Data: 2004-04-07 22:42:03
Temat: Re: Przepis na pasche/ambrozje (cd)
Od: Wladyslaw Los <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In <c50hvg$10p$3@news.onet.pl> sp6mlz wrote:
>
> Zaraz - odpisałem na post Waldemara, bo to wlasnie ja pisałem
> że zrezygnowałem z serników na rzecz paschy.
Uderz stół, a nożyce się odezwą. Odszukałem przez google Twój list, w
którym to pisałeś -- nie znałem go wcześniej, bo akurat tego wątku nie
śledziłem. Masz rację, jesteś typowym przypadkiem tego, co mi się nie
bardzo podoba. Pozwolisz, że Cię zacytuję:
> Ja na ten przykład do niedawna uwielbiałem wszelkiego rodzaju
> "serniki".
> Byle był ser...
> Do niedawna - bo jak zrobiłem pierwszy raz paschę, to serniki
> przestały
> istnieć...
> Pascha - to killer serników! Nawet przygotowany według
> najprostszego przepisu przez początkującego - zabije niłość
> do tzw. "sernika".
> Żartuję, ale naprawdę - sprobujcie, teraz dla mnie sernik to
> >rownoważność trocin...
Na takie dictum zacytuję fragment z pewnej, mam nadzieję znanej Ci
książki:
- Widzisz, Bronek, to jest tak. Czy ty lubisz na przykład - sapieżanki?
- Ba!
- Czy one są podług ciebie dobre?
- Wyborne!
- Wyborniejsze od innych?
- Hm... pewnie, że tak...
- Dobrze. Teraz więc słuchaj. Jeżeli sapieżanki są wyborne, może nawet
od innych wyborniejsze, to - pytam cię, Bronek - czy te wszystkie inne,
a więc: małgorzatki, bery, panny, jedwabnice, diuszesy i tak dalej,
trzeba wziąć i - wieprzkom do koryta wyrzucić?
- Co znowu! Szkoda byłoby tylu dobrych owoców!
Tak więc uważam, że rezygnując z sernika, a jedząc, kiedy się da, paschę,
tracisz. Tracisz przede wszystkim poczucie miary, stosowności, tego, co
w klasycznej estetyce nazywa się "decorum". Kuchnia jest elementem
kultury i w niej także pewne rzeczy mają swój czas i miejsce, których
lepiej nie naruszać, a jeżeli nawet się narusza, to dobrze jest zdawać
sobie z tego sprawę. Z Twojego zacytowanego listu wynika ntomiast, żeś
natrafił kiedyś na paschę i jej smak Cię tak zachwycił, że jadłbyś ja
kiedy się da, rezygnując z ulubionych dotąd serników. Pominąwszy to, że
szkoda serników ograniczasz swoje doznania kulinarne do sfery czysto
zmysłowej. A szkoda.
> I robię sobie paschę
> kiedy mam ochotę na sernik - bo znacznie smaczniejsza. Mogę, czy to
> prawnie zabronione?
Nie na szcęście nie. Co Ci przyszło do głowy?
> To umiłowanie paschy zostało przez Waldemara porównane do
> "murzyństwa"
A niby gdzie ja użyłem takiego wyrażenia? Coś Ci się zwiduje.
> - co nie pasuje mi choćby pod kątem poprawności
> politycznej (rasizm? - podpisujesz się pod tym?).
Oj, widzę, że walisz z grubej rury. ROTFL. Czy przypadkiem Twoja reakcja,
uznanie za obraźliwe porównainia kogoś do hipotycznego Murzyna, nie
świadczy przypadkiem o tym, że to w tobie siedzi ukryty rasista?
> Więc to nie ja zaglądam komuś do garnka, to ktoś uważa za "murzyństwo"
> jedzenie paschy poza Wielkanocą (więc zagląda do _mojego_ garnka
> i to ocenia)...
Nie, nie zaglądam do Twojego garnka. To Ty i inni uczestnicy napisali o
tym, że jedzą paschę poza okresem Wielkiej Nocy. Napisali na publiczną
listę dyskusyjną. Na taką listę pisze się w oczekiwaniu na komentarze,
polemikę, ocenę, krytykę. Pisze się by podjąć dyskusję. A własne
prywatne garnki trzyma się w domu.
> O ile wiem, pascha niekoniecznie jest potrawą wielkanocną.
Niekoniecznie, ale tradycyjnie jest potrawą przygotowywaną tylko na
Wielkanoc. Oczywiście to, czy chcemy przestrzegać tradycji i jakiej to
nasz własny wybór. Ja rozumiem, że można jeść kutię na pierwszego maja,
hamburgery w wigilię, obchodzić Halloween, udawać na św. Patryka
pijanego Irlandczka i pić zielone piwo. W każdej z tych rezczy z osobna
nie ma w gruncie rzeczy nic złego. Ale razem wzięte są symptomami utraty
zrozumienia kultury własnej i kultury innych, zagubienia własnej
tożsamości w poszukiwaniu przemijających przyjemności.
> A już zupełnie nie rozumiem mieszania jej z prawosławiem.
> W Średniowieczu pascha była zupełnie "niewinnym" deserem.
Nie bardzo wiem, co maiłoby znaczyć "niewinny deser". Czy deser może
być "winny"?
Jest bardzo prawdopodobne, że pascha znana była i jadana kiedyś i gdzieś
dawniej, niezależnie od pory roku. Nie wiem czy akurat jako deser.
Jednak chciałbym się spytać -- masz na poparcie swoich słów jakieś
materiały źródłowe? Może przynajmniej jakiś autorytet?
Tak czy inaczej pozostaje faktem, że ta prosta w gruncie rzcz potrawa
ostała się od dawna tylko w Rosji i krajach pozostających pod wpływem
rosyjskiej kultury jako potraw robiona raz do roku na Wielkanoc.
> A kutii nie cierpię nawet na Boże Narodzenie, jak i inne potrawy
> z makiem. Mogę nie lubieć kutii?
Ależ możesz. Wolno Ci. Twoja strata. Ale z tego nie wynika, by kutia
przestała byń tradycyjną potrawą wigilijną.
Władysław
|