Data: 2001-11-07 22:09:50
Temat: Re: Pułapka racjonalizmu?
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cześć !
eTaTa - eChild <e...@p...onet.pl>
w <9s8kjv$j83$1@news.onet.pl>:
> Użytkownik ... z Gormenghast <p...@p...onet.pl>
>
> > Problem zawsze będzie w komunikacji, ......
> Dobrze, że jesteś
> To się Ty brataj z ludem,
> A ja sobie odpocznę.
> Bo jak napisał Marsel powyżej
> > ale to i tak nic nie da :(
Ech... To, że praktycznie "nic nie dawało" i nie daje (p. "Gib-
bon") to jeszcze nie powód, by odwracać się do tematu plecami.
Wręcz przeciwnie -
<< Dajcie mi owocny błąd, pełen nasion, tryskający wasnymi po-
prawkami. Swoje wyjałowione prawdy możecie zatrzymać dla siebie.>>
[V. Pareto (& F. Crick)]
Najpierw, przede wszystkim trzeba w ogóle zrozumieć, iż to jest
TEN BŁĄD ! Strasznie głęboki... (Patrz wyżej Ty, Marsel, "zamki
Gormenghasta" 'pachnące' BB, przemowy 'językiem zomo do wrogów
socjalizmu' czy 'językiem B52' do Ben Ladenów etc. etc. !)
Ten błąd to fakt, iż ludzie kiwający 'ze zrozumieniem' głowami -
wbrew wszelkim pozorom i w olbrzymiej większości przypadków (wy-
jątki jedynie potwierdzają regułę) niczego poprawnie nie rozu-
mieją. By to sprawdzić, wystarczy ... ubrać identyczną treść
w zupełnie inne słowa. Niestety trzeba ową umiejętność (okazuje
się: niezwykle trudną do opanowania) najpierw _W_CIEMNO_ samemu
posiąść w wystarczającym stopniu (zupełnie nie jest ważne, czy
ja ją tak opanowałem - jeśli nawet, to Tobie czy innym i tak nic
nie da...). Samodzielnie, bo próba jakichkolwiek 'uzgodnień' z co
najmniej "pospolitym" otoczeniem (czyt. wzorowania się na...),
nasączonym od stóp do głów trucizną konkretnej sieczki oderwanej
od Treści - musi skutkować zatruciem umysłu, a nie Zrozumieniem.
Cały kłopot polega na tym, iż myśl jest jak "dana" zapisana w pa-
mięci komputera. Ale przeciwnie do konkretnie 'mechanicznej' pa-
mięci kompów - myśli (abstrakcyjnej) nie można 'wyjąć' z głowy
'na zewnątrz' i pokazać jaka dokładnie jest, bo... ta w mózgu nie
jest zapisana 'konkretnie'. Dlatego mówiąc o niej do 'na zewnątrz'
można jedynie używać symboliki, tj. ADRESOWANIA,... zupełnie DO-
WOLNEGO rodzaju, p. cała różnorodność języków jaka powstaje do
'opisu' tego samego ! Ludki namolnie szukają kolejnych 'jeszcze
lepszych' języków i nijak nie mogą pojąć, że najlepszym i jedynym
językiem jest CAŁKOWITY BRAK JĘZYKA. A to przecież takie proste !
Treść nie tkwi w żadnym symbolu, bo 'z definicji' jest POZA NIM...
Języka można używać wyłącznie jako WSKAZANIA typu JAK PATRZEĆ
(i na co patrzeć) by cokolwiek zrozumieć, a 'pospolitośc' traktuje
owe symboliczne przekazy z perspektywy "to masz widzieć... co na-
pisane" i w ogóle przestają patrzeć na cokolwiek poza całkowicie
pustym, beztreściowym tekstem. Treść jest wyłącznie w tym, na co
tekst/symbol wskazuje, a nie w tekście ! Nieświadomi ludzie 'skra-
cają sobie' bo "tak widać" i wygodniej i by się nie męczyć po pro-
stu b. często utożsamiają wskazanie z treścią.
A potem obnoszą się z krzyżami, za którymi jest wszystko, tylko
nie ma cienia sensu. Ciekawe, który z 'katolików' nie obruszył
by się, gdyby zamiast krzyża ustawić na szczycie ich 'świątyń'
szubieniczki... albo gilotynki. Zbulwersowali by się ~bez wyjąt-
ku, bo... zwyczajnie niczego nie pojęli... Przeżegnać się 'zna-
kiem ciach' zamiast wytresowanego krzyża ? Toż to poza 'wszel-
kim rozumem'... Bluźnierstwo przecie !
Z samego adresu komórki pamięci nijak nie wykombinujesz, co jest
w niej zapisane, jeżeli zupełnie błędnie/fałszywie działa cały me-
chanizm odczytu. Rodzimy się z całkowicie fałszywym owym mechani-
zmem (poza wyjątkami 'naturalnych' geniuszy) który skutkuje tym,
iż miast chodzić głową do góry jesteśmy 'sadzeni' (przez ewolucję,
dokładnie tak jak roślinki i zwierzęta) główkami 'do dołu', tak
by 'makówki' pozapuszczały głębokie korzenie dokładnie tam, gdzie
zostały 'genami zasadzone'.
Stąd bierze się głęboki rozdźwięk pomiędzy wyedukowaną... mierną
'pospolitością' a geniuszami. Ci ostatni... gadają do lasu wierz-
gających - w rytm 'fali łanu' - 'butów', a jeśli chcą z kimkolwiek
porozmawiać - to muszą odszukać albo identycznego im 'szaleńca'
albo wyrwać delikwenta z jego 'jedynie słusznej' gleby/całkowicie
indywidualnego a niepodważalnego 'światopoglądu' i przestawić o
180%, co z reguły nijak się nie udaje (taki gość panicznie 'chce'
wrastać jeszcze głębiej, a nie odcinać się od swoich korzeni...)
--------
<< Ten nad wiek dojrzały młody człowiek rzuca się w przygodę, któ-
ra nosi cechy szaleństwa. Nie kieruje nim żaden z tych czynnkików,
które na ogół decydują o powodzeniu ryzyka: ani ambicja, ani żądza
pieniędzy, ani chęć ustalenia się. Rękojmia jego powodzenia leży
gdzie indziej. Tkwi ona raczej w negacji, nie w tym, co Einstein
posiada, ale w tym, czego nie ma i czego już nigdy mieć nie będzie.
Żaden bagaż nie utrudnia mu drogi. Żadne względy nim nie kierują.
Przy starcie nie czuje na sobie żadnego obciążenia, tak jak nie bę-
dzie go zresztą czuł przez całe swoje życie; do takiego samopoczu-
cia są zdolni tylko ci ludzie, którzy pozbyli się wszelkiego nie-
potrzebnego balastu.>> [A. Vallentin. "Dramat AE", str. 22]
Zauważyć dość łatwo, ale skutecznie wykonać... to zupełnie inna
bajka. Jak wykonać ? A to jest właśnie TO pytanie, to... tajemni-
ca geniuszu...
Pozdrawiam
JeT.
|