Data: 2005-09-15 22:03:17
Temat: Re: Smiechu warte
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mr.FX pisze w news:gfoi8clxoaqf.dlg@bridge.uss.enterprise.studiofx
.biz
> Kilka postów wyżej pisałaś, że nie można tego od niego
> wymagać - że ma prawo mieć złą wolę przy podejmowaniu decyzji.
Nie napisałam. Napisałam, że nie musi mieć dobrej woli, czyli nie
musi robić tego, czego prawo od niego nie wymaga. Koniec i kropka.
Nie wmawiaj mi woich słów. W tym miejscu powinnam zaprzestać
dyskusji - nie zwracasz uwagi na to, co czytasz.
> Nie ma takiej potrzeby, aby prawo definiowało każde dobro oraz
> każde zło.
Rozumiem więc, że w artykule problem sobie ktoś wymyślił. Skoro
nie ma potrzeby, to nie ma problemu. Po co to zamieszanie??
Nie żyjemy w utopii. Jeśli prawo czegoś nie zabroni, to ludzie
będą to robić. Taka ich natura.
> Odsyłam do archiwum wyroków,
> gdzie możesz zapoznać się ze sprawami, gdzie udowadniano urzędnikom,
> że nie kierowali się dobrem obywatela.
A ja Ciebie odsyłam do artykułu... Gdyby problem nie istniał,
artykuł w ogóle by nie powstał.
> Ależ skąd. Ja twierdze jedynie, że urzędnik _nie_może_
> kierować się złą wolą w podejmowaniu decyzji.
Ależ się nie kierował zapewne. Zapewne "wykonywał polecenia
służbowe". Tak samo jak nie wyrzuci się z pracy nikogo za
niepełnosprawność, tylko np. za "niewykonywanie obowiązków".
Żaden urzędnik się nie przyzna, że on tak ze złosliwości. A skoro
taką decyzję podjął, znaczy, że prawo mu na to pozwala... nie
sądzę, żeby ryzykował utratę pracy, łamiąc prawo w taki głupi
sposób...
> Jeśli są
> jakieś wątpliwości - powinien rozstrzygać je na korzyść
> obywatela.
Nie było - "wózek to nie skuter".
> Jeśli prawo tak jasno stanowi, to zrobił dobrze i nie należy
> mieć do niego pretensji. Jeśli prawo jest złe, należy dążyć
> do jego zmiany.
Otóż to. Należy dążyć do jego zmiany, a nie rzucac się na
urzędnika z pazurami. Jeśli program dotyczył wózków, to trzeba
dookreślić, co nim jest. Jeśli PFRON ma własną definicję, to nic
nie zrobisz. A najwyraźniej ma, i to inną niż producent Aurigi,
skoro nie dofinansował jej zakupu mimo że producent jasno pisze,
że to wózek, nie skuter.
Poza tym podejrzewasm, że PFRON może sobie dofinansowywać, co mu
się podoba. I jeśli wymyślił program obejmujący jeden rodzaj
wózków, to... trudno. Jeśli ich jasno nie określił, to jest coś,
do czego można się przyczepić, walcząc o Aurigę: nie wykluczył
jej chyba. :)
> Jeśli w ramach jakie definiuje prawo, zakupiony skuter mieści się
> w definicji wózka, to znaczy, że urzędnik popełnił błąd i kobieta
> powinna wygrać sprawę, a urzędnik powinien ponieść konsekwencje
> swojej decyzji.
No toż przecież cały czas pytam o tę definicję... Bo właśnie o
nią tu chodzi, a nie o dobrą wolę urzędnika. Jeśli ona obejmuje
skutery, to urzędnik albo był niekompetentny (nie wiedział o tym),
albo wredny. ;)
Jeśli nie obejmuje, to nie można mieć żadnych pretensji do
urzędnika.
(repostuję, bo nie widze posta na grupie; jeśli się powtarzam, to
przepraszam...)
Jeszcze dopisze, że ja jednak wierzę w zdrowy rozsądek ludzi,
zwłaszcza tych, co mają coś do stracenia, czyli w tym przypadku
ON. Dlatego sądzę, że ta kobieta dokładnie wiedziała, co
podpisuje, więc umowa raczej nie wykluczała skutera... powinna
zatem wywalczyć swoje prawa. :)
--
Pozdrowieństwa,
Scally
|