Data: 2008-09-07 20:46:37
Temat: Re: Rodzina zastępcza
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka wrote:
> Nie chodzi o zazdrość, zazdrość to betka przy tym, o co mi chodzi: mówię o
> presji psychicznej, jaką dziecko własne jest poddane niechcący przez swoich
> nieświadomych niczego i dlatego nie mogących być tu pomocą rodziców - ta
> presja polega na tym, że ono czuje, że powinno spełnić oczekiwania
> rodziców, a tak naprawdę z czasem ma coraz większe poczucie, że ich nie
> spełnia, no nie ma siły. I dodatkowy aspekt tego cierpienia - że nie można
> się z nim udac do rodziców, bo to oni właśnie oczekują ze strony dziecka
> sprostania jego roli - powiedzmy to szczerze - narzuconej.
> Bo jakieby nie były zabiegi rodziców, aby dziecko "poczuło się włączone w
> dzieło", to i tak, i tak będzie ono cierpieć.
> Dziecięce problemy nie są wcale mniejsze od problemów dorosłych - sa tylko
> w skali dziecka, a mogą zburzyć jego życie, kiedy nie może polegać na
> rodzicach, bo to oni są sprawcami.
> Powtarzam: postaw siebie w takiej sytuacji, kiedy Twój ukochany partner
> przyprowadza do domu nowego, mówiąc do Ciebie" kochanie, nic się nie
> zmieni, ja tylko sobie drugą miłość przyprowadziłem". Weź to wprost, co
> teraz napisałam. I złoż to na wątłe barki (psychiczne) dziecka...
Nadal nie jarzę. Czy w stosunku do "rodzonej" siostry lub brata te
uczucia się nie pojawią? Czemu? A jeśli są to takie same uczucia, czy
osnacza to, powinniśmy wychowywać tylko jedynaków?
pozdrawiam
vonBraun
|