Data: 2003-08-13 12:01:09
Temat: Re: Rozterki serca!
Od: "Ana" <a...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
aramin <a...@a...one.pl> napisał(a):
> skavi rzecze, jako stoi niżej:
> A Renata... bardzo się zaplątała w tych swoich związkach. Próbując
> coś decydować na jej miejscu przede wszystkim zapytałabym siebie,
> czy ten starszy mężczyzna rzeczywiście mnie chce. Czy dla niego to
> naprawdę coś stałego, czy też przelotna znajomość.
A skąd on biedny miałby to wiedzieć, co przyniesie przyszłość? Być może to
właśnie Renata zerwie związek? Uważam,że każde spotkanie niesie w sobie
ryzyko. Nie wykluczą go żadne, nawet składane przed ołtarzem, przysięgi.
> Czy zdarzały
> mu się juz takie romanse z innymi kobietami. Bo może być też tak, że
> jemu zwyczajnie odpowiada taki podwójny układ, a mówi to, co mu
> w danej chwili jest wygodne.
Podejrzewam,że ów starszy pan czuje się równie uwikłany jak Renata, a może
jeszcz bardziej - ma dzieci. Nie posądzałabym go o wielokrotne gmatwanie
sobie życia pod wpływem chwilowego impulsu. Ponadto mężczyzna w tym wieku ma
już z pewnością rozeznanie w swoich uczuciach i nie pchałby się w kolejny
układ, który z pewnością wygodny nie jest, tylko po to aby, no właśnie co?
> Takie skoki na bok wywołują emocje i lęki: żeby ktoś nie zobaczył, żeby
> wykombinować coś na ukrycie wyjścia, spotkania i często ludziom wydaje
> się, że to kochanek/kochanka jest ich źródłem. Im więcej zaś emocji, tym
> większy pieprzyk, którego przecież nie dostarcza codzienność. Tego
> też szuka się w romansach...
Pewnie też. A czego przede wszystkim?
Nie wiem, czy starszemu gościowi chciałoby się szarpać sobie nerwy, które i
tak, jak przypuszczam, ma w nie najlepszym stanie, aby się pospotykać z
kobietą ot, tak sobie, po nic.
> I wreszcie... jest taka zasada sprawdzająca się w większości przypadków:
> jeśli ktoś zdradził, to wcale nie znaczy, że zrobił to po raz pierwszy i
własni
> e
> dla nas...
Podejrzewam, że w przypadku starszych osób, i nie tylko, trudno spodziewać
się, że będzie się pierwszą kobietą lub mężczyzną w życiu obecnego partnera.
Kto tak myśli, powinnien upatrzyć sobie dziecko stosownej płci w wieku
przedszkolnym, czuwać nad jego prowadzeniem się do ukończenia 16 lat, a potem
już wszystko proste, chyba żeby...
> Gdyby się zaś zdecydowała na związek ze swym obecnym kochankiem,
> to czy jest w stanie udźwignąć ciężar zmian, które to przyniesie? Rozpad
> dwóch związków, dzieci, które przecież będą to wszystko widzieć i oceniać...
Nikt tego nie wie. Można dać szansę, można podjąć ryzyko lub żałować przez
resztę życia, że się tego nie zrobiło.
> Nie zazdroszczę sytuacji....
Wiele będzie zależało od postawy mężczyzny. Żadnego związku nie kształtuje
przecież jedna osoba.
> --
> ~~~~\__pa
> aramin
> Aż strach pomyśleć, więc nie myślę.
Nie myśl, pomyślą za Ciebie.
> http://www.renderosity.com/gallery.ez?ByArtist=Yes&A
rtist=aramin
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|