Data: 2003-08-07 05:50:30
Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Basia Z." <jelon@USUN_TO.skpg.gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> mój syn moze nie byłby tak
> powaznie chory, gdyby chciał sluchać rady swojej matki.
> Ale młodzi najlepiej wiedza, co dla nich dobre.
> Jak powiedziałam niesmiało synowi, kiedy był juz na obczyznie, zeby tyle
> słodyczy nie jadał, bo bedzie nieszczęscie, to było wielkie oburzenie,
> ze ja dorosłemu...itd.
> A za 3 mce juz była choroba. ;-(
> W domu u mnie nigdy nie hołdowało sie tonom słodyczy ani sztucznosci
> typu cola. Na obczyznie nareszcie "wyzwolił się" i pizze , cole,
> batoniki...tym bardziej, ze już był w zwiazku, który był dla niego
> stresem....no wiec zajadał go. Jak wiecie, ja o tym stresie (związku)
> nie wiedziałam.
Cukrzyca (bo i ile pamiętam na to choruje Twój syn) nie wynika z jedzenia
słodyczy. Ta choroba ma podłoże genetyczne - to znaczy dziedziczy się
skłonności do tej choroby. Natomiast z tego co pamiętam (interesuję się tym,
bo w mojej rodzinie też ta choroba występuje i ja muszę też uważać) - sam
choroba należy do chorób z "autoagresji" czyli organizm niszczy własne
komórki - w tym wypadku komórki trzustki. Podobnie jak w stwardnieniu
rozsianym niszczy komórki nerwowe, a w chorobie anshaimera komórki mózgu.
Jest jeszcze spora grupa tych chorób należąca do chorób reumatycznych.
Przyczyny ich wszystkich są niewyjaśnione, ale można to w skrócie określić
"nadmierną odpornością" bo w takich chorobach układ odpornościowy atakuje
własne komórki człowieka.
Tak że jedzenie słodyczy nie ma z tym nic wspólnego. Wiadomo jednak ze
cukrzycy sprzyja nadwaga i siedzący tryb życia i tego osoby zagrożone
(rodzinnie) powinny unikać. Nie zachoruje się jednak po trzech miesiącach.
A wracając do meritum "wyzwolenie" Twojego syna nieco źle świadczy o Twoim
wychowaniu.
Jeśli ktoś ma w dzieciństwie wpojone właściwe nawyki żywieniowe - nie będzie
się "wyzwalał".
Przyznam że ja nie lubię przesady ani w jedną ani w drugą stronę. Nie jemy w
domu fast-foodów, ale jak któreś z dzieci raz na dwa tygodnie pójdzie do Mc
Donalda, czy na pizzę - nie robię z tego tragedii.
I kiedy są sami - jedzą zupełnie podobnie jak w domu.
Pozdrowienia.
Basia
|