Data: 2004-10-16 04:06:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
(Borze szary, ciemny borze. Można dalej kokon tkać?
- Dziś mamy dzień pięćdziesiąty dziewiąty, krok piętnasty, czas najwyższy...
- A ten znowu? Bełkoce jak w transie.
- Nic się nie martw, on tak zawsze.
- NGC2832... albo 2264
- Ech, znów te robaczywe głupoty wam w głowach. Płaskie jak deski.
- Jak żyletki...
- Bardziej!!
- Spokojnie. Przecież to i tak zależy od skali.
- Jakiej skały? Wjeżdżamy na skały?
- Wjedziesz na skały jak nie będziesz uważać, roztrzaskasz tę bańkę
swoją mydlaną jak nic i znów będziesz zarzynać od początku. Uważaj
mówię!!
- No więc jakie żyletki??
- Deski.
- Kartki papieru...
- Chwileczkę, o co znów chodzi??
- No nie wiesz? Przecież jedziemy na tę próbę generalną i wszystko tu
zależy od SKALI.
- Nie rozumiem.
- Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, działasz w określonej skali.
Skala, jak skala - może być wyskalowana, na przykład od 1 do 99,
albo od 4 do 44, albo od -999 do +999.
- Te 99 to ja widziałam wszędzie w sklepach. Taka teraz moda jest,
że to niby taniej niż się wydaje.
- Odwrotnie chyba. Drożej niż się wydaje.
- No, faktycznie to jest drożej niż się wydaje, a wydaje się że jest taniej.
- To taka sztuczka handlarza, lep na muchi. Banał.
- Komu banał temu sęk. Nie na wszystkich banał - szczególnie
na początku, jak toto przyszło do nas z tego zgniłego podobno...
- Nie taki zgniły na jakiego wygląda... Po prostu wiedzą co robią.
- A skąd wiedzą?
- W tym właśnie sęk. Wiedzą, bo widzą w innej skali. Pewnie więcej!
- ...
- Skala jest wszędzie. W każdym miejscu i czasie. Gdziekolwiek
jesteś i cokolwiek robisz.
- To niby taka siatka jest?
- Siatka, nie siatka, to nieważne. Ważne, że nie ma czegoś takiego jak
jedna wspólna skala dla wszystkiego i wszystkich. Każdy kto ma Orzech
i myśli samodzielnie, ma własną skalę, na której, jak chce, to może sobie
oznaczać punkt, gdzie aktualnie się znajduje.
- Że niby taka mapa? Jak u Mocnej Skrzynki?
- Nie, to było co innego. Tu chodzi o przedziały czułości własnych
przyrządów pokładowych...
- Ale chrzanisz, jakich znowu przyrządów!! Mów jaśniej bo nie mam
czasu. Zupa mi zaraz wykipi, ziemniaki się spalą i znów będą awantury...
A na tej ślicznej lasce, tym razem mi zależy...
- No więc słuchaj .... W każdym autobusie...
- To jest ich więcej??? To czym my jedziemy???
- Cicho bądź, nie przeszkadzaj!
- W każdym autobusie jest zwykle sporo różnych przyrządów,
czujników, przekaźników ..
- Neuroprzekaźników?
- Styków.
- Synaptycznych chyba...?
- Mówcie dalej, bo mało czasu jest!
- A całość stanowi tak jakby pokładowe centrum dowodzenia. Tam
zbiera się sygnały i podejmuje decyzje, co do dalszej drogi.
- A daleko to jeszcze?
- Nie przeszkadzaj cholero, bo nigdy się nie dowiesz w czym rzecz!!
- No więc, okazuje się, że to nie jest tak, jak z komputerem, że jak
zrobisz bramkę co puszcza lub nie puszcza...
- Kampinos? Bór ?
- ... puszcza..., no to masz ją puszczalską lub niepuszczalską i innej
możliwości nie ma. Dwa stany i koniec. Nazywają to zero lub jeden.
W przypadku każdego autobusu o zielonych oknach, stanów jest
ogromnie dużo i nikt nie jest w stanie ich policzyć.
- A po co liczyć? Nie wystarczy wiedzieć, że jest ich dużo?
- Wystarczy. Wystarczy też wiedzieć, że nie ma sposobu ani potrzeby,
aby otworzyć te przyrządy pokładowe na całą możliwą szerokość
i do centrum dowodzenia wpuścić wszystkie możliwe sygnały. To jest
po prostu niepotrzebne nikomu, gdyż na ogół, dla poruszania się po
drodze stadnej, wystarczy skromna ilość tych sygnałów, a więc również
określona czułość przyrządów pokładowych.
- No niby jasne. Ale przecież tu nie ma komputerów 0/1 tylko są
podróżnicy biologiczni. Z kompasami zresztą.
- Tja. Bio na pewno, ale czy logiczni to już nie wiem...hihi.
- Podróżnicy są biologiczni i ich centrale dowodzenia tak złożone, że
każda praktycznie jest inna.
- No i co z tego. To przecież oczywiste. Każdy ma inny kolor twarzy
i inne recepcjonistki...
- Receptorki!! I inne czułości ustawione na tych receptorkach.
- To oni sobie mogą te czułości ustawiać?
- I tak i nie. W zasadzie nie. I w tym jest największy ambaras. W tym
jest sęk.
- Jaki sęk?
- Sak?
- No więc mogą sobie te czułości ustawiać, ale tylko na początku drogi.
Jak sobie ustawią tak się wyśpią... To znaczy, że gdy są te receptorki
młode i elastyczne, to można je podregulować tak jak trzeba, a nawet
więcej. Ale gdy trochę podrosną, to zaczyna się robić sztywno.
- I kicha.
- Kto kicha - przecież był zakaz kichania!!
- No więc, w efekcie jest tak, ze spotykają się oni wszyscy razem
w tym autobusie, a każde z nich ma inne czułości poustawiane na tych
swoich receptorkach, czajniczkach.
- Że niby różne?
- Praktycznie bardzo różne.
- Ale trochę podobne co?
- No, podobne to one zawsze są, gdyż od małego wychowują się
razem, uczą się razem, wszystko robią razem, więc w tym czasie to
im się te receptorki i czułości tak jakby same ustawiają na to, co jest
ważne razem.
|