Data: 2010-12-23 16:26:55
Temat: Re: SMAKUJE MOJE SLEDZIE...
Od: "Panslavista" <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"JaMyszka" <f...@g...com> wrote in message
news:5fac3702-46f9-4749-8ec0-0af0327b1170@j29g2000yq
m.googlegroups.com...
http://orneta.blox.pl/2006/05/Morski-parweniusz-sled
z-ulik.html
Wszędobylski śledź solony.
W większych wsiach były sklepy "GS", w których w jednym pomieszczeniu
sprzedawano na litry naftę do lamp, kosy, łańcuchy, gwoździe, papierosy,
cukier, sól. Główne miejsce zajmowała drewniana beczka z solonym śledziem
atlantyckim, zwanym ulikiem. W owych czasach śledzie solone były jednym z
nielicznych artykułów pochodzenia zagranicznego, ogólno dostępnym. Ogrywały
one szczególną rolę w menu biednego społeczeństwa. Gdy miałeś szczęście
natrafić w Ornecie na słynne jarmarki koni, na pewno zobaczyłbyś, jak
zatwierdzano transakcję szklanką wódki z czerwoną kartką i śledziem solonym.
Przygotowanie śledzia do "zakąszania" było zawsze podobne, niczym rytuał. Za
ogon wyjmowano śledzia z zawiniętej gazety, zazwyczaj była to Trybuna
Ludu(duża i tania), energicznym ruchem chłop uderzał o cholewę buta lub o
deskę wozu strzepując sól, następnie zdzierał skórę. Po chwili pozostawał
charakterystyczny, symboliczny szkielet ryby, z głową i ogonem. Niezależnie,
czy to był Kaszub, Warmiak, Ukrainiec, Wilniuk czy Cygan, w piątek
"zagryzał" śledziem. Obok targowiska była "Gospoda Ludowa", w której w
kłębach dymu ze "Sportów" i zaduchu byle jakiego piwa, mogłeś dojrzeć, w
witrynie bufetu, dyżurne: marynowane grzybki z tutejszych lasów, galaretę z
świńskich nóżek, drgającą jak duży biust bufetowej, no i oczywiście śledzia
atlantyckiego solonego w "wyższym stadium przetworzenia", po wymoczeniu,
pokrojonego w "dzwonko" lub w postaci rolmopsa. Szanujący się rolnik sam nie
zaglądał do gospody i żywił pogardę do jej bywalców, którymi zazwyczaj byli
pracownicy PGR-ów po wypłacie. Na dworcu kolejowym w bufecie również witał
Cię śledź ulik
|