Data: 2002-06-03 12:01:31
Temat: Re: Powrót?
Od: "cecylia" <c...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qwax" <...@...q> napisał w wiadomości
news:20455-1023102335@213.17.138.62...
>
>
> A poza powyższym Twój atak jest dosyć nieadekwatny do wypowiedzi.
Do czego nieadekwatny? Facet rozważa powrót, jest raczej pewien, ze żona go
przyjmie, zastanawia sie czy można oprzeć związek o przywiązanie do córek...
Czy na prawdę nie można się wściec? Wiążesz się z facetem, bo twierdzi, ze
kocha, zakłada rodzinę, są dzieci, ale panu się odwidziało, już nie kocha,
no więc... ale kocha córki... on nikogo nie kocha prócz siebie i tylko
dzieciom i żonie można współczuć. Miłość to odpowiedzialność za drugiego
człowieka a nie tylko uczucia. Uczucia trzeba pielęgnować, uczucia się
zmieniają, a miłość to również akt woli. Kocham dzieci, więc chcę dla nich
normalnego dzieciństwa, więc "moje" akurat jest najmniej ważne.Czy to nie
jest tak, że znudziła mi sie zabawa w dom i zabieram zabawki, idę do domu? A
co by było, gdyby żona powiedziała, wiesz znudziło mi się wychowanie córek,
będę je odwiedzać, ale cię nie kocham i odchodzę ?
A nienawiść? Nie przesadzaj. Jeśli mi ktoś mówi, że w jego związku sama
sielanka i ani razu swojej żonie czy mężowi nie powiedział, ze ma go dość,
to kłamie. Życie nie jest bajką. Jego szczęście akurat najmniej sie liczy,
bo jest odpowiedzialny za swoją rodzinę, za normalny dom dla swoich córek i
nie ma tu miejsca ja czy rodzina. One nie mogą płacić za to, ze tatuś się
odkochał i mają do tego prawo. Chyba że sie naoglądało kupę filmów
amerykańskich. W jednym się z Tobą zgadzam: bardzo możliwe, ze po powrocie
męża będzie nienawiść i piekło, bo przy kazdym najmniejszym problemie żona
usłyszy - ja cie nie kocham, a córki będa musiały być wspaniałe, na miarę
oczekiwań tatusia, bo się dla nich poświęcił. I to jest straszene!
Ja również pozdrawiam
Cecylia
|