Data: 2004-03-28 01:57:10
Temat: Re: ŚmierćIII
Od: "Arystokrates" <columbineNOSPAM@.o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik lunia <a...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:c45321$hnp$...@n...news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Arystokrates" <columbineNOSPAM@.o2.pl> napisał:
> owszem, zyl w rodzinie patologicznej. jednak dziwne jest to, ze byl bardzo
> wesoly, spontaniczny... potem zaczal brac... ale nigdy nikt go nie
opuscil.
> przyjaciele zawsze byli przy nim. dlaczego to zrobil.. :((
Moja droga, nawet nie wiesz jak bardzo dobrze potrafia sie maskowac ludzie,
ktorzy przezywaja ogromne cierpienia.
Czytam teraz swietna ksiazke Susan Forward pt. "Toksyczni rodzice",
serdecznie Ci polecam.
Osoby wesole, spontaniczne, z szerokimi zainteresowaniami udaja wlasnie, ze
jest wszystko ok.
Nie mozesz jednoznacznie stwierdzic czy nie byl np. wykorzystywany
seksualnie przez kogos z rodziny, prawda?
Czesto osoby popularne, lubiane, dowcipne w domu maja takie pieklo, ze
normalnemu czlowiekowi trudno to sobie wyobrazic.
> to wlasnie dzieciaki pochalaniaja wiedze z telewizora.
Nie generalizujmy
> nie zwalaj na rodzinie.
A bede. To kim jestesmy i jacy jestesmy i co robimy w cholernie ogromnym
stopniu zalezy od tego w jakich warunkach sie wychowujemy.
> to on sie powiesil. mial duzo zainteresowan, lubil
> malowac, byl bardzo aktywny, pisal piekne wiersze, uczuciowy... a jednak
to
> zrobil.
.sci .sci !!! Pojmujesz to bardzo wasko. Nie wiesz co dzialo sie w jego
wnetrzu, widzialas go tak jak on chcial by go postrzegano. Cala sfera
duchowa/emocjonalna/psychiczna pozostaje dla Ciebie tajemnica w zwiazku z
czym masz przeklamany obraz tego co czul i dlaczego to zrobil (jeszcze raz
odsylam do "toksycznych rodzicow")
> nigdy nie mowil o rodzicach, wiec nie wiem jaki mial z nimi kontakt.
No wlasnie, dlaczego nie mowil? Moze chcial cos ukryc, moze czegos sie
bardzo wstydzil?
> wiem
> tylko, ze jego matka nie wierzyla, ze sie powiesil. probowala dowiesc, ze
> bylo to zabojstwo (i duzo na to wskazuje...).
No jasne, naturalny mechanizm obronny. Gdyby uwierzyla, ze sie powiesil to
musialaby przyznac sie przed sama soba, ze to wynik patologii w rodzinie, a
to byloby zbyt trudne dla niej.
> > wiem jak to smakuje, z autopsji.
>
> to ciekawe. opowiesz cos wiecej ?
Nie, to nie konfesjonal.
> > W Polsce uczciwosc i dobroc nie poplaca i o tym wie kazdy przedsiebiorca
> ;)
>
> nie dramatyzuj :)) ja osiagam, bo jestem dobrym czlowiekiem i znam jeszcze
> wiele takich przypadkow.
Nie dramatyzuje, znam wielu ludzi ktorzy prowadza wlasne firmy i wiem jak to
wyglada.
> > Jasne, pod warunkiem, ze masz sile by wstac z lozka.
>
> aby sie zabic musisz wstac z lozka, wiec chyba nie problem chwycic za
> sluchawke i zadzwonic tam gdzie trzeba.
Aby sie zabic wystarczy zyletka z szuflady/lazienki. Problem 'chwycenia' za
telefon jest duzo wiekszy, uwierz. I nie determinuje go lenistwo, a mrok
jaki spowija serce i umysl osoby chcacej sie zabic.
> to brzydko, trzeba pomagac
Nie trzeba - mozna.
> >Sa pewne prawa natury, ktore nie zawsze warto gwalcic. Tj.
> > slabsze jednostki gina, silniejsze przezywaja. W ujeciu genetycznym taki
> > proces jest jak najbardziej wskazany :)
>
> Boze, wybacz mu, bo nie wie, co czyni :)) jak tak mozesz mowic ! kazde
zycie
> jest warte ! a mlody czlowiek nie powinien ginac...
Inny swiatopoglad wyznajemy, jak sie okazuje. Czyz to nie wspaniale, ze
ludzie maja tak odmienne poglady?
> > Sam fakt, ze zadajesz takie pytanie swiadczy, ze nie potrafisz. Tego sie
> nie
> > wie, to sie czuje.
>
> ah, wiec uswiadom mnie... moze tak potrafie ? a da sie tego nauczyc ?
> powiedz, powiedz :)
To jest kwestia wrazliwosci pewnej, nie wiem czy tego mozna sie nauczyc.
> > Blad- Ty nie potrafisz.
>
> no dolujesz mnie jak nic... az taka jestem kiepska ? na pewno nie... umiem
> rozmawiac z ludzmi...
Nie jest sztuka rozmawiac, sztuka jest sluchac.
> >Mylisz sie, bardzo wiele osob potepia samobojcow, tak samo jak
> > homoseksualistow, katolikow, unie europejska etc.<
>
> ale wiesz, samobojstwo jest z troche innego worka niz ta reszta, ktora
> napisales. tak mi sie przynajmniej wydaje.
Ale jest wspolny mianownik- ogrom ludzi osob, ktore uwazaja to za zle.
> > I tu dochodzimy do jakze odkrywczego wniosku, ze samobojcy nie otrzymuja
> > pomocy, dlatego, ze ona jest trudna. Zatem rodziny samobojcow same sobie
> sa
> > winne, ze cierpia, bo ida na latwizne, nie czytaja nic poza 'faktem'. To
> co
> > sie dziwic, ze dzieci morduja/pija/zabijaja sie/cpaja ?
>
> ale tu juz zmieniasz ftemat... owszem, swiat sie zmienia na gorsze. ale
czy
> to tylko wina rodziny ?? dlaczego zwalasz wszystko na otaczajacy swiat, a
> nie na np. tych samobojcow ? oni tez w jakis sposob przyczyniaja sie do
> swiatowej paranoji, smutku, cierpienia...
Hehe. Samobojstwo jest skutkiem. Przyczyna zawsze lezy w niezdrowych
relacjach miedzy ludzmi, a te sa spowodowane nieumiejetnoscia rozladowywania
napiecia, nieumiejetnoscia sluchania drugiego czlowieka etc. etc.
>> wiec uwazasz, ze lepiej wreczyc mu adres dobrego psychoterapeuty ? a skad
> pewnosc ze tam sie uda... nigdy nie wiadomo, czy po drodze nie znajdzie
> jakiegos mostu. zawieziesz go, moze powiesic sie na schodach. odprowadzisz
> pod drzwi - na klamce. wprowadzisz do gabinetu - moze wyskoczyc przez
> okno... i tak dalej... z samobojca jak z jajkiem. sama balabym sie miec
> przyjaciela ze sklonnosciami samobojczymi. wlasnie - STRACH. to tez chyba
> wiaze sie ze stwierdzeniem "samobojstwo jest glupota". hmm...
Zycie jest przerazajace, albo idziesz pod prad, albo z pradem. Dotychczas
zaprezentowalas ten drugi swiatopoglad :)
|