Data: 2004-10-15 10:12:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
To co pisał Farada'y w "Dziejach świecy" (o tym, że wystarczy odpowiednio
dobrze poznać jedną rzecz, by znać wszystkie) można traktować jako dosłowną
prawdę. Powinien to uświadomić przykład inżyniera znającego np. perfekcyjnie
samochody. Jeżeli opiera się na 'zasadach działania' rozumianych od samych
podstaw, a nie na pamiętaniu sformalizowanych 'przepisów', to dla niego
będzie nieistotne (proszę pominąć kwestię 'organizacyjnych szczegółów'
niższego rzędu), czy zajmuje się samochodem, łodzią/statkiem czy samolotem.
Wszystkie te 'urządzenia' opierają się bowiem na identycznych prawach
podstawowych, które w zależności od obszaru działania 'urządzenia' modyfikują
jego zewnętrzny wygląd i ... nic więcej (bo oczywiście prawa przyrody są
wszędzie jednakowe ... i pozostają niezmienne :-)). Tłumaczyłoby to fakt, iż
pierwsi polecieli bracia Wright, a nie prof. Lcośtam, którego jakość wiedzy
spadła do morza wraz z jego 'dziełem'. /.../
Na odpowiednio wyższym poziomie wglądu w identyczny sposób powinno
pojawić się wrażenie 'tego samego' wobec 'zupełnie różnych' dziedzin, np.
matematyki i muzyki (a cytaty m.in. z Leibniza to udowadniają), czy wreszcie
nauki i ... religii. Jeżeli porównać to z 'drzewem ewolucji' /.../, to wgląd
obejmuje jednoczesne odezwanie się wszystkich pojęć na jednym lub wielu
konarach. Jeżeli tylko dotyczy konara "FIZYKA", to porządkuje pojęcia z tej
dziedziny, jeżeli jest szerszy - porządkuje i 'zgrywa' pojęcia z różnych dziedzin.
I tym tłumaczę coś, co nazywam dalekodystansowymi skojarzeniami. Dlatego
też fizyka powinna być ściśle związana z psychologią, bowiem nasze mózgi/
umysły są złożone ... z atomów. A wielkich związków na razie w ogóle nie widać.
(Oczywiście przy takich porównaniach nie może być mowy o żadnym
sformalizowanym języku... ktorejkolwiek z porównywanych dziedzin,
a raczej o pośrednim języku tłumaczącym z 'jednego' na 'drugie').
Stąd 'niewielka różnica' w podejściu mistyka i geniusza.
Religijny mistycyzm, czy podobnie - sektowe 'nawiedzenie' zaczyna się od
'rozmycia brzegów kratki', znanego Wam pod terminem 'prania mózgu'.
W różnych technikach są podważane i zaprzeczane wszystkie 'prawdy
naukowe/dotychczasowego życia', wzmagane wpływem 'dziwacznych',
zupełnie nowych, nieznancy obrzędów i rytuałów, aż do pojawienia się
'twarzy prawdy'. Różnica jest w tym, iż w 'szkoleniu religijnym' nie ma
mowy o zachowaniu odpowiednich pojęć dla odpowiednich 'kwadratów',
a jedynie o całościowym zerwaniu kontaktu ze 'światem materialnym',
poprzez całkowite 'zamazanie kratki'. Ulegają zerwaniu połączenia/aso-
cjacje/skojarzenia pomiędzy pojęciami a słowami, zaś wgląd dotyczy
uporządkowania 'czystych' pojęć, bez jakichkolwiek odwołań do rzeczy-
wistości - zerwanych w 'religijnym szkoleniu', a nie uporządkowanych, jak
w naukowym poszukiwaniu pełnego "rozumienia".
'Twarz prawdy/Rzeczywistości' jawi się wtedy z konieczności jako
zdumiewająca wszechmocą 'twarz nadprzyrodzonego Boga'. Jednakże,
co warte podkreślenia, z silnym poczuciem nadrzędności tej
'twarzy' nad wszystkim, co 'materialne'. Materialna 'rzeczywistość
ludzi' dalej pozostaje w formie 'kratki', dlatego jest często traktowana
z uczuciem 'obrzydzenia do wszelkiej materii', jej nieważności.
Warte jest też podkreślenia bardzo duże podobieństwo w traktowaniu
'bogactw tego świata' np. pomiędzy Einsteinem a mistykami. Wynika ono
po prostu z czysto pragmatycznego podejścia - zbijanie super fortuny, czyli
zdobywanie środków, których żaden człowiek nie jest w stanie sam
'przetrawić' wobec rzeczywistego poznawania prawdziwej wiedzy jest ...
zupełnie niewarte zachodu, najwyżej tylko po to, by uzyskać 'święty spokój'
dla myślenia. /.../
Pozdrawiam
Jerzy Turyński
Sent: Wednesday, November 03, 1999 9:07 PM
Subject: O mysleniu - cz. II
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ż archiwum pozwolił sobie wybrać [All]
|