Data: 2011-01-15 23:43:07
Temat: Re: Raport MAK
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fajnie. :)
Mogę ci służyć konsultacjami w tym względzie.
Ale wracając do tej drogiej, niedorzecznej koncepcji:
Samolot ścinał instalacje i uderzył w drzewo ok. 1000 metrów
przed pasem, czyli lecąc w poziomie z prędkością ok. 70 m/s
na wysokości [podawanej przez wysokościomierz] 210 metrów
(zakładam, że pilot podjął próbę wyrównania lotu od wysokości
ok. 40-50 metrów, czyli gdy zobaczył ziemię/drzewa) miałby
w poziomie do początku pasa jakieś 18-20 sekund, z czego
13-14 sekund zajęłoby mu zejście w pionie do wysokości
ok. 100 metrów [wg błednego wskazania].
Czyli miałby 5-6 sekund lotu do pasa po osiągnięciu tych 100m.
Czyli raczej nie chciał był lądować, tylko przelecieć nad pasem
i sprawdzić czy coś widać.
Jak dla mnie w tym ujęciu wszystko bardziej jakoś pasuje.
Przynajmniej technicznie.
Choć pozostają bez odpowiedzi kwestie ignorowania:
- komunikatów nawigatora,
- wskazań pozostałych dwóch wysokościomierzy,
- ostrzeżeń systemu TAWS.
Czy pilot mógł być tak skupiony na swoich działaniach, że nic
z tego do niego nie docierało?
No i pozostaje otwarta sprawa tajemniczego "przeskoku"
wskazań wysokościomierza cyfrowego tylko na pulpicie
1-szego pilota, który został ustawiony poprawnie na wyskości
ok. 5000 metrów, a później w jednej sekundzie zresetował
się na 760 mm Hg jako wartość ciśnienia na płycie lotniska.
Jeśli pilot uzywał tego przyżądu, to zrobił to albo ktoś inny
(w jakim celu? - mało prawdopodobne imho), albo wskaźnik
sfiksował.
Czyli w takim ujęciu byłby to błąd polegający na awarii(?)
ciśnieniowego wysokościomierza cyfrowego.
BTW nie chce mi się za bardzo wierzyć, że pilot szukał ziemi
na podstawie wskazań wysokościomierza radiowego (radarowego).
--
CB
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:igt9kn$dsn$2@inews.gazeta.pl...
> A już kończyłem pisać Ci posta o rozbijaniu składowych prędkości na
> wektory - zresztą zabawnego.
> Trudno. Obejdziesz się smakiem. :-))
|