Data: 2005-04-24 18:06:19
Temat: Re: długie bylo: Re: Problem rodzinny
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "duszołap" <g...@i...wytnij.pl> napisał w wiadomości
news:2DA8AA784D386E48A4090BA3B1647E1002A77961@jplwan
t003.jasien.net...
> "Ktos powie, ze moge sie wyprowadzic i olac rodzine, tyle ze tam gdzie ona
> mieszka mam male szanse znalezienia pracy. Czekam na to, az skonczy studia
> (to juz w tym roku) i wtedy gdzies pojedziemy, jak tylko uda nam sie
> dotrwac w tym zwiazku do tej pory."
> "Robie dokladie tak jak mowisz, ale nie uzywam argumentu "bo sie
> wyprowadze", bo chwilowo nie ma takiej potrzeby."
> Coś jeszcze?
I z powyższych cytatów wyciągnęłaś wniosek, że ma postawę roszczeniową i
chce, żeby mu "dawali żryć" ??
> Aha, nie teoretyzuję -- jak uznałam, że jestem już dosć dorosła, żeby
> rodzice nie musieli mi mówić, co mam robić, to się wyniosłam. Było mniej
> wygodnie, ale swobodniej. W życiu tak już jest -- coś za coś.
Wiesz, ja też...
Ale moi rodzice też najchętniej próbowaliby wtykać mi się w moje sprawy...
Może nie w imię "wychowania w wierze" ale w imię pewnej rozpowszechnionej
zasady, że "dziecko zawsze zostaje dzieckiem" ;)
Nawet nie mieszkając z rodzicami staje się wobec dylematu - mówić im prawdę
i mieć czyste sumienie czy mieć święty spokój.
Jak sama zauważyłaś - coś za coś.
Istnieją jeszcze na tym świecie frajerzy, którzy sumienie mają czyste nie
dlatego, że nie używane ;)
pozdr
Monika
|