Data: 2010-05-16 20:44:36
Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Paulinka pisze:
> Abstrahując od Twojego pytania nie pierwszy raz spotykam u Ciebie opis
> znajomych, z którymi się spotykasz okazjonalnie a masz o nich wyrobione
> negatywne zdanie.
Hm, akurat TĘ znam od dawien dawna, więc dużo o niej wiem, ale się nie
przyjaźnimy. Czy negatywne zdanie? Sama nie wiem. Bardzo często niestety
zdarza się tak, że te osoby są niezmiernie sympatyczne, rozmowne, więc
siłą rzeczy się je lubi, no ale wychodzą z nich takie kwiatki.
> Uderzył mnie np opis koleżanki Twojej córki, gdzie Ci
> średnio pasowała i koleżanka i jej rodzice.
No dobrze, to uronię rąbka tajemnicy - o tym małżeństwie właśnie piszę w
wątku "kto jest większą beznadzieją?". Dopiero kiedy zaczęłam im się
bliżej przyglądać, to zaczęłam dostrzegać w tym jakiś sens, pozytyw i w
ogóle, bo na pierwszy rzut oka nie wyglądało to za ciekawie. Dziwisz mi się?
> Zastanawia mnie jaki masz klucz w doborze znajomych i jak tych znajomych
> traktujesz.
Przyznam, że mam z tym problem. Bardzo często się zdarza, że ci rozmowni
i otwarci bardzo szybko zjednują sobie moją sympatię i uwagę. Traktuję
ich normalnie, nie bardzo wiem, o co Ci chodzi w tym pytaniu. Rzadko
kiedy jestem z kimś w pełni otwarta, jeśli to masz na myśli.
> Powiedziałaś rzeczonej koleżance o swoich wątpliwościach na
> temat solidarności rodzinnej?
Tak. Mówiłam jej, że przecież trudno obarczać winą za ekscesy męża całą
jego rodzinę. I że przecież emeryt nie będzie spłacać ich długów, bo
niby dlaczego.
Ewa
|