Data: 2003-10-14 20:47:38
Temat: Re: Szaleństwo?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Flyer" napisał w wiadomości news...
/.../
> To ja sobie też pociąłem. ;)
Sukcesem będzie systematyczne skracanie paczek np. do <= 100 linii ;).
> > A jeśli zamiast bombardowania słowem "bezsilność" będziesz
> > bombardowany słowem "zbrodnia", albo "ratunku!" /.../
> Też nie - ale mowa była chyba o sile sprawczej samego słowa. /.../
Sprawczej, jako czynnik ewentualnie sprzyjający szaleństwu. I raczej
nie słowa, a tego co tam pod nim się kryje w "bezradnej" głowie...
> wyzwolenie reakcji słowem przypomina mi doświadczenia Pawłowa,
Bo tak też chyba jest. Słowa, szczególnie te pisane tutaj, a więc jako
informacja odarte z wielu elementów towarzyszących naturalnemu
przekazowi informacji, są w stanie wywoływać określone reakcje.
Nawet takie, które po pewnym etapie prób i dociekań, daje się przewi-
dywać. Nie obce Ci chyba jest/było reagowanie typowymi oznakami
somatycznymi na stres związany z odczytywaniem ekscytującej polemiki.
Nie mówię tu o tej naszej i trudno jest mi wskazać przykład stosowny
dla Ciebie, ale przecież nie o to chodzi. Weź kogokolwiek, kto reaguje
np. wzburzeniem na czytane słowa. Przecież to są fakty.
> /.../ Czyli - albo prawdziwa świadomość to zupełnie co innego
> niż zdolność posługiwania się słowem, albo brak mi empatii i projektuję
> własne odczucia na teoretyczny wynik doświadczenia, albo po prostu
> idealistycznie wymyślona świadomość nie istnieje. :)
Ja bym stawiał na to drugie. Przy czym zamiast "brak empatii" wstawiłbym
coś, co raczej masz, niż nie masz - na przykład szeroki horyzont, pozwalający
Ci mocno dystansować się od czegokolwiek, co przekazywane jest tylko
słowem i to w miejscu i temacie naturalnie odległym od Twych żywotnych
interesów. Wspomniałeś, ze przez trzy lata "trzęsły Ci się ręce" - zanim
nie odkryłeś pewnych mechanizmów prowadzacych do tego zjawiska.
To chyba znamienne. Reagujemy na _słowa_ tym bardziej, im są one dla
nas większym zaskoczeniem, im ich wymowa/znaczenia eksplodują bliżej
naszych żywotnych interesów (tu masz ukłon do "Twojego" egoizmu), bądź
im bardziej zagrażają (subiektywnie oczywiście) naszemu poczuciu bezpie-
czeństwa. Izolowanie słowa i zawartej w nim informacji od tego, co wywołuje
ono w głowie słuchającego, jest po części słuszne w odniesieniu do treści
i znaczeń, ale nie w odniesieniu do samego faktu oddziaływania.
> jeżeli się teraz powieszę, to będzie to kwestia mojego bezrobocia?
> Powiedzmy dalej, że jestem na progu szaleństwa - czy znalezienie
> przeze mnie pracy uchroniło by mnie od tego kroku? A może szukanie
> pracy to tylko kwestia odbioru społecznego i jej znalezienie pogorszyło
> by mój stan?
Całkiem możliwe! Jednak wniosek stąd tylko taki, że _słowo_ może
w każdej osobie i w każdych okolicznościach wywoływać inne reakcje
- od powieszenia się, do braku jakiejkolwiek reakcji włącznie.
> Negując bezsilność, neguję takie powierzchowne oceny, bo dla
> zainteresowanych one nic nie wnoszą - tak samo jak słowem kocham,
> tak samo i słowem bezsilność łatwo się posługiwać. One [słowa]
> stają się wyjaśnieniem dla innych [przez innych czy przez samego
> zainteresowanego] nie dotykając materii problemu.
Zgadzam się. Ale nie upatrywałem źródła ewentualnego szaleństwa
w "zarażeniu się" drogą słowną - po usłyszeniu słowa bezsilność. Chodziło
raczej o to, czy osoba okreslająca swój własny stan jako bezsilność, nie
może czasem popaść w szaleństwo. Droga daleka ale nie niemożliwa imo.
/.../
> > Spieramy się o definicję? Przecież nie. /.../
> No to pójdę na kompromis - hasło "b" może być przekazem informacji.
> Niestety, z racji zakorzenienia w kulturze, informacje które przekazuje
> mogą być [a zwyczajowo są] błędne dla zrozumienia procesu psychicznego.
Dzięki za kompromis, ale podrążę dalej ;). Piszesz wprawdzie "mogą być",
co ułatwia pełny kompromis, ale odrzucasz go zwrotem "zwyczajowo są".
Z tym błędnym rozumieniem to jest chyba trochę tak, jak z ewolucją.
W drodze kolejnych przybliżeń następuje ciągłe wędrowanie znaczenia
słowa w każdym umyśle z osobna, jednak im dłuższy lub bardziej inten-
sywny jest okres wędrówki, tym większa szansa na zbliżenie do abstrak-
cyjnej średniej znaczeniowej. W tej średniej zakładam dokładny
i bezbłędny opis procesu psychicznego. Nie jest więc wykluczone, aby
słowo wywołało w dwóch osobach dokładnie takie same reakcje.
> /.../ unicestwianie "wadliwych" [praktykowane jeszcze za starożytności],
> nie mówiących członków miało duży wpływ na dzisiejszego człowieka -
> wystarczy, że większość w stadzie mówiła [a raczej bełkotała]. Czyli -
> podobnie jak u psów - jednostki nie pasujące wylatywały i ginęły. ;)
No to, zatoczywszy wielkie koło, dotarliśmy z powrotem do grupy.
> Pozdrawiam
> Flyer
pozdrawiam
All
|