Data: 2003-03-19 09:59:00
Temat: Re: Pornografia
Od: "puchaty" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
AsiaS wrote:
> No właśnie to nie takie proste bo nie zauważasz problemu który
> zasygnalizowała Ewa Ressel.
> Mnie osobiście nie brakuje samoakceptacji
> i miłości własnej, istnieje
> razem z moim całokształtem, nie pojawia się na chwilę. I płynie sobie
> jako osobne niż inne miłości źródło.
To jest po prostu między nami różnica światopoglądów. Ja poprostu uważam, że
źródło miłości jest tylko jedno. Miłość do siebie. Każde inne uczucie
nazywane miłością do dziecka, partnera (itp), gdy nie spełniony zostnie
warunek miłości do siebie IMO miłością nie będzie. A raczej będzie
pomieszaniem egoizmu, gry hormonów, uwarunkowań społecznych i genetycznych,
przywiązań etc. Bez wątpienia takie uczucie może być (i często jest) "nośne"
tzn. będzie na nim można budować związki, rodziny, grupy...
> Tylko dlatego że kocham małą bardziej mogę wstawać od 30 miesięcy
> nieskonczoną ilość razy w nocy, mogłam ją urodzić w bólach bez urazy,
> czuwać na stołku w szpitalu itd.
"Kochanie" kogoś bardziej niż siebie rodzi IMO pewne niebezpieczeństwa.
Mianowicie:
- życie cudzym życiem,
- strata sensu życia, gdy zabraknie przedmiotu "kochania",
- zatarcie poczucia odrębności, autonomii własnej istoty i istoty "kochanej
bardziej" (o tym pisała Ewa Ressel),
- poczucie "daję ci więcej niż sobie" - słowo więcej jest bardzo ważne bo
odnosi się do Twojego "bardziej" lub "mniej"
Ja nie pamiętam Asiu, czy jesteś ateistką (Jakub zdaje się tak) ale podam
takie wytłumaczenie tego, o czym piszę.
Nie dostrzeże się Boga w innych jeśli nie uwierzy/poczuje/zaakceptuje się
Boga w sobie.
puchaty
|