Data: 2005-04-22 21:11:53
Temat: Re: Problem rodzinny
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "TomaszB" <b...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d48rdo$sdr$1@inews.gazeta.pl...
> Problem mam, a to grupa rodzinna wiec napisze, bo to problem z rodzina.
>
> Zaczne od tego, ze mam 25 lat i ciagle mieszkam z rodzina. Mam tu dobre
> warunki, pracuje, wiec nie na garnuszku rodzicow, ale to nie o tym.
Czy pokrywasz część kosztów prądu, czynszu ?
Czy płacisz za swoje rozmowy telefoniczne ?
Kto płaci za zapełnianie lodówki ?
> We wrzesniu tamtego roku poznalem dziewczyne, po tym jak poprzedni 4
> letni zwiazek sie rozpadl, a wlasciwie umarl smiercia naturalna na
> poczatku wakacji. Wszystko bylo spoko, super sie dogadywalismy,
> sedzalismy cale dnie ze soba, takie rozowe szkielka na oczach itp.
Kto był inspiratorem rozstania ?
> Przedstawilem ja rodzinie i jakis czas pozniej zostalem stracony z
> mojego szczesliwego lotu, rozowe szkielka zerwano mi sila. Problemem
> okazalo sie to, ze Ona nie jest ochrzczona i tylko to jest dla mojej
> rodziny istotne. Cala reszta, to jak Ona mnie traktuje itd. jest nie
> istotna.
Wydaje mi się że religia jest jedną z najbardziej prywatnych spraw na
świecie ?
> Ktos powie, ze moge sie wyprowadzic i olac rodzine, tyle ze tam gdzie
> ona mieszka mam male szanse znalezienia pracy.
Myślę że dla wielu osób 25 latek pracujący i mieszkajacy z rodzicami jest
traktowany jako nie do końca dojrzały.
Naprawdę nie masz chęci posiadania czegoś własnego.
Wyprowadzeniesię z domu nie ma nic wspólnego z olewaniem, to normalna kolej
rzeczy.
> Czekam na to, az skonczy
> studia (to juz w tym roku) i wtedy gdzies pojedziemy, jak tylko uda nam
> sie dotrwac w tym zwiazku do tej pory.
Nie wiem co chciałeś powiedzieć, bo wyszło Ci że nie wierzysz w Waszą
miłość.
> Przy kazdej okazji dostaje
> pouczenia w stylu "zycie z Bogiem jest latwiejsze" itp. i zaczyna mnie
> to tak dolowac, ze nie wiem co mam zrobic.
Tak naprawdę to masz lekcje od faryzeuszy.
Chyba tak nazywają się ludzie, którzy zajmują się przestrzeganiem zasad
religijnych i robią to na pokaz,
zamiast miłości bliźniego. Swoją drogą idziesz najlepszą drogą do podobnej
postawy.
> Chce byc z nia, nie mialem wczesniej dziewczyny z ktora czulbym sie tak
> dobrze, z ktora bylo by tak fajnie, ktorej moglbym tyle dac i ktora
> dawala by mi tyle ile Ona mi daje.
Dla mnie prawdziwa miłość to taka która działa zamiast zastanawiać się nad
tym co powiedza inni.
> Z drugiej strony rodzina, ktora
> naciska coraz bardziej pytaniami: "jak beda wychowane dzieci" i
> odpowiedz w stylu "na uczciwych ludzi" jest nie tym czego sie spodziewaja.
Skoro wiesz czego sie spodziewają, więc im powiedz i bedziesz miał spokój.
Tak rozdzierasz szaty zamiast działac.
> Ciagle przekonuja minie, ze bedzie lepiej jak sie z nia rozstane, tylko
> nie wiem dla kogo ma byc to lepiej. Chyba tylko dla nich, pokolenia dla
> ktorego kosciol kojazyl sie z walka z komuna.
A Tobie z czym się kojarzy ? Mi z "rz"
> Wszytko to jakies porypane, ma ktos jakies propozycje. Na to zeby isc na
> tory poczekac na pociag sam juz wpadlem, ale to nie jest wyjscie
optymalne.
Naprawdę masz problem.
Boisz się dorosłości jeśli naprawdę myślisz o pociagu, stukanie na grupie na
nic się nie zda.
Bo trochę z Twoją częściową pomocą jestes na najlepszej drodze do
zafundowania sobie depresji.
Naprawdę kochasz tę dziewczynę ?
Jeśli nie wiesz - nie czytaj dalej.
Jeśli tak zacznijcie szukać pracy dla niej i dla Ciebie w wybranym przez Was
mieście - proces jej znajdywania nie jest taki krótki.
Myślę że i dla niej szukanie teraz może być rozsądnym posunieciem zamiast
czekania do dyplomu potem wakacje a potem praca.
Co do rodziny to moim zdaniem szkoda czasu na dysputy.
Jeśli nie chcą Was widywać jeździj do niej co tydzień, na całe weekendy, tak
aby wogóle Cie nie było.
W tygodniu też zacznij brać urlopy i zacznij chodzić na rozmowy
kwalifikacyjne.
Zamiast tracić czas na rozmowy inwestuj w siebie - ucz się czegoś co myślisz
że Ci się przyda,
może jakiś kurs językowy albo studia podyplomowe.
Jak Twoja rodzinka zobaczy że nie żartujesz sama zmieni zdanie, bo pewnie
tak samo jak Ty od nich
oni są uzależnieni od Ciebie.
Jeszcze jedna uwaga wspólne mieszkania z rodzicami po Waszym ślubie,
skonczy się rozwodem, więc jeśli kochasz działaj.
Pozdrawiam
Jacek
|