Data: 2004-03-27 23:29:51
Temat: Re: ŚmierćIII
Od: "lunia" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Arystokrates" <columbineNOSPAM@.o2.pl> napisał:
> Nie trzeba - mozna.
aby nie popelnic samobojstwa -trzeba.
> To sa ewidentne bledy wychowawcze. Jesli ktos sie wychowuje w normalnej,
> zdrowej rodzinie, gdzie jest milosc, tolerancja, wzajemna akceptacja i
gdzie
> rodzice poprzez to kim sa i co robia daja dobry przyklad, to w takiej
> rodzinie nikt po heroine nie siega.
owszem, zyl w rodzinie patologicznej. jednak dziwne jest to, ze byl bardzo
wesoly, spontaniczny... potem zaczal brac... ale nigdy nikt go nie opuscil.
przyjaciele zawsze byli przy nim. dlaczego to zrobil.. :((
> Duzo latwiej byloby dostrzec, gdyby ludzie powyrzucali z domow telewizory
i
> rozmawiali ze soba czesciej niz to konieczne. Jesli rodzice sa
autorytetami
> i przyjaciolmi to nie ma samobojstw. Bo jest wzajemne wsparcie i
> zrozumienie.
to wlasnie dzieciaki pochalaniaja wiedze z telewizora. rodzica sa zajeci
praca, czasami nie wiedza, co sie dzieje w swiecie. dzieciaki wyprzedzaja
doroslych. dlatego ci drudzy nie potrafia dostrzec, ze dzieje sie cos zlego.
to ZLO jest juz nie na tym poziomie, na ktory sa przygotowani. to nie ich
wina...
> I slusznie sie obwiniaja, gdyby dobrze wychowali nie byloby problemu,
gdyby
> rodzice inspirowali, pobudzali aktywnosc, odpowiednio rozwijali
> zainteresowania dziecka. A tak?
nie zwalaj na rodzinie. to on sie powiesil. mial duzo zainteresowan, lubil
malowac, byl bardzo aktywny, pisal piekne wiersze, uczuciowy... a jednak to
zrobil.
> Ale skrywal wlasnie dlatego, ze kontakt z rodzicami byl plytki
> najwidoczniej. Jesli rodzice nie sa przyjaciolmi to nie ma o czym mowic i
> nad czym sie rozwodzic.
nigdy nie mowil o rodzicach, wiec nie wiem jaki mial z nimi kontakt. wiem
tylko, ze jego matka nie wierzyla, ze sie powiesil. probowala dowiesc, ze
bylo to zabojstwo (i duzo na to wskazuje...).
> wiem jak to smakuje, z autopsji.
to ciekawe. opowiesz cos wiecej ?
> Po smierci kontrastu nie dostrzezesz, nie bedziesz miec zmyslow.
po smierci niczego nie dostrzezesz, w ogole cie nie bedzie... wiec warto
dostrzec ten kontrast teraz.
> W Polsce uczciwosc i dobroc nie poplaca i o tym wie kazdy przedsiebiorca
;)
nie dramatyzuj :)) ja osiagam, bo jestem dobrym czlowiekiem i znam jeszcze
wiele takich przypadkow.
> Jasne, pod warunkiem, ze masz sile by wstac z lozka.
aby sie zabic musisz wstac z lozka, wiec chyba nie problem chwycic za
sluchawke i zadzwonic tam gdzie trzeba.
> Nie jestem Chrystusem, nie zamierzam pomagac kazdemu, kto tylko pomocy
> potrzebuje.
to brzydko, trzeba pomagac
>Sa pewne prawa natury, ktore nie zawsze warto gwalcic. Tj.
> slabsze jednostki gina, silniejsze przezywaja. W ujeciu genetycznym taki
> proces jest jak najbardziej wskazany :)
Boze, wybacz mu, bo nie wie, co czyni :)) jak tak mozesz mowic ! kazde zycie
jest warte ! a mlody czlowiek nie powinien ginac...
> Widze, ze dla Ciebie jest tylko czarne i biale. "pomoglbys mu czy bys go
> namowil do samobojstwa?" Sorry, ale to jest grupa .sci
nie czarne i biale... ale snuc domysly tez jest trudno, tym bardziej, ze
uznalez temat samobojstw, jako bardzo powazny temat.
> Sam fakt, ze zadajesz takie pytanie swiadczy, ze nie potrafisz. Tego sie
nie
> wie, to sie czuje.
ah, wiec uswiadom mnie... moze tak potrafie ? a da sie tego nauczyc ?
powiedz, powiedz :)
> Blad- Ty nie potrafisz.
no dolujesz mnie jak nic... az taka jestem kiepska ? na pewno nie... umiem
rozmawiac z ludzmi...
>Mylisz sie, bardzo wiele osob potepia samobojcow, tak samo jak
> homoseksualistow, katolikow, unie europejska etc.<
ale wiesz, samobojstwo jest z troche innego worka niz ta reszta, ktora
napisales. tak mi sie przynajmniej wydaje.
> Tyle, ze tak uproszczony 'zal' jest cholernie krzywdzacy i prymitywny.
a jacy sa ludzie ? wlasnie tacy - prymitywni i nie raz krzywdza... (tak samo
samobojca - w prymitywny spobos tracac zycie, krzywdzi innych i tym samym
siebie).
> Nikt nie musi umierac. Kwestia tego czy i gdzie sie leczy. Np. w Austrii
> szanse na wyleczenie raka sa o polowe wyzsze niz w Polsce. Takze to czy
> komus jest dane umrzec czy nie- nie zalezy od przeznaczenia.
jesli mamy sie zastanawiac gdzie lezy, jak go lecza, mozna tez wspomniec o
stadium, o wsparciu rodziny, a takze o wierze w siebie. ja takze nie wierze
w przeznaczenie, ale przyszly samobojca ma szanse na przetrwanie 50:50
(zabije sie, albo nie), natomiast osoba chora na raka 20:80, a czasami
zadne...
> Trudno tez dobrze zjesc, miec ladna sylwetke.
ja z tym nie mam problemow :))
> I tu dochodzimy do jakze odkrywczego wniosku, ze samobojcy nie otrzymuja
> pomocy, dlatego, ze ona jest trudna. Zatem rodziny samobojcow same sobie
sa
> winne, ze cierpia, bo ida na latwizne, nie czytaja nic poza 'faktem'. To
co
> sie dziwic, ze dzieci morduja/pija/zabijaja sie/cpaja ?
ale tu juz zmieniasz ftemat... owszem, swiat sie zmienia na gorsze. ale czy
to tylko wina rodziny ?? dlaczego zwalasz wszystko na otaczajacy swiat, a
nie na np. tych samobojcow ? oni tez w jakis sposob przyczyniaja sie do
swiatowej paranoji, smutku, cierpienia...
> taka osoba chce przestac cierpiec, a wszystko poza smiercia jest dla niej
> cierpieniem, bo nie ma dostepu do pomocy.
dlatego trzeba im to udostepnic... nie wspominam juz o staraniach.
> "czesc, co slychac? W porzadku? Nie? Dlaczego? Co Ci jest? Wez sie w
garsc,
> takie jest zycie, musisz zaczac wychodzic z domu. Poznaj jakas dziewczyne.
> Wyjdz do ludzi, wyskocz na piwo" - W ten sposob jesli rozmawiasz z
samobojca
> to zawsze jest za pozno.
wiec uwazasz, ze lepiej wreczyc mu adres dobrego psychoterapeuty ? a skad
pewnosc ze tam sie uda... nigdy nie wiadomo, czy po drodze nie znajdzie
jakiegos mostu. zawieziesz go, moze powiesic sie na schodach. odprowadzisz
pod drzwi - na klamce. wprowadzisz do gabinetu - moze wyskoczyc przez
okno... i tak dalej... z samobojca jak z jajkiem. sama balabym sie miec
przyjaciela ze sklonnosciami samobojczymi. wlasnie - STRACH. to tez chyba
wiaze sie ze stwierdzeniem "samobojstwo jest glupota". hmm...
pozdrawiam
ŁuNiA:o)
|