Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 505


« poprzedni wątek następny wątek »

391. Data: 2010-02-06 20:55:57

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 6 Feb 2010 17:02:52 +0100, Vilar napisał(a):

> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:bwe9uf25bs7j.18bd487y98lt2$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 05 Feb 2010 12:42:00 +0100, medea napisał(a):
>
>> Tłumaczę:
>> Partnerka Endera nie ma prawa oczekiwac od niego wierności.
>> Ale jej chce - w dodatku w razie czego ze/chce się w tym celu odwoływac do
>> norm społecznych, może nawet prawnych.
>> Które ich związku nie dotyczą.
>> Ani moralne - bo jej niczego ne obiecywał.
>> Zgodziła się wejść z nim w nieformalny związek wiedząc jako dorosła, co on
>> oznacza, a w miarę upływu czasu jej się zmienia - chce wierności od niego,
>> tylko dlatego, że być może sama jest mu wierna. Jej wierność - jej wola.
>> To
>> wolny związek.
>
> Powiem Ixi, że zbaraniałam.
> Zawsze wydawało mi się, że jesli człowiek jest po prostu uczciwy, to będzie
> uczciwy wobec innych ludzi i przed i po ślubie i w przeróżnych sytuacjach.

Uważam, że E. nie prosząc (na razie) o rękę swojej aktualnej partnerki -
jest uczciwy i traktuje ją poważnie.
Nie pisze też niczego o tym, aby ona dążyła do zalegalizowania ich związku.
Są wobec siebie uczciwi - nie widzą bowiem przed swoim związkiem trwałych
perspektyw.
Nie mają dzieci: ona nie chce mieć dzieci, on nie chce mieć dzieci.
Bo dzieci to już wzajemne zobowiązanie nawet trwalsze niż wszelkie śluby.
Zatem nie są ze sobą, aby cos razem budować - są ze sobą na czas, dopóki to
obojgu będzie odpowiadało.
Na razie odpowiada. Kiedy przestanie, to się po prostu pożegnają.

Wchodząc ze sobą w wolny związek dwoje równoprawnych dorosłych ludzi wie,
że może od siebie oczekiwać wierności tylko do pewnego czasu - należy jasno
powiedzieć, że ten czas to dopóki jednemu z nich się po prostu nie znudzi
lub póki jedno z nch nie trafi na bardziej interesujacą osobę.
Ale nie chcą się sami przed sobą do tego przyznać, że ich związek opiera
się na tak mizernych podstawach, przeciągają ten stan, aż wreszcie w miarę
wspólnego życia i wzrostu zaangażowania uczuć i środków pojawia się u
jednej z osób wzrost oczekiwań - otóż pojawia się żądanie/oczekiwanie
wierności absolutnej, czego na początku nie wykazywała i na tym został
zbudowany ten układ.
Czyli w układzie nagle pojawia się nowy warunek - "wyłączność na zawsze";
cóż, w umowach robi się po prostu aneks, ale tutaj? Drugi partner ma prawo
czuć się zaskoczony tą zmianą, której nie przewidywał. I nie musi jej
uznawać.

Przypuszczam, że gdyby w wolnych związkach ludzie czuli się od początku
zobowiązani do absolutnej i dożywotniej wierności, jak w małżenstwach, to w
sumie małżeństwa byłyby niepotrzebne.
A jednak do czegoś są ludziom potrzebne. Ciekawe, do czego?


> Że np. nie wejdzie w pewne sytuacje, jeśli nie będą one jasne dla obydwu
> stron.

Skoro bycie dorosłych osób w wolnym związku nie jest jasne dla obu stron,
skoro chcą oni od poczatku mieć jasność oczekiwań, dlaczego nie zawrą
związku małżeńskiego?

>
> Cała reszta, to powiem szczerze, zwykła tandeta.

To znaczy co?

>
>>
>> Przecież wiem, co robię: jak wezmą ślub, to razem z całym społeczeństwm mu
>> te fory cofnę, a zastosuję społeczne/prawne normy.
>>
>> Przed którymi społecznymi normami się Ender uchyla? jaką trwałą i
>> przewidywalną częścią składową społeczeństwa są Ender i jego TŻ?
>> ?
>
> Nie jest po prostu uczciwym człowiekiem, ale szuka krętej ścieżki, która
> pozwoliłaby mu mieć ciastko i zjeść ciastko (miec wygodny związek i chodzić
> sobie na boki)

Dlaczego zakładają tu wszyscy atakujący E., że w tym związku tylko on
chodzi "na bok"? Bo on to akurat szczerze napisał?
Zaiste, dziwnie stronnicze to założenie i wzięte zaiste z sufitu. :-)

>
> Jeśli chcesz, to pisz mu te usprawiedliwienia - z radością przyjmie
> jakiekolwiek. Ale tym samym, w pewnym sensie, stajesz się jego wspólnikiem.
> Gratulacje.
>

Jestem rzeczniczką jasnego stawiania tej sprawy i dla mnie ona jest jasna:
wolny związek to brak jasno wyrażonych wobec spoleczeństwa wzajemnych
obietnic, więc i brak winy partnerów względem siebie.
Interesuje mnie to od MOJEJ strony - od strony społeczeństwa. O
uczciwości/nieuczciwości jednego wobec drugiego nie orzekam, bo od tego
każde z nich ma swoje własne sumienie i ja jako społeczeństwo nie posiadam
narzędzi zdolnych do stwierdzenia poziomu uczciwosci każdego z nich - są
rzeczy w ich związku, o których ja jako spoleczeństwo po prostu nie mam
pojęcia i mieć go nie będę ani mieć nie powinnam.

--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


392. Data: 2010-02-06 20:59:31

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Redart" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkk8f4$62j$1@news.onet.pl...
> Na pewno nie. Fakt, że sprawy myknęły się spod kontroli,
> ale w tym przypadku pani doktor ma do stracenia więcej ode mnie,
> więc nie powinna narozrabiać.

Ma dziecko/dzieci ?

>> Czy poza określeniami 'jestem synem marnotrawnym',
>> 'nie jestem dobry' możesz powiedzieć konkretnie
>> jakie błędy w przeszłości popełniłeś/popełniałeś ?
>> Jeden już wypowiedziałeś: dawniej zdarzały Ci się
>> zupełnie nieodpowiedzialne 'numerki' - żadnej
>> ostrożności itp. W tej kwestii dużo poprawiłeś.
>> Coś jeszcze ?
>
> Żelazne alibi, dyskrecja, takt to mało?
> Nie wiem, jakiś dystans do tego wszystkiego.

Czyli cyzelujesz profesję romansowania.
Pytałem jednak o jakąś refleksję dot.
nie technikaliów, ale postawy.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


393. Data: 2010-02-06 21:09:39

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Sat, 06 Feb 2010 14:50:31 +0100, Ender napisał(a):
>
>> Szkoda, że nie była, jak pytałem o praktycznie porady nt. romansu.
>> Dziwne, że nikt z tak bardzo miłujących wierność wtedy tak jej nie miłował,
>> lub przynajmniej nie wychylał się tak z tą swoją miłością do niej,
>> jak teraz otwarcie ją prezentuje i ocenia wszystkich wg niej.
>
>
> Tak, Ender, tak!
> :-)

Orgazm XL w Usenecie rzecz bezcenna ;)
--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


394. Data: 2010-02-06 22:11:06

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 06 Feb 2010 22:09:39 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Sat, 06 Feb 2010 14:50:31 +0100, Ender napisał(a):
>>
>>> Szkoda, że nie była, jak pytałem o praktycznie porady nt. romansu.
>>> Dziwne, że nikt z tak bardzo miłujących wierność wtedy tak jej nie miłował,
>>> lub przynajmniej nie wychylał się tak z tą swoją miłością do niej,
>>> jak teraz otwarcie ją prezentuje i ocenia wszystkich wg niej.
>>
>>
>> Tak, Ender, tak!
>> :-)
>
> Orgazm XL w Usenecie rzecz bezcenna ;)

Tak, Paulinko, tak!
:-)
--

Ikselka. //nie-lesbijka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


395. Data: 2010-02-06 22:17:27

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Sat, 06 Feb 2010 15:08:51 +0100, Ender napisał(a):
>
>> medea pisze:
>>> XL pisze:
>>>
>>>> Nieno, gdyby wyraził wolę zostania mężem mojej córki i od tej pory był
>>>> jej
>>>> wierny, toby miał szanse :-)
>>> I w wierność "od tej pory" uwierzyłabyś na słowo.
>>> Rozumiem. ;)
>> Tak jak ty uwierzyłaś w swojego TŻ ;-)
>> ENder
>
> he he :-)

Tak się składa, że w wierność mojego TŻ miałam podstawy wierzyć i wierzę
do tej pory. Czasem nawet wydaje mi się, że mogę mu ufać bardziej niż sobie.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


396. Data: 2010-02-06 22:20:54

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 06 Feb 2010 23:17:27 +0100, medea napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Sat, 06 Feb 2010 15:08:51 +0100, Ender napisał(a):
>>
>>> medea pisze:
>>>> XL pisze:
>>>>
>>>>> Nieno, gdyby wyraził wolę zostania mężem mojej córki i od tej pory był
>>>>> jej
>>>>> wierny, toby miał szanse :-)
>>>> I w wierność "od tej pory" uwierzyłabyś na słowo.
>>>> Rozumiem. ;)
>>> Tak jak ty uwierzyłaś w swojego TŻ ;-)
>>> ENder
>>
>> he he :-)
>
> Tak się składa, że w wierność mojego TŻ miałam podstawy wierzyć i wierzę
> do tej pory. Czasem nawet wydaje mi się, że mogę mu ufać bardziej niż sobie.


Przeciez właśnie o to chodzi - mój śmiech był uznaniem dla celnego
argumentu :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


397. Data: 2010-02-06 22:23:06

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:

> Czy w obecnej wstępującej fazie związku z lekarką
> nie przeżywasz czegoś w rodzaju 'deja vu' ?
> A może w końcu trafiłeś na kobietę swego życia ?

Tak mi sie zdaje. Trafił na kobietę swojego życia, tzn. taką, która
odpowiada mu pod każdym względem. Ona pewnie nie ma ochoty dla niego
rezygnować ze swojego wygodnego życia, więc i Ender nie zrezygnuje ze
swojego. Ciekawe, jak długo będą prowadzić tę grę. I do jakiego finału.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


398. Data: 2010-02-06 22:23:53

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:
> XL pisze:
>
>> Też tak myślę. Medea zarzuca mi wycofywanie się raczkiem, ale ona nie
>> czai
>> jeszcze, o co mi chodzi.
>
> W jej postawie widać ewidentnie strach.
> I chyba nic dziwnego, że tak trudno jej nazwać go po imieniu.

Nazwij za mnie, śmiało! Przed czym ten strach?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


399. Data: 2010-02-06 22:26:26

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:
> medea pisze:
>> XL pisze:
>>> Dnia Sat, 06 Feb 2010 15:08:51 +0100, Ender napisał(a):
>>>
>>>> medea pisze:
>>>>> XL pisze:
>>>>>
>>>>>> Nieno, gdyby wyraził wolę zostania mężem mojej córki i od tej pory
>>>>>> był jej
>>>>>> wierny, toby miał szanse :-)
>>>>> I w wierność "od tej pory" uwierzyłabyś na słowo.
>>>>> Rozumiem. ;)
>>>> Tak jak ty uwierzyłaś w swojego TŻ ;-)
>>>> ENder
>>>
>>> he he :-)
>>
>> Tak się składa, że w wierność mojego TŻ miałam podstawy wierzyć i
>> wierzę do tej pory. Czasem nawet wydaje mi się, że mogę mu ufać
>> bardziej niż sobie.
>
> Ależ jednoczymy się wszyscy w twojej wierze. Powaga ;-)

A teraz zadzwoń do lekarki, załatw pokój, wyszalej się i wróć na śniadanie.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


400. Data: 2010-02-06 22:27:16

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Stalker pisze:
> medea pisze:
>> XL pisze:
>>
>>> Bardzo jasny i przejrzysty.
>>
>> Już wiem, o co chodzi!
>> Jasny i przejrzysty tylko i wyłącznie wtedy, jeśli będziemy się
>> trzymać etyki katolickiej. Jeśli nieprzestrzegana jest etyka
>> katolicka, to nie musi być żadnej, tak??
>>
>> Szok!!!
>
> No nareszcie :-)

Wiesz, w niektóre rzeczy czasem po prostu trudno uwierzyć. :(

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 39 . [ 40 ] . 41 ... 50 ... 51


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: [OT] Siła Endera
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: fantazje

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »