Data: 2005-09-15 11:50:40
Temat: Re: Problem adaptacyjny w zerówce -pomocy
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Meg napisał(a):
> spróbuje od tej strony :)
I tak nie masz wyjscia, muszisz probowac wszelkich środków:-)
>>
>> To poradzisz sobie. Tez dwa lata temu chodziłam spieta jak struna, bo
>> nie mogłam patrzeć na to, jaka "krzywda" dzieje się mojemu dziecku.
>
> to jest straszne...
Jest, nie da się ukryc. Ale do zerowki dziecko chodzic musi, tak, jak
rodzice do pracy - to tez warto poruszyć.
> ona się z dziećmi nie pieści , trzyma dyscypline , jest konsekwentna i
> co jest chyba nawykiem zawodowym -mówi głośno i wyraźnie i faktycznie
> dziecko moze to odbierać jakby pani krzyczała , choć wcale nie
> twierdzi że pani akurat na niego krzyczy, ale na pewno bede to
> obserwować :)
No to sprowokuj taka rozmowe i przyznaj synkowi rację, że to moze byc
denerwujące, jak ktos tak głośno mówi, jakby krzyczał, ale pani tak
musi, bo przecież usza ja usłysześc wszystkie dzieci nawet te, co
najdalej siedzą. A swoja drogą trzymaj reke na pulsie, nic tak dobrze
nie działa, jak dociekliwa mamuska;-) Dopytuj o postępy, o zachowanie i
trzymaj się - nie daj dziecku poznac, ze Ty tez sie denerwujesz.
--
Pozdrawiam
Justyna
|