Data: 2006-04-22 20:28:41
Temat: Re: Psychoza OT
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun; <e2d72q$18kh$1@news2.ipartners.pl> :
> Flyer wrote
> news://news.ipartners.pl:119/e2chb2$36p$1@atlantis.n
ews.tpi.pl
> > BTW i zupełnie dla ciekawości - ostatnio słyszałem o
> > przypadku zdiagnozowania [przez psychiatrę ma się
> > rozumieć] osoby z halucynajcami i omamami, jako
> > "zaburzenia osobowości" [o tym, że ta osoba będzie musiała
> > brać leki, być może do końca życia, nie wspominam]. Z tym,
> > że diagnoza była raczej efektem "politycznej poprawności"
> > w celu uchronienia pacjenta przez odrzuceniem przez
> > rodzinę.
> Czasami daje się pod to podciągnąć choćby słynna
> "borderline" - kryteria diagnostyczne dopuszczają tam
> pojawianie się uwarunkowanych sytuacyjnym stresem,
> przejściowych objawów takich jak np. urojenia - a to objawy
> charakterystyczne dla psychoz.
Wiesz - nie sądzę. Znam tę osobę [młoda kobieta] dosyć długo - jej
powściągliwość w zachowaniach wynikała tylko z kontekstu [otoczenia].
Kiedy nie bała się "oceny" to np. tłukła okna. Chociaż niech będzie bd.
> > Przynajmniej z dwoma psychotyczkami. Na szczęście umiałem
> > je temperować "samym sobą".
> Może napisz "prostymi słowami", w jakich momentach ( z
> podaniem faktów - nie interpretacji) poczułeś, że "w rzeczy
> samej" - "coś z nimi jest nie tak".
1. delirium tremens;
2. latanie z nożem, zdiagnozowana psychoza manikalno-depresyjna;
3. nie podam - maułpa, bo maułpa, ale Moja Maułpa [;))]. Zresztą Jej
mógłbym zaszkodzić [każdemu może się zdarzyć].
W obu wypadkach i tak wiedziałem wcześniej, że "coś z nimi nie tak", bo
wcześniej przejawiały momentami silną agresję + dodatkowe zachowania.
Widzisz, ja nie mam takiego komfortu jak część społeczeństwa - dojeżdżam
środkami komunikacji miejskiej, chodzę na piechotę, pracuję "na ulicy",
pracuję czasami z ludźmi "niestabilnymi" - mam o wiele więcej możliwości
zoobserwowania zachowań "psychotycznych"/histerycznych.
Nawet kiedyś zebrało mi się na wesołość. Jechałem autobusem, który
zatrzymuje się przy Instytucie na Sobieskiego w W-wie. Akurat wylał
Potok Ślużewiecki, więc komunikacja stanęła. Ok. 30% pasażerów
wykazywało zachowania psychotyczne/histeryczne. Z ciekawością
zastanawiałem się ilu z nich jest pracownikami Instytutu [;)))].
> > Więcej razy miałem do czynienia z osobami "na granicy",
> > które utrzymywały się w stanie integracji poprzez
> > dopasowanie werbalizacji do stanu emocjonalnego -->
> > przykładowo staruszek, który reagował strachem na widok
> > grupy facetów podchodził do nich i opowiadał całą historię
> > nt. tego, że "wszyscy "oni" to komuniści i Żydzi".
>
> Kilka spraw, z czego jedna ważna:
>
> "utrzymywały się w stanie integracji poprzez dopasowanie
> werbalizacji do stanu emocjonalnego"
>
> O żesz fucK!!! O w mordę!!! Flyeeeeer!!! Ty się wreszcie
> zdecyduj, czy chcesz, czy nie chcesz być tym "specjalistom".
Przecież już nie piszę tego tekstu - mniej więcj od "ataku" JeT'a. Piszę
tylko wtedy, kiedy mam świadomość, że ktoś może wykorzystać moje pisanie
przeciwko komuś innemu. [akurat w temacie anorektyczek chyba bym nadal
dopisywał uwagę o nie specjaliście ;)]
> Bo jak mi piszesz takie łamańce słowne, to trudno nie oprzeć
> się wrażeniu, iż u podłoża Twojego "nie jestem specjalistą"
> leży jakaś ambiwalencja, która każe Ci mimo wszystko udawać
> specjalistę.;-)))
Nie. Jeżeli żyjesz wśród wariatów, to musisz znaleźć metodę, która
pozwoli Ci żyć w tym środowisku. Skoro dostrzegam pewne objawy dosyć
często, to na potrzeby *życia_w_środowisku* muszę je rozróżniać/poddać
abstrakcji.
> Przecież to właśnie ""specjalistę"" poznajemy po używaniu
> ""specjalistycznego słownictwa"" (podwójny cudzysłów
> nieprzypadkowy.)
Srata tata. ;))
> Tymczasem mechanizm da się opisać bez użycia terminów
> specjalistycznych - np.:
>
> "Dziadek bał się ludzi. Kiedy mijał np. kilku trefnych żuli
> pod budką z piwem (bojąc się ich już na sam widok), to wtedy
> też, jak z automatu włączały mu się wszystkie inne jego
> "szajby". Od tych "szajb" robił się tak nabuzowany, że
> zamiast uciekać stamtąd, musiał coś z tym nabuzowaniem
> zrobić, więc podchodził do tych gości i zaczynał, jak
> nakręcony, swoją typową nawijkę o żydach i komunistach. W
> ten sposób uchodziło z niego powietrze i robił się
> spokojniejszy. Przy okazji okazywało się też, że nie musi
> się ich bać."
>
> Przynajmniej wiadomo o co chodzi.
Nie do końca - znika pewien niuans. Siedzi sobie grupa robotników na
trawce, akurat mają przerwę śniadaniową, dziadek idzie drugą stroną
ulicy i *wcale_nie_musi_podchodzić* , ale jednak podchodzi. Nie sądzę
również, że ta metoda była zawsze skuteczna - czasami pewnie dostawał
kopa, albo tracił portfel - a jednak nadal podchodził.
> > Bez obrazy, ale łatwiej napisać - "nie chcę mi się o tym
> > pisać - poczytaj se w jakiejś publikacji".;)
>
> Dlaczego mam napisać "poczytaj se w jakieś publikacji",
> jeśli mój stan duch oddaje bardziej "Jak mnie się zachce to
> jeszcze o tym napiszę" ;-)))
Twój wybór. Dyskutantom sugeruję najlepsze rozwiązanie. Skoro chcesz to
pisz. [;))]
> > Uwaga formalna bierze się stąd, że nie znam oficjalnie
> > przyjętej systematyki i na wszelki wypadek tworzę
> > ją/odnoszę się do niej [systematykę]. W takim wypadku nie
> > musisz się odnosić do tego co piszę, jeżeli systematyka
> > ujmuje to identycznie.
> No nie... A po co komu w tym miejscu jakakolwiek
> systematyka?
"Uzgodnienie protokołów" - z języka informatycznego.
> Mnie tylko chodzi o to, aby wreszcie zrozumieć
> to co tu piszesz. Spodziewasz się, że będę cię "rozliczał" z
> oficjalnej systematyki???? Jeśli tak, to ty się może
> zastanów Flyer, czemu ty się ode mnie spodziewasz, że ja się
> spodziewam od Ciebie czegoś, czego się w istocie nie
> spodziewam??? ;-))))
Zapominasz vB, że pisuję na grupach od 6 lat. Wypracowałem już sobie
pewien mechanizm unikania nieporozumień. Fakt, że istnieje w nim
"mechanizm lęku" [vel retoryka], ale z grubsza służy on uniknięciu
nieporozumień.
> > A co do meritum. Mz. istnieją dwa ujęcia problemu
> > autoagresji. Załóżmy, że istnieją trzy typy różnych
> > zachowań [można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac
> > typy pośrednie]:
> >
> > 1 duże wymagania wobec siębie;
> > 2 autoagresja rozumiana jako okalecznianie się;
> > 3 nieplanowane próby samobójcze;
>
> To tak:
>
> "[można oczywiście je uszczegółowić lub dopisac typy
> pośrednie]:
>
> Można znacznie więcej. Przede wszystkim można dopisać
> jeszcze wiele zachowań, co do których istnieje uzasadnione
> przekonanie, że mają w tle autoagresję - i dalej traktować
> autoagresję jako szczególny przypadek szerszej klasy
> zachowań czyli zachowań autodestrukcyjnych.
No właśnie nie. Mz. pojęcie "autoagresji" jest tutaj kluczowe. Przecież
np. ograniczanie zachowań uzależnieniowych jest formą zachowań
[fizjologicznych] "autoagresywnych". Jeżeli nie zapalę teraz papierosa
[a zapalę ;)], to nie będzie to autodestrukcja, ale autoagresja - gdybym
zapalił, to byłaby "autodestrukcja", jeżeli nie zapalę, to będzie
"autoagresja".
> Weź choćby krańcowe stany anoreksji(20% kończy anoreksji się
> śmiercią), albo alkoholików pragnących "zapić się na
> śmierć", albo ludzi przestających nagle dbać o swoje
> zdrowie, postanawiających nie korzystać z opieki medycznej,
> lub ludzi którzy wchodzą na jezdnię nie rozglądając się
> (choć wcześniej to robili).
Czasami pada u nich "podzielność uwagi"/zdolność do "skierowani uwagi" -
- jeżeli ktoś nie umie skupić uwagi, to nie oznacza, że wykazuje
zachowania autodestrukcyjne. Zdolność do skierowania uwagi jest
potrzebna do sprawnego cięcia po przegubie nożem do tapet, ale również
do *zjedzenia_kotleta* .
> "Tradycyjnie" autoagresję można rozpatrywać jako efekt
> skutecznego środowiskowego tłumienia w osobniku zdolności do
> zachowań agresywnych. Nie znajdujące ujścia impulsy
> agresywne kierowane są przeciwko sobie, zwłaszcza jeśli
> udało się wmontować (jeszcze w dzieciństwie) silne poczucie
> winy za otwartą agresję wobec członków rodziny. W tej
> sytuacji osoba samoagresywna w trakcie aktów
> autoagresji/samodestrukcji uwalnia się czasowo z silnego
> poczucia winy jakie towarzyszy negatywnym emocjom wobec osób
> znaczących.
Eeeee. Zachowania uwarunkowane dają się przewarunkować poprzez
interakcje z otoczeniem. Skoro jednak się nie dały, to oznacza, że to
nie tylko "środowisko rodzinne" jest winne, ale również [a w pewnym,
momencie głównie] interakcje z otoczeniem, albo osobowość. Czyli nie
wystarczy uświadomić jednostce "powiązań rodzinnych", ale trzeba ją
"obudzić" [za de Mello].
> Ten sposób radzenia sobie może wejść w nawyk, i
> utrzymywać się przez lata. Rozwiązuje bieżące problemy w
> których pojawia się poczucie winy a często mechanizm ten
> dodatkowo uogólnia się na inne negatywne emocje redukując
> ich natężenie gdy trzeba. Generalnie więc pozostaje formą
> zastępczego radzenia sobie z negatywnymi emocjami, w
> sytuacji, gdy w dzieciństwie zablokowano możliwość "brania
> byka za rogi" i nie ma (są niewyuczone/zablokowane) w
> repertuarze zachowań skutecznych strategii rozwiązywania
> problemu emocji negatywnych z korzyścią dla podmiotu.
Ja wiem? Nie chcę "uderzyć" swojej byłej Sympatii, bo nie jest winna.
Ale czuję swoje emocje - czy powinienem ją jednak uderzyć, bo znajduje
się w mojej pamięci i siłą rzeczy racjonalizacje korzystają z tego
"śladu"?
> To na czym się koncentrujesz, czyli "medium", inaczej mówiąc
> konkretne 3 techniki autodestrukcji -nie są istotne dla
> zrozumienia mechanizmu, osoba może stopniowo
> rozwijać/zmieniać środki. Zatem - właśnie z punktu widzenia
> tegoż rozumienia mechanizmu (które jest istotne choćby dla
> terapii)- nie wydaje się bardzo ważne czy osoba "tnie się",
> czy dokonuje prób samobójczych, przedawkowuje toksynę, wpada
> pod samochód czy choruje (bo nie poszła do lekarza na czas),
> lub też nie podejmuje pracy i życiowych wyzwań adekwatnych
> do jej zdolności i aspiracji, czy wreszcie, jak piszesz ma
> "duże wymagania wobec siebie" (choć to ostatnie jest dla
> mnie niejasne - może dopisz o co w praktyce chodzi).
Tyle słów dla "uzgodnienia protokołu"? ;)
To ostatnie to z psychologii. Zawsze najlepiej, zawsze dokładnie -
obejrzyj "Vatel'a". Ten "skrypt" uniemożliwia czasami takim osobom
osiągnięcie "sukcesu życiwego" - rozumienie literalne wymagań
otoczenia/norm społecznych prowadzi na manowce.
> > Pierwsze ujęcie [...] Ogólnie kaszanka. ;)
>
> > Drugie ujęcie zakłada, że wszystkie trzy typy zachowań, z
> > punktu widzenia psychiki, to autoagresja o różnym stopniu
> > nasilenia.
>
> Eee... Chyba wyważasz otwarte drzwi, tyle że jakoś tak
> zabierasz się za to od "bocznego wejścia".
Ale wiesz Vb, że Ciebie lubię? ;))
Flyer
--
gg: 9708346
|