Data: 2007-12-15 21:35:41
Temat: Re: Szkolne kary
Od: "Jagna W." <w...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Elżbieta" <w...@o...peel> napisał w wiadomości
news:i20uhm17olck.ccyq7ni6cmim.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 15 Dec 2007 18:56:33 +0100, Jagna W. napisał(a):
>
>> Fajnie, że to napisałaś. Pomaga spojrzeć na problem z drugiej strony.
>
> A jaki jest problem drugiej strony??
W tej konkretnej sytuacji nie wiem, ale Felinity uświadomiła nam, że
przyczyna konfliktu nie musi leżeć tylko po jednej stronie. I napisała to w
bardzo przekonujący sposób. Bardzo mi tym pomogła, bo do tej pory, jako
jedynie matka uczniów, jedynie wymagałam od nauczycieli, a nie zawsze
chciało mi się ich rozumieć.
> Ja nie pytam pani w sklepie jak jej pomóc gdy sobie nie radzi w pracy, ani
> nikogo w banku, ani nigdzie indziej.
Ale czasem możesz ją zrozumieć, bo jest tylko człowiekiem, a nie
zaprogramowaną maszyną.
> Sama też nie oczekuję, że to rodzice rozwiążą za mnie problem jak
> okiełznać klasę.
Tu chyba nie chodzi o rozwiązanie problemu przez rodziców, tylko o chęć
poznania całości sytuacji.
Bo być może faktycznie pani jest leniwą sadystką idącą po linii
najmniejszego oporu, a być może sprawa wygląda inaczej i wspólnymi siłami
można rozwiązać problem w sposób zadowalający dla obu stron. Dlaczego
odpowiedzialność za zachowanie dzieci na lekcji ma spoczywać tylko na
nauczycielu, a rodzic już umywa od tego ręce?
> Kurczę, kobieta chyba przez
> ileś lat przygotowywała się do zawodu, a najbardziej to chyba uważała na
> historii wychowania i dobrze zapamiętała jakie dawniej kary stosowano.
Kara w postaci trzymania rąk do góry przez całą lekcję jest faktycznie
sadystyczna.
Ale inne tu przytoczone są co najwyżej bezpodstawne, a tym samym
bezskuteczne.
Kobieta może być przygotowana do zawodu, ale w tym przypadku z jakichś
przyczyn jej przygotowanie zawiodło. Niestety nie znamy tych przyczyn.
Równie dobrze mogą zależeć od niej samej, ale też i być zewnętrzne.
> Jak sobie kobieta nie radzi w I-III to ją do gimnazjum posłać, tam
> dostanie
> szkołę.
Znam przypadek, gdy nauczycielka z doświadczeniem gimnazjalnym czy nawet
licealnym nie potrafiła dać sobie rady z dziećmi z podstawówki. Do tego
stopnia, ze sama na własne życzenie odeszła ze szkoły.
JW
|