Data: 2002-10-30 12:18:08
Temat: Re: Straszny lęk.
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"dipsom_ania" w news:apofve$mge$1@news.gazeta.pl napisał(a):
>
> > Przeciez Ty nie jestes bezwolna marionetka.
> Oko w oko ze swoimi lękami taką własnie się czasami
> staję.
Ale te leki tez sa czescia Ciebie wiec niejako nie tracisz kontroli.
> > No zapewne ksztaltami nieco sie roznimy ;)
> Nawet na pewno :)
Przeciez nie wiesz jak wygladam ;)
> > To powyzsze to niby o mnie?
> Tak.
No to juz wyjasnilem, ze lepiej nie dawaj sobie za to reki uciac ;)
> > Teraz juz zupelnie nie rozumiem. O jakie realia sieci Ci
> > chodzi i co to ma wspolnego z Twoimi lekami?
> Ludzie w Necie są anonimowi
Pozornie. Pare miesiecy temu na tej grupie zostalo to udowodnione, gdy
jedna z uzytkowniczek zdobyla w kilka godzin adres i numer telefonu osoby,
ktora wyslala niepokojacego posta.
> i mogą 'znęcać' się do woli nad drugą osobą, wyzywać,
Wyzwisk chyba jednak nie ma az tak duzo.
> pisać co im się żywnie spodoba, wywalać swoje frustracje.
> Nigdy się z tym nie spotkałeś?
Jestem dosc naiwna osoba i raczej wierze innym :) Przyslowiowe wciskanie
kitu jest w sumie dosc meczace i szybko sie nudzi. Takie osoby wiec
najczesciej pojawiaja sie tylko na chwilke, robia dym i uciekaja. Ci stali
pokazuja swoja prawdziwa twarz. Jasne, ze moga sie nieco roznic od swojego
wizerunku w realu, ale to nie musi oznaczac, ze w jednym lub w drugim
przypadku klamia.
> Z czystą złośliwością i uszczypliwością, wymądrzaniem
> się itd?
Tak to i mnie sie nawet zdarza ;)
> A lęki... Kiedy widzisz, że jest tyle osób wkoło, które zachowują
> się tak, jakgdyby, jęsli tylko mogły, wykułyby ci oczy to na pewno
> nie wpływa to pozytywnie na twoje samopoczucie.
Strach ma wielkie oczy. Pamietam jak jako dziecko widzialem w ciemny
pokoju potwora, ktory rano okazywal sie bluza brata zawieszona na krzesle.
Nawet nie tak dawno po obudzeniu sie w srodku nocy widzialem obok swojego
lozka jakies postacie ;) Gdy bylem malolatem to w spojrzeniu dziewczyn
widzialem zlosliwosc no i ten kpiacy usmieszek. Czulem sie taki -> . <-
malutki ;) Ktoregos dnia jednak powiedzialem sobie - trudno. Glowa muru
nie przebije wiec glupstwem jest smucic sie. Zaczalem do tego podchodzic
tez troche spokojniej, myslc bardziej logicznie. Po jakims czasie
zorientowalem sie jednak, ze nie wszystkie patrza zlosliwie i wysmiewaja.
Wniosek z tego taki, ze albo sie wyrobilem, albo wczesniej widzialem
wszystko w krzywym zwierciadle. Bardziej prawdopodobne, ze to chodzi
jednak o druga mozliwosc.
Moze w Twoim przypadku jest podobnie? Zastanawialas sie kiedys nad tym?
Nie ma co sciemniac. Sa tez ludzie pelni zawisci i nienawisci. Jesli masz
takich wsrod swoich znajomych... po co Ci tacy znajomi? A jesli widzisz
tez takie spojrzenia wsrod obcych - nie wierze, ze wszyscy tacy sa. Jesli
nie dajesz im powodu do nienawisci to sa przynajmniej obojetni wobec
Ciebie. Sa tez tacy, ktorzy z natury juz tak maja, ale ich chyba niewielu.
Albo wiec dajesz ku temu powody, albo ulegasz zludzeniu. Ja wokol siebie w
kazdym badz razie nie zauwazylem takiej nienawisci i watpie aby Wroclaw
mial byc tak bardzo odmienny pod tym wzgledem.
Kiedys bardzo wielkim problemem bylo dla mnie podejsc do kogos na ulicy i
zapytac o droge. Nie chcialem sie narazac, przeszkadzac itp. Dzieki temu
raz przykladowo prawie obszedlem centrum Katowic kluczac wsrod roznych
ulic ;) Po jakims czasie z kolezanka pojechalismy do Katowic i mielismy
wpasc w kilka nieznanych nam miejsc. Stanelismy na dworcu autobusowym i
zastanawiamy sie jak dojechac tam gdzie powinnismy. Myslalem, ze ona jest
bardziej smiala osoba ode mnie wiec kogos zapyta. Niestety mialem pecha bo
dla niej to tez bylo trudne ;-P Musialem wiec jako facet ciezar zadanie
wziasc na siebie. Wiem, ze to moze brzmiec smiesznie, ale dla niektorych
naprawde jest trudno odezwac sie do kogos obcego na ulicy :) No wiec
wybralem nieopodal stojaca kobiete i zapytalem czym mozna dojechac, gdzie
wysiasc. Ona sie usmiechnela i zaczela zastanawiac. Podrzucilem wiec kilka
innych informacji dzieki ktorym byc moze cos by sie jej przypomnialo,
skojarzylo. Zaczela tlumaczyc, ale niepewnie. Stojaca obok pani uslyszala
o co chodzi i wlaczyla sie do pomocy. Po chwili juz wszystko wiedzielismy
:) Bylo bardzo sympatycznie, duzo usmiechu i... prawde mowiac zalowalem,
ze nie moglismy porozmawiac dluzej ;) W kazdym badz razie przez reszte
dnia bylem w bardzo dobrym nastroju pamietajac o usmiechu tamtych pan z
dworca.
Ludzie nie chodza raczej ulicami smiejac sie jak glupi do sera. Maja swoje
codzienne zmartwienia, sprawy do zalatwienia, ktore zaprzataja im mysli.
Czasem przez to sprawiaja wrazenie bardzo ponurych, nieprzystepnych,
zimnych. Jednak wystarczy bardzo niewiele, aby wielu sie cieplo
usmiechnelo. Zrozumialem to tamtego dnia :) Teraz juz nie boje sie pytac o
droge. Znacznie latwiej przychodzi mi zalatwienie jakichs tam spraw.
Jasne, ze nie wszyscy odpowiadaja usmiechem, ale to juz ich problem :)
> Ale na pewno nie jest GŁÓWNYM źródłem lęków ponieważ
> wiesz, że ci ludzie także jakieś mają,
Tak to jest jak sie nie czyta do konca :-P Niepotrzebnie wiec tyle pisalem
;)
> skoro zachowują się tak, a nie inaczej... jak wiadomo
> agresja często ma podstawę w lęku (choćby przed innością).
Najgorsze jest to, ze zdajesz sobie sprawe z irracjonalnosci swego leku.
Gdybys tego nie rozumiala wszystko sprowadzaloby sie do tego aby Ci to
uzmyslowic.
Mysle, ze lek czesto bierze sie z niewiedzy, niepewnosci. Moze wiec cos by
pomoglo gdybys jednak postarala sie swoim lekom nadac jakis konkretny
ksztalt, poznac je...?
pozdrawiam
Greg
|