Data: 2003-06-26 01:23:23
Temat: Re: Prawo do aborcji ?
Od: "Liberty" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Precyzujac to chodzi o to aby kobiety mialy prawo
> > decydowac o swoim zyciu i zeby nikt im tego
> > prawa nieodbieral. Bo niby jakim prawem ?
>
> Liberty... ten, tego... mowa jest o aborcji. Kobieta o swoim zyciu
> niechaj decyduje smialo. Moze sobie strzelic w leb, powiesic, lub tez
> wybrac inna droge zejscia z tego swiata, ale tylko wtedy gdy nie zabiera
> ze soba kogos jeszcze. Moze tez wybrac zycie - jej prawo.
Skoro normalnie moze sobie odebrac zycie a jak jest w ciazy to juz nie ?
Czyzby jej zycie w ciazy bylo mniej warte niz zycie bez ciazy ?
Wartosciujesz zycie czyli to juz nie jest w moim przekonaniu wartosc
najwyzsza w Twoim zyciu. Co nie znacz ze niska, czynisz to ze slusznych
przeslanek tyle ze opartych na drobnej niekonsekfencji.
Urodzonego dziecka kobieta nie ma prawa zabic bo zycie to wartosc najwyzsza.
Skoro zycie to wartosc najwyzsza to zycie kobiety w ciazy nie moze byc
ograniczone. Poniewaz niemozna ograniczac wartosci wyzszych nizszymi. Skoro
kobieta normalnie moze sobie odebrac zycie. To co w ciazy nie jest juz
normalna kobieta bo nie moze ? Ciaza wbrew pozorom to stan normalny, tyle ze
troche nietypowy - to nie jest jakas anomalia, prawda ?
>
> A jesli chodzi Ci o jakosc zycia, a nie sam fakt byc, albo nie byc...
> mezczyzna w takim ujeciu ma rowniez duzo do powiedzenia. Nie odbieraj mu
> wiec tego prawa.
Bez obaw nie odbieram mu tego prawa. Bo niby jakim prawem ?
>
> > Jesli chodzi o prawo do aborcji to ostateczna decyzje
> > moze podjac tylko kobieta bo jej dotyczy bezposrednio.
>
> A mezczyzny, ktory jest ojcem, juz nie bezposrednio?
Zapewne chodzi Ci o o fakt ze mezczyzna bezposrednio jest ojcem z tym
argumentem zgadzam sie w zupelnosci.
Chodzi mi o to ze fakt bycia w ciazy przez kobiete nie dotyka ojca juz
bezposrednio w prawo wladania wlasnym zyciem.
Kiedy plod rozwijal by sie w srodowisku zastepczym (jeszcze to niemozliwe
ale czas plynie tylko do przodu ) i obydwoje rodzice rowniez by w takim sie
rozwiajali to nie mieli by juz prawa odebrac dziecku zycia. Wprawdzie nie
ograniczaloby to ich prawa do wladania zyciem ale byloby wynikiem nie
rownych praw czyli niebyloby ich.
> Przeciez to
> smieszne co piszesz.
Jesli ja sie z tego nie smieje, to co dalej jest smieszne ?
Masz prawo z tego sie smiac, jesli potrafisz to bardzo dobrze. Lepiej sie
smiac z czyisch pogladow niz go obrazac. Doceniam to.
> Odbierasz prawa ludziom w imieniu udzielenia ich
> innym.
Prosze rozwin ta mysl. Jakie prawa odbieram ?
Zapewne masz na mysli zycie nie narodzonego dziecka. Wiec co to jest zycie ?
Mamy zapewne inne definicje jak dla mnie to cos wiecej niz zyc, zyc to miec
prawo do zycia.
> Jestes wspolczesnym Robin Hood'em, ktory rabuje "bogatych", a
> oddaje "biednym".
Jesli miabym byc drogi kolego Robin Hood'em to oddalbym bogatym to co jest
ich wlasnoscia i oddalbym biednym to co jest ich wlasnoscia.
Niewykonalne ? Nic prostszego ! Poprostu niezabieralbym tego co do mnie nie
nalezy.
Jesli dalej uwazasz ze jestem R H to wyjasnij mi prosze dlaczego taki jestem
?
> Jasne - cel uswieca srodki. Ale tylko wtedy, gdy
> srodki nie sa z tymi celami sprzeczne (Antoine de Saint-Exupéry).
Zycie aby bylo zyciem musi byc tylko zyciem i az zyciem zarazem.
Zeby miec mozliwosc je w pelni docenic trzeba miec do niego pelne prawo a
nie do tego co zostawia nam inni, trzeba takze zostawic prawo do
samostanowienia bo to jest istota zycia.
>
> > Masz racje ze glos ojca powinen byc bardzo
> > wazny ale niemoze byc decydujacy.
>
> Ale na jakiej podstawie decydujacy glos ma miec kobieta?
Bo w bezposredni sposob ogranicza jej prawo wladania zyciem. Na ogol jednak
nie ogranicza prawa do zycia bo kobiety decyduja sie urodzic jednak musisz
przyznac ze ogol to nie wszyscy. Wiec dla tych kobiet to nic nie zmienia.
Pytanie co z pozostalymi ?
One wreszcie maja byc prawo kobietami jakimi sobie zycza, czesc z nich
zdecyduje sie na to prawo. Jednak jesli choc jedna z nich ma mozliwosc
zostania matka jaka chce byc a nie jak spoleczenstwo jej karze to ma juz
rzeczywiste prawo zostania matka. Nie musi juz zyc dla innych zyje juz tylko
dla siebie wiec latwiej bedzie jej udziwignac potencjalny a dla niej tak
bardzo rzeczywisty bol istnienia na tym swiecie.
Prawa powinny byc dla kazdego z osobna a nie wszystkich razem.
Mozna wszystkich wsadzic do wiezienia i powiedziec ze maja po rowno praw
tyle ze te prawa zostaly nadane w sposob bezprawny.
> Tylko dlatego,
> ze to ona jest nosicielka?
Nie, dlatego ze jej prawa zostaja ograniczone.
> Przeciez to nie o jej zycie chodzi, a tego
> nienarodzonego dziecka.
Jak sie urodzi a w zasadzie jesli sie urodzi to bedzie miala takie samo
prawo ja kazdy inny urodzony czlowiek. Jesli to dziecko chce miec takie same
prawa a po to sie rodzi to musi szanowac prawa osboby ktorej ograniczala
prawa do pelnego wladania zyciem.
Sprawiedliwosc nie rozpoznaje plci, majatku - wszystkich traktuje tak samo.
Dla wiekszosci ludzi wlasnie brak ich sprawiedliwosci jest przyczyna
dlaczego zycie jest takie ciezkie. Dla mnie brak sprawiedliwosci
indywidualnej jest powodem dla ktorego warto zyc.
Sprawiedliowsc jest tylko i wylacznie jedna. Jesli jest ich wiecej tzn ze
nie ma praw tylko zawlaszczenie praw na jakies krokodyle lzy.
> Jego prawa moga zostac olane tylko dlatego, ze
> te nie jest w stanie samo sie o nie upomniec?
Swoje prawa ma bezwarunkowo jesli nie lamie praw ktore ma dostac.
Pozdrowionka
Liberty
PS
> Z psychologia jedyne co mam wspolnego to to, ze jestem czlowiekiem.
To duzo :)
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|