Data: 2003-10-11 18:21:54
Temat: Re: Re: Szaleństwo?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marek Krużel" w news:pan.2003.10.10.21.37.59.939204@go2.pl...
/.../
> Dziś czytałem 2 wątki o profanacji wartości. Oczywiście Aska
> bardziej mnie przekonywala.
Mówiliśmy to samo ale różnymi językami. Aśka wykazała się szczególnymi
zdolnościami negocjacyjnymi, ale i tak nasze wysiłki okazały się nieskuteczne.
/.../
> Czyny to jak fotografie.;) Wierzysz w diabła? Chłopcy z LPR wierzą.
Jakiego znów diabła!
A co do fotografii czynów - jak najbardziej. W tym znaczeniu są to
fotografie bardzo potrzebne. Dokumenty działania. Nie do wymazania.
Ale jeśli używasz zwrotu "fotografia" w znaczeniu, jakim ja przybliżałem
"jetologię", no to znów się rozmijamy.
> Ja nie wierzę w diabła
> Diabeł to tylko samospełniająca się przepowiednia.;)
Jeśli ktoś w nią wierzy, to jak najbardziej. Ja nie zajmuję się gusłami,
ale faktami. Ale żeby je dostrzegać, oraz wyciągać z nich wnioski na
przyszłość, trzeba jednak poświęcać więcej uwagi samym "diabłom".
/.../
> Nie zmieniłem się prawie. Mam tylko trochę wątpliwości co do sensu
> życia, tzn dla pojedynczego człowieka. Bo my się oszukujemy, że
> to co robimy ma jakiś sens, prócz podtrzymywania się przy życiu
> i rozmnażania.;) Wielu zamiast sensu wystarczają przyjemności.
> Czy można odnaleźć sens w jakiejś ewolucji? Swojej? Gdzie nie spojrzę
> widzę ewolucję, ale ona kojarzy mi się tylko z JeT-owymi szympansami.
Moim zdaniem cała ta zabawa w życie jest kpiną - ujawnienie tego
umożliwia dopiero samoświadomość. Wówczas można dokonać wyboru
(jeśli jest potencjał): albo żyje się po to, by tworzyć, ulepszać, zmieniać,
eliminować błędy, albo gwizdać na takie cele i po prostu zadawać sobie
przyjemności, czyli konsumować to, co wytworzyli inni. Oczywiście nie
za darmo (za ekwiwalent jakiejś tam własnej pracy), ale gdyby to było
możliwe (za darmo), to nie wiem czy znalazłby się ktoś, kto odmówiłby
korzystania.
W podtrzymywaniu życia poprzez rozmnażanie, w skali człowieka,
sensu nie widzę. Obciążanie dzieci starością rodziców, nie wydaje mi się
tu wystarczającym powodem. A reszta to są instynkty i kalki kulturowe.
Sens widzę natomiast w rozwoju człowieka, o ile ten rozwój wspomaga
innych, zmniejsza ilość cierpienia...
> > /.../ (czytałeś moje "podstawki jetologii"?), jako rzecz poddająca się
> > niestety stałemu demontażowi przez "szeroką publikę", jako coś
> > niepojętego i niepraktycznego.
> Już przeczytałem. Za długie. Co masz na myśli?
:||. Nic z tego. Znów odmawiasz własnego wysiłku.
/.../
> > Nikt Cię nie może wyręczyć w samodzielnej ocenie zdarzeń.
> > Nawet jeśli wszyscy jesteśmy jak dzieci...:).
> Może jestem znacznie bardziej wyrozumiały, a może krótkowzroczny.;)
> Mnie ew. wybryki nie szkodzą, za to agresji nie bardzo rozumiem.
Coś jednak rozumiesz skoro stawiasz diagnozę "agresja", "agresor".
No cóż . Ludzie są różni. Mówiłem kiedyś o budzeniu się "z ręką
w nocniku". Oby Ci się to kiedyś nie przydarzyło...
A zresztą - jak się przydarzy, no to ... na naukę nigdy za późno :)).
> Pozdrawiam
> Marek
pozdrawiam
All
|