Data: 2004-03-22 21:30:06
Temat: Re: Poddałem się
Od: c...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Jest jedna tylko rada, siadacie przy winku i: "i co
> dalej kochanie".
Jakie to proste !
Gdyby rzeczywiście problemy małżeńskie udawało się załatwiać w tak prosty
sposób, to wzrosłoby spożycie wina "na głowę":)
Myślę, że Mar naprawdę ma poważny problem i żarty nie są tu na miejscu.
Cóż zatem można poradzić ? Według moich obserwacji jak się coś zacznie psuć,
to nic już nie pomoże - żadne terapie i cudze rady. No, może pomoże, ale
doraźnie i na krótko, a to stanowczo za mało. W sytuacji kryzysowej trzeba z
czegoś zrezygnować, muszą to zrobić obie strony konfliktu. Trzeba też spełnić
wiele różnych warunków: oboje muszą chcieć naprawy sytuacji, muszą się jeszcze
darzyć miłością i szacunkiem, itp. Jeśli konflikt jest tak głęboki, że tego
już nie ma, to nic tu nie pomoże ... Trzeba ratować to co nam do końca dni
zostało i ... dać ratować to samo stronie przeciwnej.
Najważniejsze, to nie upaść na samo dno, wbrew powszechnej opinii - stamtąd to
już baaaardzo trudno się odbić.
czarda
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|