy temat. Kolega (kawaler,
> mieszka z rodzicami, niezle zarabia:)) stwierdzil, ze planowanie jest na
> nic - jak ma pieniadze, kupuje co chce, nie ma - nie placi rachunkow, na
to
> przyjdzie pora pozniej.
(...)
My zaczęliśmy ostro notować ile i na co pieniędzy idzie (właściwie wszystkie
najdrobniejsze wydatki). Plus także notować dochody - przy kilkunastu
źródłach wpływów robi się to konieczne dla zapanowania nad całoscią.
A wzięło się to stąd, że pieniądze rozchodziły się nam niepostrzeżenie, i
wydawało się, że spora suma, nie była wystarczającą do przeżycia i opłacenia
wszystkich rachunków.
Generalnie nie histeryzuję z powodu jakiegoś pojedynczego nie zapłaconego
rachunku, ale ostatnio te nie zapłacone zaczynają wisieć w zasięgu wzroku i
kłuć przy każdej okazji (he, podatek od nieruchomości - 21,40 - ale żeby go
zapłacić trzeba odstać swoje).
Całe planowanie nie jest jakieś straszliwie sztywne, ale dzięki niemu
wiadomo na czym stoimy (i wiadomo które i na co przepuszcza pieniądze ;) ).
Nie ma później niedomówień w stylu 'nie mogłaś wydać 200 zł na jedzenie w
ciągu półtora dnia'.
U podstaw planowania leży racjonalność. A dzięki temu, większość szaleństw
jest w miarę bezpieczna. No i jest się w miarę przygotowanym na większe
wydatki.
Asmira
|