Data: 2009-12-19 19:14:22
Temat: Re: Śmierć osobowości
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
flyer wrote:
> Jako zaprzysięgły antyhumanista zastanowiłem się, co się dzieje w
> momencie, kiedy np. odchodzi od nas partner, umiera dziecko, opuszczamy
> środowisko, z którym się zżyliśmy - środowisko ludzkie lub czysto
> rzeczowe [powtarzalne-przewidywalne]?
>
> Dla lepszego zrozumienia zostanę przy przykładzie dziecka/partnera,
> które umarło. Pojawia się oczywiście empatia, związana z cierpieniem
> dziecka związanym ze śmiercią, ale dlaczego pojawia się również rozpacz?
>
> Tu uwaga na marginesie - nie znam zbyt dobrze wszystkich typów ludzi,
> ale mz. zdrowa rozpacz jest krótkotrwała - długotrwała rozpacz wynika
> albo z przesłanek kulturowych [gra - często uzasadniona tym, że osoba,
> która zbyt szybko wyjdzie z rozpaczy jest oceniana społecznie jako osoba
> "zła", mimo że kryterium oceny jest czysto kulturowe i nie odzwierciedla
> naturalnych procesów psychologicznych], albo zatrzymania/podtrzymywania
> świadomości śmierci dziecka.
>
> Czym więc jest śmierć dziecka/partnera, rozważana w czystej postaci -
> "jest i nagle nie ma"? Mz. śmiercią części osobowości, nagłą śmiercią
> mnóstwa połączeń neuronów, zbudowanych na podstawie interakcji z
> dzieckiem/partnerem, innymi słowy "przeraźliwym bólem głowy". Śmiercią
> "schematów behawioralnych" zupełnie niezależną od świadomości -
> niezależnie czy świadomość tego chce, czy nie, to one
> [schematy/połączenia] już umarły - czysty determinizm. Sprawą czysto
> techniczną. Sprawą, która rozważana z pozycji czysto technicznej powinna
> zniknąć w momencie, kiedy pacjent uświadomi sobie przyczynę "bólu" i
> "zacznie żyć od nowa". Przy czym "od nowa" nie polega na rozpoczęciu
> wszystkiego od początku, ale zrozumieniu, że pewne zachowania są
> przypisane interakcjom z określoną osobą i nie ma sensu ich kontynuować,
> skoro nie ma ich [zachowań] podmiotu - trzeba szukać nowych zachowań,
> trzeba szukać siebie.
>
> Załóżmy teraz, że dziecko/partner zmartwychwstanie - czy będzie to ten
> sam partner/dziecko, który umarł behawioralnie dla naszego mózgu? Nie -
> nie ma w mózgu już po nim śladów. Skąd więc kalekie próby tych samych
> zachowań wobec niego? Ze świadomości - świadomość próbuje *naśladować*
> [kierując się znanymi sobie opisami] przeszłe zachowania behawioralne.
> Błąd - osoba zmartwychstała jest zupełnie nową osobą dla mózgu
> "biologicznego" i należy ją traktować tak, jak osobę świeżo poznaną. Nie
> ma znaczenia, że to "własne dziecko" czy "partner, z którym przeżyło się
> 20 lat" - dla behawioralnego mózgu tamte osoby nie istnieją i nigdy nie
> istniały.
>
> Pozdrawiam
> Flyer
No dobra, więc jeśli łącza neuronowe wyparowały z śmiercią bliskiej
osoby, to dlaczego pozostały wspomnienia po niej ?
|