Data: 2007-08-07 14:48:12
Temat: Re: Po co umysł racjonalizuje?
Od: "Ghost" <g...@e...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:f9a0ir$fm1$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ghost; <f99b3q$73o$1@atlantis.news.tpi.pl> :
>
>>
>> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> news:f98rlm$jmg$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>> > prawdziwe == rzeczywiste
>>
>> Prawdziwym jest, ze nie mam Ferrari, nie jest to dla mnie jakas udreka,
>> ale
>> pojezdzilbym nie powiem. I to "pojezdzilbym" tez jest _dla_mnie_
>> prawdziwe.
>> Ale za godzine moze sie okazac, ze w d...ie* mam Ferrari i to tez bedzie
>> prawdziwe, zadne oszustwo. Czy jestes w stanie wyobrazic sobie taka
>> sytuacje?
>
> Jestem, tylko *coś* wywołało potrzebę posiadania Ferrari, a po godzinie
> *coś* ją odwołało - sprowadzając to do tematu wątku - potrzeba i brak
> potrzeby posiadania Ferrari będzie racjonalizacją,
No na ten przyklad.
> co w takim razie
> będzie prawdziwe == rzeczywiste?
No ja sie juz gubie, moze Ty mi powiesz?
> Raczej nie potrzeba/brak potrzeby
> posiadania Ferrari, choć oczywiście Ty tak sądzisz (odniesienie do
> przykładu z tym Ty).
No to co bedzie, powiesz mi?
> To popatrz teraz na moje podejście - skoro potrzeba posiadania Ferrari
> była nieprawidłową racjonalizacją, to po godzinie przyjdzie moment
Ale tam nie bylo potrzeby posiadania Ferrari. Tam bylo "pojezdzilbym".
> "rachunków" - zakładając, że je kupiłeś - wydałeś milion dolarów, masz
> samochód, który już Ci się nie podoba (pod warunkiem, że nie będziesz
> uzasadniał wydania kasy jego "ukochaniem ;) ) i kłopoty związane z jego
> sprzedażą + koszty sprzedaży. Proste? ;)
Ale ja go nie kupilem - zmieniasz warunki tylko po to by wcisnac mi swoja
racjonalizacje - sytuacja jest taka, ze go nie kupilem i wogole jezdzene mam
gdzies.
Na razie nie jestesmy na poziomie racjonalizacji, probuje zejsc na poziom
potrzeb bo na tamtym porozumienie nie bylo mozliwe.
|