Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 505


« poprzedni wątek następny wątek »

481. Data: 2010-02-11 12:40:57

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Fragile" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkp0ii$lp6$1@news.onet.pl...
> No pewnie, że tak.
> Nareszcie jeden jedyny głos rozsądku.
> Widzisz, w mojej opini wartości takie jak sprawiedliwość, czy uczciwość
> nie powinny być zależne od czyjejś subiektywnej opinii czy odczucia.
>
Oczywiście.
Weź jednak pod uwage, ze sam nie jestes wolny od
subiektywizmu. Kto tak do konca jest? Choc jedni
zapewne bardziej się staraja niż inni. Wynika to moim
zdaniem ze swiadomosci istnienia pulapki, jaka stanowi
wlasnie subiektywizm. Proba bycia obiektywnym to wyraz
szacunku względem drugiego czlowieka, ALE szacunek ten,
to m.in. również akceptacja pewnego subiektywizmu, od którego
drugi czlowiek calkowicie wolny nie jest.
>
> Pamiętam, jak wszyscy się bulwersowali gdy Kwaśniewski ułaskawił
> Sobótkę. A przecież właśnie w ten sposób postąpił uczciwie i
> sprawiedliwie, doceniając wieloletnią przyjaźń i pracę Sobótki i
> przedkładając je nad zarzuty w procesie poszlakowym.
> Głupi tłum domagał się krwi, podobnie jak większość z tutejszych
> kochających partnerów w przypadku zdrady.
> Oczywiście nie chcę się w ten sposób wybielić, ale tak jak już pytałem
> na początku: czy romanse nie są dla ludzi?
>
Ludzie wybieraja. Wiele spraw w zyciu jest kwestia wyboru.
Niestety nie wszystkie...
Moim zdaniem wazne jest m.in., by w zwiazku, a w zasadzie
fazie wstepnej, poprzedzajacej powazny zwiazek, nie
pozbawiac drugiego czlowieka prawa do wyboru...
Owszem, ludzie maja prawo wybrac romans.
Maja jednak prawo wybrac wiernosc i uczciwosc, i zwiazek
oparty na tych wartosciach.
Na kazdym etapie zycia.
>
> Czy ludzie nie zasługują na możliwość obrony
>
Zasluguja.
>
> i sprawiedliwą ocenę?
> Ender
>
Zasluguja. Każdy zasluguje na sprawiedliwosc.
Nie jestem jednak zwolenniczka "wystawiania" ocen
innym, co oczywiście nie oznacza, ze nie mam swojego
zdania w pewnych kwestiach. Nie mam jednak prawa
go narzucac, a już tym bardziej _oceniac _czlowieka_.
Ile ludzi, tyle doswiadczen i opinii, nie zawsze wolnych
od subiektywnych zabarwien..., dlatego tez warto być
podwojnie ostroznym w szafowaniu ocenami, zwlaszcza
w usenecie.
A sprawiedliwa ocena? Czyli m.in. wolna od
subiektywizmu. Czy w ogole jest możliwa? Sady maja
z tym czasami problem ;) A czy na grupie można na taka
liczyc? Pozostaje mieć nadzieje ;)

Utkwil mi w pamieci artykul T. Stawiszynskiego "Kto ma
prawo mowic o przebaczaniu?" , na który
jakis czas temu się natknelam.

Czytamy tam m.in.:
"Co wy tak naprawdę w swoich biznes klasach i limuzynach
możecie wiedzieć o prawdziwym cierpieniu, prawdziwym
upodleniu i prawdziwym przebaczeniu?
(...) współcześni psychoterapeuci spod znaku psychologii
humanistycznej (czyli Abrahama Maslowa), psychoterapii
dynamicznej (czyli Zygmunta Freuda i Melanie Klein) albo
też coraz bardziej popularnych quasi-terapeutycznych ruchów
takich jak radykalne wybaczanie Colina Tippinga, będą mieli
dla nas jedną podstawową radę. Jeśli zetkniecie się kiedykolwiek
z okrucieństwem - bez względu na to, czy staniecie się ofiarą
okrucieństwa, czy też jego aktywnym sprawcą, a więc katem
- musicie przede wszystkim wybaczyć. Wybaczyć tym, którzy
was skrzywdzili, i wybaczyć sobie samym - że skrzywdziliście.
Colin Tipping jest najbardziej jaskrawym przykładem postawy,
o której tu mowa. Przeżywa on teraz skądinąd swoje piętnaście
minut sławy. Króluje na łamach kolorowych pism, udziela
wywiadów, a po wpisaniu w Google jego nazwiska od razu
otwiera się kilka tysięcy stron oferujących usługi (w tym całą
masę płyt DVD w kolorowych opakowaniach) oparte na
wątpliwych koncepcjach i jeszcze bardziej wątpliwych metodach.
Na czym polega wątpliwy punkt tej metody? Na tym, że króluje
w niej jeden, prostacki i kompletnie antypsychologiczny (bo
niemożliwy do zrealizowania) postulat czy raczej apodyktyczny
nakaz: powinieneś pozbyć się negatywnych emocji. Uwolnić je.
Rozproszyć. Jak najłatwiej to zrobić? Odpowiedź jest prosta:
wybaczyć.
Kiedy czytam książki Colina Tippinga albo wynurzenia jego
mniej lub bardziej domorosłych uczniów, wzbiera we mnie
wściekłość. Bo przypominam sobie wtedy nieodmiennie jedną
z najbardziej wstrząsających lektur, na jakie w życiu trafiłem,
a mianowicie "Poza winą i karą. Próby przełamania podjęte
przez złamanego" Jeana Amery'ego. Wściekłość wzbiera we
mnie, kiedy zestawiam ze sobą te dwa światy. Z jednej strony
świat Jeana Amery'ego, belgijskiego Żyda, ocaleńca z
Holokaustu, który przeszedł przez hitlerowskie obozy
koncentracyjne, był torturowany przez gestapowców, a
kilkadziesiąt lat po wojnie popełnił samobójstwo. Świat
człowieka, który przed śmiercią opublikował genialną książkę,
opisując w niej swoją moralną bezradność wobec tego, co
widział i czego doświadczył: tortur, planowej zagłady,
eksterminacji podniesionej do rangi przemysłowej produkcji
śmierci, bezbrzeżnego, niemożliwego do wypowiedzenia
okrucieństwa, które - jak sam deklaruje w tytule - złamało
go na zawsze.
Świat człowieka, który deklaruje: tego się nie da wybaczyć,
bo każde wybaczenie byłoby aktem oceanicznego wręcz
egoizmu, splunięciem w twarz tym wszystkim, którzy zginęli.
Bo wybaczenie jest tutaj po prostu niemożliwe. Bo rozpacz,
bezradność i nienawiść do oprawców to są takie same uczucia,
takie stany, które powinieneś czuć, kiedy spotyka cię to, co
spotkało Amery'ego.
Z drugiej strony świat Colina Tippinga i jemu podobnych
zadowolonych z siebie, opalonych w solariach kolesi, którzy
zarabiają pieniądze, latając po świecie biznes klasą,
wypuszczając kolejne miałkie jak "Dom nad rozlewiskiem"
książki w kolorowych okładkach, organizując warsztaty dla
znudzonych japiszonów albo poturbowanych życiowo i
podatnych na manipulację ludzi. Świat kolesi, którzy plotą
banialuki o wybaczaniu sobie i innym, posuwając się w
swej arogancji tak daleko, że mają czelność - nie przedstawiając
nawet cienia dowodu - wmawiać ludziom, iż nowotwory i inne
śmiertelne choroby, które spotkały ich oraz ich bliskich, to prosty
efekt tego, że się nie wznieśli na dostępny rzekomo owym
kolesiom "wyższy" poziom moralny i nie wybaczyli sobie lub
innym wystarczająco głęboko oraz autentycznie.
I kiedy zestawiam ze sobą te światy, mam ochotę wykrzyczeć
wszystkim tym landrynkowatym, wybaczającym na lewo i
prawo Tippingom razem wziętym: co wy tak naprawdę w
swoich biznes klasach, limuzynach, dużych miastach
zachodniej cywilizacji możecie wiedzieć o prawdziwym
cierpieniu, prawdziwym upodleniu i prawdziwym
przebaczeniu?! Jak bezczelnymi i cynicznymi bydlakami
jesteście, głosząc te swoje moralistyczne banały, kiedy
wobec świadectwa Jeana Amery'ego albo Paula Celana
(bukowińskiego Żyda, wielkiego poety, który przeżył
Holokaust, a potem w latach 70. popełnił samobójstwo)
nie milkniecie, tylko dalej w najlepsze produkujecie
swoją egzaltowaną słowną papkę i przyjmujecie za nią
sowite przelewy na konta w szwajcarskich bankach?
Jung był mądrzejszy. Wiedział, że wobec zła, które tkwi
w świecie i które tkwi w człowieku, powinniśmy zachować
najwyższą ostrożność i najwyższą pokorę. Amery znał i
cenił teksty Junga. Szkoda, że nie zdołały powstrzymać
go przed samobójczą śmiercią. Tak czy inaczej - nie nam
oceniać jego wybór, jego niezdolność do wybaczenia oprawcom.
Nie mamy o tym zielonego pojęcia. Nie mamy do tego prawa.
I całe szczęście."

Pozdrawiam :)
F.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


482. Data: 2010-02-11 12:52:04

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hl0ui8$kmh$11@nemesis.news.neostrada.pl...
>
> Utkwil mi w pamieci artykul T. Stawiszynskiego "Kto ma
> prawo mowic o przebaczaniu?" , na który
> jakis czas temu się natknelam.
>
> Czytamy tam m.in.:
> "Co wy tak naprawdę w swoich biznes klasach i limuzynach
> możecie wiedzieć o prawdziwym cierpieniu, prawdziwym
> upodleniu i prawdziwym przebaczeniu?
> (...) współcześni psychoterapeuci spod znaku psychologii
> humanistycznej (czyli Abrahama Maslowa), psychoterapii
> dynamicznej (czyli Zygmunta Freuda i Melanie Klein) albo
> też coraz bardziej popularnych quasi-terapeutycznych ruchów
> takich jak radykalne wybaczanie Colina Tippinga, będą mieli
> dla nas jedną podstawową radę. Jeśli zetkniecie się kiedykolwiek
> z okrucieństwem - bez względu na to, czy staniecie się ofiarą
> okrucieństwa, czy też jego aktywnym sprawcą, a więc katem
> - musicie przede wszystkim wybaczyć. Wybaczyć tym, którzy
> was skrzywdzili, i wybaczyć sobie samym - że skrzywdziliście.
> Colin Tipping jest najbardziej jaskrawym przykładem postawy,
> o której tu mowa. Przeżywa on teraz skądinąd swoje piętnaście
> minut sławy. Króluje na łamach kolorowych pism, udziela
> wywiadów, a po wpisaniu w Google jego nazwiska od razu
> otwiera się kilka tysięcy stron oferujących usługi (w tym całą
> masę płyt DVD w kolorowych opakowaniach) oparte na
> wątpliwych koncepcjach i jeszcze bardziej wątpliwych metodach.
> Na czym polega wątpliwy punkt tej metody? Na tym, że króluje
> w niej jeden, prostacki i kompletnie antypsychologiczny (bo
> niemożliwy do zrealizowania) postulat czy raczej apodyktyczny
> nakaz: powinieneś pozbyć się negatywnych emocji. Uwolnić je.
> Rozproszyć. Jak najłatwiej to zrobić? Odpowiedź jest prosta:
> wybaczyć.
> Kiedy czytam książki Colina Tippinga albo wynurzenia jego
> mniej lub bardziej domorosłych uczniów, wzbiera we mnie
> wściekłość. Bo przypominam sobie wtedy nieodmiennie jedną
> z najbardziej wstrząsających lektur, na jakie w życiu trafiłem,
> a mianowicie "Poza winą i karą. Próby przełamania podjęte
> przez złamanego" Jeana Amery'ego. Wściekłość wzbiera we
> mnie, kiedy zestawiam ze sobą te dwa światy. Z jednej strony
> świat Jeana Amery'ego, belgijskiego Żyda, ocaleńca z
> Holokaustu, który przeszedł przez hitlerowskie obozy
> koncentracyjne, był torturowany przez gestapowców, a
> kilkadziesiąt lat po wojnie popełnił samobójstwo. Świat
> człowieka, który przed śmiercią opublikował genialną książkę,
> opisując w niej swoją moralną bezradność wobec tego, co
> widział i czego doświadczył: tortur, planowej zagłady,
> eksterminacji podniesionej do rangi przemysłowej produkcji
> śmierci, bezbrzeżnego, niemożliwego do wypowiedzenia
> okrucieństwa, które - jak sam deklaruje w tytule - złamało
> go na zawsze.
> Świat człowieka, który deklaruje: tego się nie da wybaczyć,
> bo każde wybaczenie byłoby aktem oceanicznego wręcz
> egoizmu, splunięciem w twarz tym wszystkim, którzy zginęli.
> Bo wybaczenie jest tutaj po prostu niemożliwe. Bo rozpacz,
> bezradność i nienawiść do oprawców to są takie same uczucia,
> takie stany, które powinieneś czuć, kiedy spotyka cię to, co
> spotkało Amery'ego.
> Z drugiej strony świat Colina Tippinga i jemu podobnych
> zadowolonych z siebie, opalonych w solariach kolesi, którzy
> zarabiają pieniądze, latając po świecie biznes klasą,
> wypuszczając kolejne miałkie jak "Dom nad rozlewiskiem"
> książki w kolorowych okładkach, organizując warsztaty dla
> znudzonych japiszonów albo poturbowanych życiowo i
> podatnych na manipulację ludzi. Świat kolesi, którzy plotą
> banialuki o wybaczaniu sobie i innym, posuwając się w
> swej arogancji tak daleko, że mają czelność - nie przedstawiając
> nawet cienia dowodu - wmawiać ludziom, iż nowotwory i inne
> śmiertelne choroby, które spotkały ich oraz ich bliskich, to prosty
> efekt tego, że się nie wznieśli na dostępny rzekomo owym
> kolesiom "wyższy" poziom moralny i nie wybaczyli sobie lub
> innym wystarczająco głęboko oraz autentycznie.
> I kiedy zestawiam ze sobą te światy, mam ochotę wykrzyczeć
> wszystkim tym landrynkowatym, wybaczającym na lewo i
> prawo Tippingom razem wziętym: co wy tak naprawdę w
> swoich biznes klasach, limuzynach, dużych miastach
> zachodniej cywilizacji możecie wiedzieć o prawdziwym
> cierpieniu, prawdziwym upodleniu i prawdziwym
> przebaczeniu?! Jak bezczelnymi i cynicznymi bydlakami
> jesteście, głosząc te swoje moralistyczne banały, kiedy
> wobec świadectwa Jeana Amery'ego albo Paula Celana
> (bukowińskiego Żyda, wielkiego poety, który przeżył
> Holokaust, a potem w latach 70. popełnił samobójstwo)
> nie milkniecie, tylko dalej w najlepsze produkujecie
> swoją egzaltowaną słowną papkę i przyjmujecie za nią
> sowite przelewy na konta w szwajcarskich bankach?
> Jung był mądrzejszy. Wiedział, że wobec zła, które tkwi
> w świecie i które tkwi w człowieku, powinniśmy zachować
> najwyższą ostrożność i najwyższą pokorę. Amery znał i
> cenił teksty Junga. Szkoda, że nie zdołały powstrzymać
> go przed samobójczą śmiercią. Tak czy inaczej - nie nam
> oceniać jego wybór, jego niezdolność do wybaczenia oprawcom.
> Nie mamy o tym zielonego pojęcia. Nie mamy do tego prawa.
> I całe szczęście."
>
Bardzo, bardzo dobre i mądre. I bardzo się z tym zgadzam

Jednak myślę, że poziom krzywd obecny w świecie Tippinga (w naszym jakby nie
było świecie) można spokojnie "załatwić" wybaczeniem. Bo wybaczenie to jest
jak najbardziej akt egoizmu. Akt rozsądnego egoizmu.
Wybaczasz i masz "święty spokój".
I należy tylko dziękować, że mamy tak dobre życie, że wszelkie niedogodności
psychiczne, złe emocje można załatwić prostymi sposobikami i metodami.
Należy bardzo dziękować.

Przed Panem Amerym pochylam się z szacunkiem, bo mu, delikatnie
powiedziawszy, do pięt nie sięgam.

MK



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


483. Data: 2010-02-11 13:36:25

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:11:04 +0100, Ender napisał(a):

> Jestem wierny, bo kocham.
> Jestem wierny, bo szanuję.
> Jestem wierny, bo nie chcę zranić.
> Więc jestem wierny, bo jestem niewolnikiem odczuwanych emocji.

Jestem wierny, bo kocham (=z kimś mi abspolutnie dobrze i nie chcę zmiany).
To niewolnictwo?
:-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


484. Data: 2010-02-11 13:49:46

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"XL" <i...@g...pl> wrote in message
news:s23ycoduqqyh.vo18e1b4i55a$.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:11:04 +0100, Ender napisał(a):
>
> > Jestem wierny, bo kocham.
> > Jestem wierny, bo szanuję.
> > Jestem wierny, bo nie chcę zranić.
> > Więc jestem wierny, bo jestem niewolnikiem odczuwanych emocji.
>
> Jestem wierny, bo kocham (=z kimś mi abspolutnie dobrze i nie chcę
zmiany).
> To niewolnictwo?
> :-)
> --
>
> Ikselka.

Często potwierdzone obrączką - symbolem niewolnictwa (nie tylko małżeństwa).


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


485. Data: 2010-02-11 18:34:55

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:39:32 +0100, Ender napisał(a):

> Jak nie masz wyboru?

JA nie mam wyboru? - żartujesz sobie. Zawsze go miałam. Chętnych w
nadmiarze, aż do tej pory. Ale żaden nie dorasta do pięt mężczyźnie,
którego wybrałam raz a dobrze.

> A co, potrafisz wyłączyć swoją miłość która optuje za np. wiernością na
> chwilę podjęcia niezależnej od emocji decyzji i potem ją włączyć ponownie?

Nie mam takich momentów w ogóle, żebym coś włączała lub wyłączała,
zauważała jakieś nowe pojawiające się opcje, możliwości itp. Mam od dawna i
cały czas klapki na oczach, jak by TEGO nie nazwać :-)
Pomimo "klapek" zauważam natomiast cały czas wokół siebie mnóstwo
interesujacych ludzi, w tym mężczyzn - ale jakoś nie traktowałam/traktuję
mężczyzn mną się interesujących jak potencjalne lądy do
zdobycia/wykorzystania/zasiedlenia. Oni są, fajnie. Zauważamy się nawzajem.
Nie muszę reagować na ich sygnały zgodnie z ich oczekiwaniami - czasem daję
im tylko poznać, że te sygnały atencji są dla mnie miłe, jak dla każdej
kobiety, która wciąż czuje się atrakcyjna. Granice są nieprzekraczalne i
nie oznacza to, że muszę jakoś specjalnie się pilnować, ot, dzieje się to
siłą skupienia na jed(y)nym wartym tego obiekcie :-)

--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


486. Data: 2010-02-11 18:38:31

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:49:46 +0100, Prawusek napisał(a):

> "XL" <i...@g...pl> wrote in message
> news:s23ycoduqqyh.vo18e1b4i55a$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:11:04 +0100, Ender napisał(a):
>>
>>> Jestem wierny, bo kocham.
>>> Jestem wierny, bo szanuję.
>>> Jestem wierny, bo nie chcę zranić.
>>> Więc jestem wierny, bo jestem niewolnikiem odczuwanych emocji.
>>
>> Jestem wierny, bo kocham (=z kimś mi abspolutnie dobrze i nie chcę
> zmiany).
>> To niewolnictwo?
>> :-)

>
> Często potwierdzone obrączką - symbolem niewolnictwa (nie tylko małżeństwa).

Skoro czujesz się niewolnikiem, to znaczy że nie jest Ci dobrze z TĄ osobą
i nigdy nie było. A może to JEJ nie jest z Tobą dobrze - i oboje jesteście
niewolnikami danego słowa. Tylko i wyłącznie.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


487. Data: 2010-02-11 20:00:14

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"XL" <i...@g...pl> wrote in message
news:1win76an8ppz8.1wuyuqxzxl6dt$.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:49:46 +0100, Prawusek napisał(a):
>
> > "XL" <i...@g...pl> wrote in message
> > news:s23ycoduqqyh.vo18e1b4i55a$.dlg@40tude.net...
> >> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:11:04 +0100, Ender napisał(a):
> >>
> >>> Jestem wierny, bo kocham.
> >>> Jestem wierny, bo szanuję.
> >>> Jestem wierny, bo nie chcę zranić.
> >>> Więc jestem wierny, bo jestem niewolnikiem odczuwanych emocji.
> >>
> >> Jestem wierny, bo kocham (=z kimś mi abspolutnie dobrze i nie chcę
> > zmiany).
> >> To niewolnictwo?
> >> :-)
>
> >
> > Często potwierdzone obrączką - symbolem niewolnictwa (nie tylko
małżeństwa).
>
> Skoro czujesz się niewolnikiem, to znaczy że nie jest Ci dobrze z TĄ osobą
> i nigdy nie było. A może to JEJ nie jest z Tobą dobrze - i oboje jesteście
> niewolnikami danego słowa. Tylko i wyłącznie.
> --
>
> Ikselka.

Za mało abstrakcyjnie, jak zwykle zbytnia personalizacja.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


488. Data: 2010-02-11 20:24:22

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 21:00:14 +0100, Prawusek napisał(a):

> "XL" <i...@g...pl> wrote in message
> news:1win76an8ppz8.1wuyuqxzxl6dt$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:49:46 +0100, Prawusek napisał(a):
>>
>>> "XL" <i...@g...pl> wrote in message
>>> news:s23ycoduqqyh.vo18e1b4i55a$.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Thu, 11 Feb 2010 14:11:04 +0100, Ender napisał(a):
>>>>
>>>>> Jestem wierny, bo kocham.
>>>>> Jestem wierny, bo szanuję.
>>>>> Jestem wierny, bo nie chcę zranić.
>>>>> Więc jestem wierny, bo jestem niewolnikiem odczuwanych emocji.
>>>>
>>>> Jestem wierny, bo kocham (=z kimś mi abspolutnie dobrze i nie chcę
>>> zmiany).
>>>> To niewolnictwo?
>>>> :-)
>>
>>>
>>> Często potwierdzone obrączką - symbolem niewolnictwa (nie tylko
> małżeństwa).
>>
>> Skoro czujesz się niewolnikiem, to znaczy że nie jest Ci dobrze z TĄ osobą
>> i nigdy nie było. A może to JEJ nie jest z Tobą dobrze - i oboje jesteście
>> niewolnikami danego słowa. Tylko i wyłącznie.
>> --
>>
>> Ikselka.
>
> Za mało abstrakcyjnie, jak zwykle zbytnia personalizacja.

Konkretne odniesienie się do zbytniego uogólnienia.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


489. Data: 2010-02-11 21:44:39

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 22:32:22 +0100, Ender napisał(a):

> Być może miałaś fart, zwykły przypadek losowy i w swoim afekcie trafiłaś
> na porządnego faceta, który dał ci podstawy do pozytywnego i trwałego
> uwarunkowania, a nie miałaś pecha jak niektórzy, co trafili na jakąś
> niedojrzałą gówniarę i teraz muszą się pilnować, żeby się nie przywiązać
> do kogoś za bardzo ;-)

Bingo.
Tylko dlaczego akurat ja na niego "trafiłam", nie?
Może on też po prostu chciał "trafić" na kobietę, która mu da to samo, co
on jej. Uwazasz, ze to, z kim się zadajemy, to tylko kaprys losu i nie mamy
wpływu na to, gdzie nas fala poniesie? - daj spokój, nie rób z ludzi
zwierzątek.

--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


490. Data: 2010-02-11 21:47:05

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 11 Feb 2010 22:44:39 +0100, XL napisał(a):

> Dnia Thu, 11 Feb 2010 22:32:22 +0100, Ender napisał(a):
>
>> Być może miałaś fart, zwykły przypadek losowy i w swoim afekcie trafiłaś
>> na porządnego faceta, który dał ci podstawy do pozytywnego i trwałego
>> uwarunkowania, a nie miałaś pecha jak niektórzy, co trafili na jakąś
>> niedojrzałą gówniarę i teraz muszą się pilnować, żeby się nie przywiązać
>> do kogoś za bardzo ;-)
>
> Bingo.
> Tylko dlaczego akurat ja na niego "trafiłam", nie?
> Może on też po prostu chciał "trafić" na kobietę, która mu da to samo, co
> on jej. Uwazasz, ze to, z kim się zadajemy, to tylko kaprys losu i nie mamy
> wpływu na to, gdzie nas fala poniesie? - daj spokój, nie rób z ludzi
> zwierzątek.

...bo w TYCH sprawach naprawdę mamy oczy i uszy, koń jaki jest każdy widzi,
można z dużą doza prawdopodobieństwa ocenić ludzi według ich czynów i
postaw, wystarczy tylko SZERZEJ otworzyć oczy, a nie skupiać się na
głupotach, tj. tańcach i barwach godowych.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 40 ... 48 . [ 49 ] . 50 . 51


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: [OT] Siła Endera
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: fantazje

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »