Data: 2014-12-18 00:08:40
Temat: Re: Sma?one ma by?!
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
> U mnie w domu zawsze mówiło się "makaron" na te kluski z paczki.
> Niezależnie od tego, czy miały iść do zupy, czy pod sos. Tylko
> że tamtych makaronów raczej al dente ugotować by się nie dało.
Słowo to pojawiła się u nas wraz z samym desygnatem -- fabrycznie
robionym produktem mącznym. I chyba z nią było jak z rowerm -- też
utrwaliła się dość przypadkowa nazwa luźno związana z tematem. Dla
Włocha słowo "maccarone" (czy jakoś podobnie) istnieje, ale ani ono
tam u nich ważne, ani nawet dobrze zdefiniowane. Ot, czasem tak na
jaką kluchę gdzieś powiedzą (niedogotowaną).
> Tak na marginesie, to pamiętam, jak kiedyś (pewnie ze 25 lat temu,
> to były początki przemian) w TV pokazali jakiegoś wzburzonego Włocha,
> który użalał się na nasz polski makaron. Albo jest niedogotowany,
> albo od razu robi się paćka! I demonstrował paćkę w garnku. Może
> chciał wkroczyć z jakąś włoską produkcją.
Trochę racji miał. Bo zrobić adaptację maszynowej produkcji kluskowej,
to nie takie proste i łatwe jak licencję na małego fiata kupić. Jak
się w maszynę nasypie nie takiej pszenicy, to wyjdzie ciapa. Trzeba
mieć jaja do takiej roboty!
Zawsze u nas makarony reklamowano ich jajecznością -- im któryś był
więcejjajeczny, tym był lepszy. Tradycja, podejrzewam, jeszcze mocno
przedwojenna. Lud nasz zawsze chciał klusek domowych, choćby i nawet
fabrycznych.
Gdy te przemiany już tuż tuż miały nastąpić, a ich początku widać
jeszcze nie było, to na odcinku zaopatrzenia przemysłu w masę jajową
zrobiły się przejściowe trudności. Zanim przeszły, to trochę się
przeciągnęły -- pamiętam, że ten makaron z początków przemian, to
potrafił być paskudny. W końcu chyba ten Włoch wkroczył -- bo teraz
makaron u nas w sklepie nie gorszy niż gdzie indziej. A jak ktoś
bardzo chce, sam zrobić tego nie potrafi, to znajdzie w sklepie
"makaron domowy czterojajeczny" -- jak za Gierka. Każdemu co kto
lubi.
> A ja się dziwię, że komuś może "niedogotowany makaron" na cudzym
> talerzu przeszkadzać.
Pani tu nowa, jak rozumiem?
PS
Wpadł mi niedawno w ręce makaron dwudziestoczterojajeczny. Jak zacząłem
baczniej oglądać opakowanie, to dostrzegłem napis drobnymi literami, że
te jaja, to one przepiórcze. Ugotowaliśmy. Wyszły ohydne ciapwate kluchy,
do wszystkiego się klejące. Torebkę wziął znajomy, który ma dostęp do
miroskopu elektronowego -- spodziewamy się, że gdzieś będzie wyjaśnione
jeszcze drobniejszym drukiem, że producent miał na myśli "jaja przepiórcze
przelicznikowe, identyczne z naturalnymi".
Jarek
--
Fritti, scampi e chianti, calamari,
ecco la per me -- Zuppa Romana.
Maccheroni, cannelloni, peperoni,
ecco la per me -- Zuppa Romana.
|