Data: 2004-07-27 19:13:08
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tycztom w news:slrncgd3ir.1c6u.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl...
/.../
> > Nie odnoszę wrażenia, że temat jest odbierany
> > jako pasjonujący ;). Wprawdzie często zdarza się, że dwoje ludzi
> > rozmawia ze sobą w tasiemcowym watku, i nikt im nie przeszkadza,
> > w tym jednak przypadku nie wydaje mi się to dobrym rozwiązaniem.
> Dlaczego akurat w tym przypadku?
Ze względu na fobie i strachy, jakie niektórym ludzim w międzyczasie
powpadały do głów. Gdyby rzeczywiście temat zainteresował innych,
byłoby w porządku. Ale skoro nie...
A po za tym - popatrz, co się porobiło - Marsel chce się zapisac do
"teatrzyku" (jaki sobie wykreował na własnym przecież gruncie i nawozie ;)).
Boisz się czegoś Marsel?
Czego szukasz?
Chcesz pogadać?
Jeśli tak, to jest okazja - psychologia strachu to dość szeroki temat.
A jak nie, to nie zawracaj gitary...
/.../
> > Mam nadzieję, że nie grasz tam roli terapeuty?
>
> Nie pasjonuje mnie rola terapeuty (tak ogólnie) - abstrahując
> od odgrywania czegokolwiek.
No jasne! Twój opis był nieco wstrząsający, a z drugiej strony,
jeśli nie był przykładem kinowym lub ksiązkowym...
Zwykle tak jest (znam to również z własnych doswiadczeń), ze nasi
przyjaciele zwierzają się nam ze swych kłopotów, a my, chcąc nie chcąc,
stajemy się mimowolnymi współuczestnikami wydarzeń.
Z jednej strony łagodząc czyjś strach, a z drugiej narażając się na
błędy stronniczości.
Twój opis nie pozostawia jednak takich wątpliwości.
Są ludzie, którzy na skutek zawarcia związku małżeńskiego, wpadają
w poważne tarapaty.
> TT
pozdrawiam
All
|