Data: 2003-10-12 19:59:00
Temat: Re: Szaleństwo?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Uzus" w news:bmbm9q$juh$1@inews.gazeta.pl...
/.../
> > chęć dookreślania tego, co widzi _druga strona_. I tu jest dopiero
> > pole do ambitnej pracy - nad sobą.
> Nie wiem , czy zdajesz sobie sprawę, jakie to jest dla przeciętnego
> śmiertelnika niewyobrażalnie trudne.
Być może masz rację. Jednak nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Każdy śmiertelnik opisuje siebie takim jaki jest, lub częściej, takim
jakim chciałby siebie widzieć - takie odnoszę często wrażenie.
> > /.../ można w ciszy przyglądać się _z boku_ sylwetce trzymającego
> > swą latarkę, który na ogół wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, że
> > jego profil jest jednak widoczny. /.../
> Zapewne jest to "opłacalne". Dla mnie nie do przyjęcia z prostej przyczyny.
> Człowiek nie jest owadem czy innym obiektem obserwacji badacza. Taką postawę
> odbieram jako całkowity brak szacunku dla potencjalnego przedmiotu badań.
Wspomniałaś "człowiek nie jest owadem ...". No i rzeczywiście - to absurd.
Jednak tutaj w sieci, ja już powiedziałem wyżej, spotykamy dwa rodzaje sytuacji.
Człowieka uczciwego, który jest po prostu sobą i nie ma wówczas potrzeby
zajmowania się jego "profilem", oraz człowieka "owada", gracza, symulanta,
stwarzającego jakiś wyimaginowany obraz uczestnika dyskusji. I tylko ten drugi
obiekt wymaga szczególnego podejścia - badawczego. Jest to podyktowane
prostym odruchem samoobrony. Kto tego nie czyni, prędzej czy później
czuje się oszukany (przykładów nie muszą zapewne podawać).
Jest więc to _odpowiedź_ na określone postawy, a nie rzecz automatyczna
i samoistna.
> Ty patrzysz na ukryty w cieniu profil, ja w światło. Przyjmuję, w dobrej wierze,
> że jest ono własne, płynące z takiej, a nie innej osobowości. Ty starasz się
> rozłożyć na czynniki pierwsze, ja raczej odebrać uczuciowo.
Jeśli umówimy się, że zapominamy o grzesznych przeszłościach (amnestia już
przecież zrobiła swoje), to dysputa jest bezprzedmiotowa. A gdy pojawi się
kolejny tego rodzaju problem gdzieś obok, będziemy się rozumieli bez słów.
Co do dobrej wiary... Jak najbardziej!! Tak chcieliby chyba wszyscy "normalni".
Niestety, są też inne filozofie istnienia usenetowego - uznające dobrą wiarę
za naiwność.
> W jednym punkcie
> następuje zbieżność - oboje mówimy "miał swoje powody". W jakim stopniu
> rozumienie tychże służy Tobie i mnie do rozgrzeszania uznanych za niezbyt
> pociągających osobników,tego do końca nie wiem, ale wydaje mi się, że jestem
> znacznie łagodniejsza w swoich ocenach od Ciebie.
Zapewne tak. Moją przywarą jest widzenie nie tylko własnego nosa, a to jest
powodem do szczególnych interwencji. Jak uczy życie - zawsze kontrowersyjnych,
gdyż żadnej jednomyślności się nigdy nie osiągnie. Nawet wobec zdawałoby się
oczywistości.
> Mogę powiedzieć o sobie,że w większości spotkałam w życiu przyzwoitych ludzi,
> choć niewolnych od wad i że nie wyrządzili mi szczególnej krzywdy.
> Mówię więcej: gdy stracę umiejętność wiary, a zacznę zamykać się w warowni, z
> tą chwilą zacznę truposzeć. Nie jest to jedyny warunek zachowania życia.
> Ciekawe, co Ty byś powiedział?
Utrata wiary nie musi być totalna, a tylko taka mogłaby być przyczynkiem
"truposzenia". Życie to nie jest jedno zderzenie z jedną lokomotywą. To ciąg
zderzeń wymagających ciągłych interpretacji. Najlepiej więc za każdym razem
otwierać konto z "carte blanche" dla każdego spotkania, i stopniowo rozszerzać
ją lub kurczyć w miarę pozyskiwania informacji. Zamykanie się w warowni, to
chyba już oznaka szaleństwa...
> Często, gdy czytam Twoje posty, wydaje mi się, że nie tyle różni nas
> podejście do zagadnienia, co nazewnictwo, bariera językowa. Wiele Twoich
> stwierdzeń muszę strywializować, żeby móc powiedzieć: acha!
Czyli to, co można powiedzieć prosto - komplikuję?
> Wstyd powiedzieć,
> sporo muszę dłużej lub krócej przetrawić. Nie łapię od razu. Starzeję się,
> kiedyś szło mi to znacznie sprawniej.
> Pozdrawiam
> Uzus
Starzenie się powinno tu chyba uelastyczniać rozumienie...
pozdrawiam
All
PS. Czy pomogłabyś mi jakimś cudem rozwiązać moją prywatną zagadkę?
Nie wiem dlaczego, mam jednak ciągłe i nieodparte wrażenie, że nie
rozmawiam z kobietą... Czy jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie?
Wrażenie oczywiście nie tylko na podstawie tej rozmowy, ale wszystkiego
co piszesz...
|