Data: 2003-08-12 14:05:54
Temat: Re: Polszczyzna w necie
Od: Amnesiak <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 12 Aug 2003 08:53:14 +0200, "Zelig9"
<z...@W...onet.pl> wrote:
>Trafnie i ladnie to ujales :)
>O ile koledzy mnie nie oklamali ;) zyjemy w czasch po-kantowskich a nie przed-
>k.?
To, że żyjemy w czasach po-kantowskich nie znaczy, że rozstrzygnięcia
filozofa z Królewca są dla nas autorytatywne. Oczywiście możesz
przyjąć Kantowską koncepcję moralności, ale wtedy będzie ona czymś
innym niż etyka. Problem dobrze opisał Hegel, dokonując rozdziału
między "moralnością" a "etycznością". Pisałem już o tym, tylko nie
pamiętam kiedy i w jakim wątku. :-) Ponieważ mam świadomość, że
moralność bywa rozumiana po Kantowsku, w całej swojej argumentacji
posługiwałem się (na wszelki wypadek) pojęciem "etyki".
>Czy dla Ciebie rowniez etyka = moralnosc ?
Mam nieraz perwersyjną skłonność do precyzji. Dlatego rozróżniam te
dwa pojęcia. Osobiście jednak nie wierzę za bardzo w moralność, która
byłaby czymś innym niż etyka (ewentualnie część etyki).
>Wszystkie zacytowane definicje etyki odnosily sie do moralnosci.
>Kiedy piszesz etyka widze moralnosc, a niechec moja budzi rozciaganie
>moralnosci na wszelkie spoleczne zachowania ludzkie.
Człowiek jest istotą moralną. W związku z tym każdy rodzaj jego
aktywności ma wymiar moralny. Wszelkie wzorce w ostateczności
sprowadzają się do wartości moralnych właśnie. Choć słowo "etyczne"
bardziej mi się podoba.
>Kazdy towar podany w nadmiarze traci na wartosci.
Wiesz, równie dobrze można by powiedzieć, że czym dłuższe życie, tym
mniejsza jego wartość. :-) Nie zapominajmy też, że w ramach systemu
etycznego istnieje gradacja wartości.
>Podaj przyklad wystepku, w ktorym bym nie krzywdzil nikogo a mimo to bylby
>wystepkiem.
Chodzi o to, że często nie sposób wskazać konkretnej osoby, która
została skrzywdzona w wyniku występku. Co nie znaczy, że nie ma
ludzkiej krzywdy w ogóle. Najprostszy przykład, to kwestia tzw. zasad.
Myślę, że zgodzisz się ze mną, że w pewnych sytuacjach istnienie
pewnych stabilnych reguł jest korzystne. Częste łamanie zasad może
doprowadzić do ich erozji, co - w konsekwencji - może stać się
przyczyną krzywdy człowieka. Nie można jednak powiedzieć, którzy
"łamiący zasady" doprowadzili do tej krzywdy. Czy to znaczy, że nie
dopuścili się występków?
>Jezeli przejde przez ulice, a nawet sobie przebiegne, w miejscu niedozwolonym,
>lamiac rozne normy, choc w poblizu nie ma samochodow (ani policjantow) moj
>postepek nazwiesz nieetycznym, niemoralnym? Czy krzywdze tu kogos?
Pośrednio tak, choć w bardzo małej skali. Przyczyniasz się do
utrwalenia złego wzorca. Gdy ten wzorzec stanie się już normą, ktoś
(np. dziecko) przebiegnie przez jezdnię w miejscu niedozwolonym i
wpadnie pod samochód. Podkreślam: Twój występek ma mikroskopijny
ciężar, co nie znaczy, że nie ma go wcale.
>A zanim przeczytam reszte tego watku polonistyczno-etycznego przeskocze na
>chwile do psychologii 'w akcji':
Na początku powiem, że fajne jest to, co napisałeś. :-) Ale - tak mi
się wydaje - pomyliłeś przyczynę ze skutkiem. :-)
>W ktoryms poscie napisales, ze najbardziej denerwuje Cię nieprzestrzeganie
>zasad interpunkcji. Czyli generalnie denerwuje/irytuje Cie, ze ktos pisze
>nieortograficznie.
>
>Interesujacy jest sposob, w jaki radzisz sobie z ta emocja. Jak przystalo na
>osobe rozwinieta intelektualnie starasz sie zracjonalizowac te odczucie.
>Szukasz potwierdzenia spolecznego:
Jeśli dobrze zrozumiałem, Twoja "wizja" jest następująca: denerwują
mnie błędy - staram się zracjonalizować to "zdenerwowanie" - szukam
potwierdzenia społecznego. Ale czy to nie jest tak, że przyczyną mojej
emocji jest gwałcenie ustaleń społecznych właśnie? Gdyby nie
społecznie utrwalone reguły, tej emocji by nie było.
>Do tego wszystkiego Twoj umysl stworzyl uzasadnienie etyczne i szeroki
>kontekst, przez co Twoja negatywna emocja juz nie jest Twoja osobista emocja
>ale sluszna reakcja na lamanie zasad i norm spolecznych/etycznych.
Tutaj poruszyłeś bardzo interesujący problem. Chodzi mi o relacje
między emocjami a normami społecznymi. Stwierdziłeś, że emocja szuka
racjonalizacji poprzez odwołanie się do (a nawet - jak piszesz -
"stworzenie") etycznego kontekstu. Otóż uważam, że emocje z reguły są
*pochodne* wobec etycznego (społecznego) kontekstu. Kwestia ich
późniejszego uzasadniania jest wtórna. Moja emocja w ogóle nie
zaistniałaby, gdyby uprzednio nie było norm w ortografii!
>Oczywiscie to, co napisalem powyzej to hipoteza, jednak calkiem zgrabna i mi
>sie podoba ;) :)
>Nie jest to opis jakiejs patologii lecz zwyklych zdarzen, ktore zachodza miedzy
>sfera intelektu a emocji, szczegolnie, gdy ta pierwsza jest szczegolnie
>rozwinieta.
No to ja zachęcam Cię do refleksji dot. samego powstawania emocji i
roli, jaką w tym procesie odgrywają społecznie utrwalone wzorce.
Pozdrawiam :-))
--
Amnesiak
------
"Wszelka prawda jest prosta.
- Czy nie jest to złożonym kłamstwem?"
F. Nietzsche
|