Data: 2003-06-06 09:20:46
Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Nieufny" <l...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Anita" <a...@a...pl> napisał w wiadomości
news:bbnfpt$3rs$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nie tlumaczyc. Przyjac do wiadomosci, ze sa ludzie, ktorzy milosc
rozumieja
> jako dominacje, posluszenstwo, wladze
Hm, to nie tak... Ja pewnie znow nie wyrazilem sie zbyt precyzyjnie, ale oni
nie sa wladczy, restrykcyjni, bezwzgledni, itd. Caly problem w tym, ze oni
sa NADOPIEKUNCZY. Zaglaskaliby na smierc dla naszego dobra, natomiast w celu
podporzadkowania nas sobie stosuja rozne metody, czasem wlacznie z forma
malego szantazu (jak kto woli sugestywnej mobilizacji), czy nawet
wyzwalaniem poczucia winy w okreslonych sytuacjach. Oni sie nie dra, ani nie
rozkazuja, ale wymagaja takich, a nie innych zachowan. Jesli cos jest nie po
ich mysli, my (ja, czy moj mlodszy brat) mamy pelna swiadomosc, ze robimy
zle i jak bardzo ich zawodzimy badz ranimy. Moze nawet nie byloby w tym nic
zlego, gdyby nie fakt, ze my mamy tyle i tyle lat... Ingeruja w nasze zycie
po to, zeby nas uchronic, czy tez pomoc nam, ale moim zdaniem za bardzo
naruszaja nasza prywatnosc, zwlaszcza, gdy my chcemy podjac wlasna i
samodzielna decyzje, dotyczaca nas samych. W kwestiach zspornych maja jeden
argument - jestesmy od nich zalezni, a poza tym oni chca dla nas jak
najlepiej - jak cos sie nie podoba, to droga wolna. Brat nie zwraca na to
uwagi, albo przywykl, albo jest mu wszystko jedno. Natomiast ja w tej
sytuacji staje sie tym zlym i niedobrym, bo przeciez jak ja smiem miec
wlasne zdanie, albo cos im wypominac, czy zwracac uwage. Dla porzadku dodam,
ze sa tolerancyjni, towarzyscy, i rozmowni, ale jak cos sobie wmowia, to
AMEN. Nie maja pretensji, ale maja zal; nie wymagaja, ale oczekuja
okreslonych zachowan; itd. Dokladnie tak to wyglada.
> i jak najszybciej sie calkowicie
> usamodzielnic.
Tia... Latwiej powiedziec, niz zrobic. Zwlszcza, ze juz mam wlasne (ICH)
mieszkanie obok ich domu, a ojciec zaczal robic cos (badz co badz dobrze
robi, zwlaszcza dla nas), aby wciagnac nas do rodzinnego interesu (przewoz
osob) i obecnie inwestuje w w rozne badania i kursy, abysmy zdobyli
potrzebne uprawnienia. Kazdy wie, jak jest dzisiaj z praca. "Chciec" to
sobie mozna - i tylko tyle. Byc moze cos sie zmieni, jesli ja na dobre
wyniose sie do tego niby-mojego domu i zaczne byc w pelni samodzielny
finansowo - bo glownie o to im chodzi. Tam mnie nie kontroluja i nie
wnikaja, co robie. To jednak i tak nie zmieni pewnych spraw i albo zaczne
jakos sie z nimi dogadywac, albo nie wiem... I kazdy ma racje - i ja, i oni!
:-/
Pozdrawiam,
Nieufny.
|